Przewodniczący Stowarzyszenia Wiara Poznania Adam Strojniak organizuje ten pierwszy. Konfederacja - godzinę później. Adam Strojniak mówił w Wielkopolski Popołudniu Radia Poznań, że ręka do organizatorów drugiego marszu jest wyciągnięta. Na swoim marszu spodziewa się ludzi kochających Polskę.
Wszystkich, którzy mają w sercu Polskę i potrafią ją kochać. To jest nasze zaproszenie. W zeszłym roku było bardzo dużo, media podawały 700, nam wyszło 1700. Kto wie, czy w tym roku nie będzie powyżej 2000.
Marsz z rynku Wildeckiego przejdzie obok pomnika Powstańców Wielkopolskich przed Akademię Muzyczną. Przed Zamkiem w tym czasie będą trwały imieniny ulicy Św. Marcin.
Roman Wawrzyniak: Struktur Komitetu Konfederacji Korony Polskiej, z którymi pan wczoraj organizował wspólną konferencję i zapraszam mieszkańców na marsz - te struktury zostały rozwiązane. Czy pan wie, co było przyczyną? I jaki to ma wpływ na Marsz Niepodległości?
Adam Strojniak: Na marsz nie ma to żadnego wpływu.
Pan do Komitetu Konfederacji Korony Polskiej nie należy.
Nie, ja reprezentuję Stowarzyszenie Wiara Poznania i myśmy rok temu byli współorganizatorem.
Zapraszał pan wtedy na antenie na marsz.
Tak, to była wielka przyjemność z panem rozmawiać. Dzisiaj to samo uda nam się zrobić.
A tydzień temu był u mnie przedstawiciel Konfederacji, który też zapraszał na marsz. Więc jak poznaniacy mają to zrozumieć? Co się stało z Konfederacją Korony Polskiej?
To trudne pytanie, są to ich sprawy. Ja nie miałbym prawa wnikać w ich sprawy. W grę chyba wchodzi w wielka polityka. Te struktury należą do Konfederacji, Konfederacja to nie jest jedna partia, tylko twór złożony z wielu. Chyba coś nie wyszło we współpracy, ale to nie moja sprawa.
Tydzień temu była konferencja zapraszająca na marsz, organizatorem była Nowa Nadzieja - członka tworzącego Konfederację.
W tym roku Nowa Nadzieja powiedziała, że nie widzą współpracy z nami. Wiara Poznania nie jest brana pod uwagę przy współpracy.
Konfederacja Korony Polskiej, która została w strukturze Konfederacji, została rozwiązana, czyli formalnie nie będzie organizowała marszu. Czy zatem wy będziecie robić ten marsz?
Będziemy to robimy, z ludźmi prawymi, z ludźmi honoru, dodajemy tylko pewną problematykę jako motywacja do dyskusji a propos członkostwa w UE. To jest nasz cel, żebyśmy niepodległość praktykowali w sposób efektywny i merytoryczny, by doprowadzić do dyskusji, czego się nie robi.
Nie rozumiem, jaki ma mieć udział marsz.
Niepodległość to jest suwerenność Polski, nasz kraj wszedł w struktury Unii, zaproszenie dla Polski wyglądało inaczej, niz dziś mamy do czynienia w ramach tej struktury. Należy się zastanowić, minęło 20 lat.
W czasie marszu będziecie się zastanawiali?
Będziemy motywować ludzi, by wzięli mikrofon i wypowiedzieli swoje zdanie.
To będą 2 marsze - jeden Konfederacji z Nową Nadzieją, pana marsz też, mają ruszyć z Rynku Wildeckiego.
Nasz startuje op 13:00.
Pójdziecie tą samą drogą, którą później pójdzie marsz Konfederacji.
Gest naszej woli, zróbcie to z nami, Wy nam odmówiliście, my chcemy współpracować.
Ale nie czuje pan dysonansu poznawczego, że ludzie, którzy chcieliby wziąć udział, po tych niesnaskach między organizatorami będą się czuli zniechęceni.
