Dziennikarz od lat pisze o środowisku lesbijek, gejów, trans i biseksualistów. Nierzadko krytycznie wypowiada się w swoich artykułach o środowiskach konserwatywnych, narodowych, czy Kościele Katolickim. Jest między innymi autorem artykułu atakującego dziennikarza Radia Poznań Huberta Jacha za przynależność do Młodzieży Wszechpolskiej. Zadał w nim pytanie, czy Hubert "w dzień będzie pracował jako dziennikarz publicznego radia, a po pracy uczestniczył w demonstracjach przeciwko np. Marszowi Równości?"
Dziś Piotr Żytnicki w rozmowie z Hubertem Jachem nie widzi konfliktu między sferą prywatną, a zawodową. Mówi, że nie jest członkiem żadnej organizacji LGBT, a w marszach równości brał udział jako dziennikarz.
- Nie ma czegoś takiego jak obiektywne dziennikarstwo, ponieważ każdy z nas ma jakieś poglądy i ważne jest, żeby wykonywać ten zawód rzetelnie i uczciwie, żeby rzetelnie zbierać informacje i je weryfikować. Dziennikarz, co do zasady, ma informować opinię publiczną o ważnych sprawach, ma realizować prawo opinii publicznej do informacji, ale również ma stać po stronie słabszych - uważa Żytnicki.
W tych dniach kilka osób publicznych z Poznania w mediach społecznościowych przyłączyło się do akcji "jestem LGBT", trudno jednak ocenić, czy z solidarności, czy to publiczny coming-out. Jedynie Piotr Żytnicki napisał o tym na łamach Gazety Wyborczej.
Grzegorz Ługawiak/Hubert Jach
Po drugie, Pana choroba wiele wyjaśnia w sprawie Pana zachowań i kompletnego braku obiektywizmu: prezentuje Pan typową dla swojego środowiska wrogość wobec normalności i uczestniczy w ordynarnych medialnych ustawkach - ohydne bolszewickie metody.
Po trzecie, muszę Pana zmartwić: oczywiście że istnieje coś takiego jak obiektywne dziennikarstwo, podobnie jak istnieje Prawda - z definicji obiektywna (bo inaczej nie byłaby prawdą). A to że Pan tego nie widzi to jeden z objawów ww. choroby. Więc nie ma się czym chwalić, tylko trzeba się brać za leczenie.
Czego Panu szczerze życzę.