NA ANTENIE: Lubię jazz
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Doktor Paweł Wosicki: "Na zachodzie za pokazywanie faktów można nawet trafić do więzienia".

Publikacja: 12.03.2021 g.21:20  Aktualizacja: 12.03.2021 g.21:32
Poznań
Wandale niszczą plakaty pokazujące dzieci w łonie matki. Czy kampania billboardowa w obronie życie budzi ludzkie sumienia? Gościem Wielkopolskiego Popołudnia był prezes Fundacji Głos dla Życia, dr Paweł Wosicki.
dr paweł wosicki - hks.org
Fot. hks.org

Roman Wawrzyniak: Dlaczego ludziom przeszkadza obraz bezbronnego dziecka w łonie matki?

Paweł Wosicki: Doprecyzujmy, że to niektórym ludziom przeszkadza obraz dziecka w łonie matki. Jestem przekonany, że większość z nas reaguje pozytywnie na taki obraz. Budzi on pewną tkliwość, czułość, a nawet uśmiech, bo tak reaguje normalny człowiek na widok dziecka. Natomiast problem, który Pan poruszył jest i wielu zaskoczył. Na to pytanie mogłoby odpowiedzieć wiele prac doktorskich, bo mam wrażenie, że jest to zjawisko dość niespodziewane. Wielu z nas, w tym ja, jesteśmy tym zjawiskiem zaskoczeni. Może zacznę od początku i powiem jaki był zamysł tej kampanii. Myślę, że autorom chodziło o przypomnienie. Pamiętamy końcówkę ubiegłego roku wielkie tak zwane „Strajki Kobiet”, demonstracje, wulgarny język…

Ja bym się jednak trzymał nazwy „Strajki Feministek”, bo inne, normalne kobiety, które nie popierały tych protestów, pisały listy z prośbą, aby ich nie utożsamiać z tym, co dzieje się na ulicy.

Bardzo słusznie, chociaż tak się one same nazwały. W każdym razie, na tych demonstracjach było bardzo wiele mowy o domaganiu się tzw. „prawa do aborcji”. Już nie tylko w sytuacjach wyjątkowych, ale w ogóle…

No tak, „aborcja jest ok” i „to zabieg jak wyrwanie zęba”.

Ta kampania miała moim zdaniem takie przesłanie – „Słuchajcie, chyba o kimś zapomnieliście. Na demonstracjach padają takie hasła, a tymczasem jestem jeszcze ja. Popatrzcie, nie mam możliwości odezwania się, ale jestem też stroną tego sporu”. A serce oznaczało, że dziecko oczekuje miłości, a nie wulgaryzmów i odrzucenia miłości, bo czuje się jednym z nas. Tak ja odebrałem tę kampanię. Zauważmy, że nie było tam żadnych haseł typu „nie zabijaj”, czy „broń życia”, albo jeszcze innych.

Nawet gdyby były, to te akty wandalizmu zdawały by się wciąż niezrozumiałe.

Oczywiście, dlatego mówię, że tym bardziej, że nie było tam elementów, które świadczyłyby, że ktoś chce forsować jakiś swój punkt widzenia. To, co się stało, a więc z jednej strony akty wandalizmu i niszczenia tych plakatów, nawet możemy znaleźć filmiki, gdzie zamaskowani ludzie rozbijają pałkami te witryny, to jest jedna strona. Ale jeszcze bardziej dziwi usprawiedliwianie tych czynów, czy domaganie się usunięcia z billboardów tych plakatów przez osoby wiodące z tego środowiska. Pani Agnieszka Graff w Gazecie Wyborczej pisze, że to jest jakaś inwazja płodów, że ona nie może tego znieść, że nie może w ogóle prowadzić samochodu, bo to ją wybija, że to jest coś niedopuszczalnego. Pan Gdula żąda w Krakowie zakazu eksponowania tych plakatów. Później pojawiło się hasło „hospicja perinatalne”, co jest dla niego psychicznym znęcaniem się nad kobietami. To jest zupełne odwracanie pojęć. W ogóle żyjemy w takim świecie, gdzie odwraca się pojęcia i czasami skutecznie. Jeżeli chodzi o ochronę życia tak szerzej, to czytamy, że obrońcy życia są za zabijaniem, a ci, którzy domagają się prawa do aborcji, to się nagle okazuje, że są za życiem. W tym kontekście okazuje się nagle, że domaganie się prawa do życia, czy reklamowanie hospicjów perinatalnych jest mową nienawiści.

Myślę, że nasi słuchacze wiedzą o jakiej kampanii mówimy, bo nie sposób jej zauważy. Tych plakatów jest w całej Polsce bardzo dużo. Chodzi o niewinne dziecko wrysowane w łono matki w kształcie serca. To jest właśnie ten obraz, który drażni, denerwuje, czy wywołuje wręcz agresję zwłaszcza ze strony tych, którzy wspierają strajk feministek. Słusznie Pan zauważył, że te akty wandalizmu były mocno widoczne w Poznaniu, ale nie tylko. Jak Pan ogólnie ocenia tę kampanię w obronie życia, bo można się spotkać różnymi opiniami, a najczęściej krytykują ją ci, którzy się z nią nie zgadzają.