Media napędziły w kierunku walki, jakby ludzie mieli wybrać jeden albo drugi.
Ja jestem daleki od napuszczania. Organizatorzy prowokują nas do stawiania takich pytań, bo organizujecie dwa marsze z tego samego miejsca, czasowo oddalone o godzinę.
W sferze publicznej poszła fama, że jest kłótnia. Nie ma kłótni. Są prawdopodobnie z punktu widzenia Nowej Nadziei różnice, które im nie pozwoliły nawiązać współpracy w ramach kontynuacji. My tą kontynuacją widzimy.
Pan się utożsamia ze środowiskami niepodległościowymi. Konfederacja przypuszczam, że podobnie. Gdyby to była jeszcze skrajnie lewicowa akcja w ramach świętach, to może byłoby zrozumiałe, ale nie obawia się pan, że to niejasne dla ludzi.
Niezależnie od tego, czy będą chcieli przyjść o 13:00, czy o 14:00. Cel jest ten sam. My mamy rękę otwartą do współpracy. Czasu jest bardzo dużo, żebyśmy rozmawiali. Ja zapraszam do rozmów. Trzeba poznać motywy, dlaczego przegłosowano brak współpracy.
Jeden i drugi marsz pójdzie pod biało-czerwoną.
Zdecydowanie tak.
Stąd moje niezrozumienie. Jak będzie zorganizowany marsz, który Stowarzyszenie Wiara Poznania chce przeprowadzić? O 13:00 Rynek Wildecki i co dalej?
O 13:00 będzie czas na przemówienie, zmotywowanie naszych partnerów, żeby zrobić to razem. Łączy nas biało-czerwona. Zrobimy to tak, żeby nie kolidować, ale celem jest pokonać kolejną przeszkodę przy pomniku Powstańców Wielkopolskich. Pewne środowiska zaklepały sobie pikietę stacjonarną od 8:00 do 18:00, co nam nie pozwala wykorzystać tego punktu, ale od Matyi możemy podejść do pomnika i tam złożymy kwiaty. Szacunek dla powstańców, bez powstania Polski by nie było.
A wie pan, jakie środowiska zablokowały?
Nie chcę ich wymieniać, bo nie ma wielu środowisk, które są tam nieprzychylne patriotycznym akcjom.
Stamtąd dalej?
Al. Niepodległości w kierunku placu Mickiewicza, z tym, że plac w tym roku jest już zagospodarowany przez miasto. Bardzo fajnie, CK Zamek kontynuuje imieniny ulicy, piękna inicjatywa. My chcemy ustawić się przy Akademii Muzycznej.
Ilu osób się pan spodziewa?
Wszystkich, którzy mają w sercu Polskę i potrafią ją kochać. To jest nasze zaproszenie.
A ilu uczestników?
W zeszłym roku było bardzo dużo, media podawały 700, nam wyszło 1700. Kto wie, czy w tym roku nie będzie powyżej 2000.
Wśród organizatorów, podczas tej konferencji ulicami Poznania znalazł się były szef struktur SLD w Poznaniu Bartosz Kaczmarek, który został z SLD wyrzucony, poszedł do PO, a teraz poszedł do Konfederacji Korony Polskiej, która została w Poznaniu rozwiązana. Jak się pan czuł w jego towarzystwie?
Bardzo dobrze, to bardzo mądry człowiek. To, że on ma drogę w różnych ugrupowaniach. Błądzić każdy może, on błądził. Ja tak to oceniam. Z tego, co rozmawiałem, on szczerze chciał się angażować.
Pytanie, jakie ma ideały, czy bardziej lewicowe czy konserwatywne?
Podejrzewam, że jego początki w Lewicy polegały na tym, że on chciał coś zrobić dla naszego kraju. Niemniej szukał kogoś na tyle silnego, by ta siła pozwoliła jego energii się zrealizować.