Pytał Pan skąd to się bierze. Odpowiedź ogólna, już abstrahując od negatywnych emocji, to na czym polega problem osób, które opowiadają się za prawem do aborcji? To, że w łonie matki jest jednak człowiek, że on żyje i jednak ginie. Ponieważ tej prawdzie nie można zaprzeczyć, to trzeba ją zagłuszyć i najlepiej o niej w ogóle nie mówić, a najlepiej zakazać, bo to jest mowa nienawiści. To jest jakaś nieprawdopodobna logika, czy taktyka środowisk, żeby o tym nie mówić, a mówić o tym, że kobieta ma prawo do wyboru. Ale, żeby ktoś miał prawo wyboru, to musi znać pewne fakty. Mówią „wybieraj”, ale nie mówią jakie są skutki tego wyboru i na czym ten wybór polega. A więc to już nie jest wybór. Tych sprzeczności jest sporo. Prawda jest dla nich niewygodna i zamiast się z nią skonfrontować, to chce się tą prawdę zagłuszyć i zadeptać, a dodatkowo budzi to jeszcze negatywne emocje podsycane wulgarnym językiem. Tak samo jest w szeregach innych ideologii, począwszy od środowiska, przez ideologię gender. Okazuje się, że przypomnienie prawdy, że wszyscy się poczęliśmy w łonach matek staje się czymś zupełnie niedopuszczalnym, żeby o tym mówić w przestrzeni publicznej. To są rzeczy niebywałe, ale w takich czasach żyjemy.

Czy ta kampania może zmienić świadomość ludzi w taki sposób, że poczęte dziecko w łonie kobiety, to nie jest, jak mówią feministki płód, tylko poczęte dziecko, człowiek, chłopiec lub dziewczynka, a nie dinozaur.

Jest walka o tę świadomość. Pytanie jaki procent ulegnie pewnej propagandzie. To jest kwestia zasadnicza, czy damy się ogłupić i zaakceptować taką sytuację, jaką mamy w wielu krajach na zachodzie, gdzie sprawa ścigania niepoprawnych politycznie wypowiedzi jest dużo dalej posunięta niż w Polsce. Na zachodzie za pokazywanie faktów można nawet trafić do więzienia. U nas na szczęście się jeszcze przed tym bronimy. To wszystko co się dzieje, ma nas do tego prowadzić. Tak samo to, co dzieje się w Unii Europejskiej. Ten ostatni akt o ogłoszeniu całej Europy strefy wolnej dla LGBT, jest jakimś operacją na świadomości społecznej już nie tylko Polski, ale całej Europy. Jest bardzo ważne, żeby zachować zdrowy rozsądek i nie zgodzić się na coś takiego. Bardzo ładnie podsumował to w tytule swojej książki Douglas Murray „Szaleństwo tłumów”. Opisał on to zjawisko szerzej, bo nie chodzi tylko o ochronę życia, które polega na tym, że ludzie zaczynają się zachowywać w sposób nieobliczalny i powstał współczesny obłęd, bo się pewne rzeczy po prostu neguje tak emocjonalnie. Normalny człowiek jak zobaczy tego typu plakaty, to żadnych złych emocji nie powinien odczuwać. A nazwać to mową nienawiści, to trzeba być trochę szalonym.

I hipokrytą. Feministki mówią o obrońcach życia, że to fundamentaliści ze środowisk katolickich. Chyba nie trzeba być ani żadnym fundamentalistą, ani katolikiem, a wystarczy mieć trochę uczciwości wobec wiedzy medycznej, że nie chodzi o żadną, jak to mówią feministki, terminację ciąży, ale o zabicie człowieka na pewnym etapie jego rozwoju.

No tak. Można spytać gdzie na tym plakacie, w tym dziecku w sercu, są jakieś treści katolickie? Warto też nadmienić, bo czytałem takie komentarze i artykuły, że to kościół te bilboardy rozkleja jakimś zmasowanym atakiem, bo takie ma możliwości. Chciałbym podziękować osobie, która za tym stoi. To jest osoba skromna i jej nie chodzi o rozgłos więc nie wymieniam jej nazwiska, ani bliższych informacji. Natomiast jest to osoba prywatna, biznesmen, który przeznaczył na tę kampanię spore środki i ją prowadzi. To jest też budujące, że niekoniecznie odgórnie jakieś instytucje, takie jak kościół, czy jakieś inne partyjne organizacje, ale ludzie oddolnie czują, że to jest ważne i się tym dzielą. Naprawdę trzeba im na to pozwolić, a nie sekować i mówić, że nie mają do tego prawa, bo to jest język nienawiści względem kobiet

 

https://radiopoznan.fm/n/eebCq9
KOMENTARZE 0