NA ANTENIE: MINUS 10 W RIO/LADY PANK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Jak godnie po świecku żegnać zmarłych?

Publikacja: 31.10.2022 g.18:49  Aktualizacja: 01.11.2022 g.11:01 Jacek Butlewski
Poznań
O świeckich ceremoniach pogrzebowych prowadzonych przez osobę świecką mówiła w Wielkopolskim Popołudniu Radia Poznań Mistrz Świeckich Ceremonii Pogrzebowych, Patrycja Owczarzak.
radio poznań mikrofon - Kacper Witt
Fot. Kacper Witt

Jak mówi nie ma dwóch takich samych pogrzebów, czasem w momencie pożegnania wypuszczane są gołębie albo w stronę nieba wznoszą się balony z helem. Patrycja Owczarzak szczególnie zapamiętała jedną ceremonię.

Szczególnym sentymentem dażę ceremonię, na koniec której rozdawaliśmy cukierki i było to jak przyjęcie po wszystkim. Zmarły był tak niesamowicie lubianą postacią, że nie wychodził rano z domu bez pełnych kieszeni cukierków. Spotykając ludzi wręczał je.

Każdą świecką ceremonię poprzedza wiele godzin przygotowań, mistrz ceremonii spotyka się z rodziną, by jak najwięcej dowiedzieć się o zmarłym.

 

Roman Wawrzyniak: Kim jest mistrz świeckich ceremonii pogrzebowych?

Patrycja Owczarzak: Jest osobą, która na prośbę rodziny przeprowadza ceremonię na cmentarzu. Prośba rodziny jest bardzo złożona, wymaga poprowadzenia rodziny od chwili, kiedy zgłasza się do mnie po raz pierwszy, aż po sam moment wyjścia z cmentarza, podjęcia się opieki nad tą rodziną. Ja to tak postrzegam.

Jak wygląda ta opieka? Te relacje?

Mam nadzieję, że w moim przypadku one są bardzo głębokie, bo to daje też silne oparcie rodzinom w tej bardzo trudnej chwili, od momentu, kiedy wykonuję do nich pierwszy telefon, umawiamy się na rozmowę, czasami jedną, czasem więcej. Czasem jest jedna osoba, czasem parę osób z rodziny zgłasza się, przyjaciele. Korespondujemy mailowo - kilka, jeśli nie kilkanaście godzin pracy nad przygotowaniem do każdego pogrzebu.

Co wtedy jest ustalane? Czym różni się taki pogrzeb osoby świeckiej? Chyba nie miałem jeszcze okazji brać udziału w takim pożegnaniu.

Zasadniczo niewiele różni się od ceremonii religijnej, schemat i przebieg jest taki sam, natomiast tak zwane didaskalia zależą od inwencji twórczej, tak rodziny, jak i samego mistrza. Mistrz po wysłuchaniu życiorysu zmarłej, już jest zainspirowany tą postacią i może zasugerować różne dodatki, byle nie za dużo. Skłaniam się ku temu, żeby ceremonie były skromne, proste i przez to piękne, stąd nazwa mojej posługi - piękna ceremonia. Nie dlatego, że jestem tak próżna, by uważać, że moje ceremonie są piękne, tylko chodzi o to, że rodzinom trzeba uświadomić, że im bardziej będą prawdziwe w swoich wypowiedziach, tym piękniejszą mowę laudacyjną uda nam się stworzyć i tym piękniejszy przebieg ceremonii zaprezentować.

Tym głównym celem jest ta mowa pożegnalna czy jednak wszystko to, co dzieje się w czasie całej ceremonii?

Ja odpowiadam za całość, od momentu zgłoszenia przygotowuję cały scenariusz ceremonii. Przysyłam go do zakładu przed pogrzebem, żeby wszyscy byli zorientowani, spokojnie, żeby wiedzieli, jakiej pomocy oczekuję ze strony zakładu i, jak bardzo będzie zaangażowana rodzina.

Jak rodziny reagują na współpracę?

Nie wywieram żadnego nacisku, oni się nie czują zobowiązani. Oni cieszą się, że wychodzę z różnymi propozycjami bądź mnie hamują, bo np. stwierdzają, że chcieliby bardziej skromnie, ceremonia ma być wyciszona, ale są i tacy, którzy są zachwyceni, że będą mogli dać coś od siebie.

Na czym polegają te propozycje?

Na przykład wypuszczenie gołębia w niebo, to jest na przykład przyniesienie balonów z helem, które wylatują w niebo, w momencie złożenia trumny. Każda ceremonia jest inna, nie miałam dwóch takich samych. Szczególnym sentymentem darzę ceremonię, na koniec której rozdawaliśmy cukierki i było to jak przyjęcie po wszystkim. Zmarły był tak niesamowicie lubianą postacią, że nie wychodził rano z domu bez pełnych kieszeni cukierków. Spotykając ludzi wręczał je. Moje pierwsze pytanie na ceremonii - kto z was został obdarowany przez Tadeusza cukierkiem? Byłam zaskoczona, bo prawie wszyscy podnieśli rękę.

Nie przypuszczałem, że w czasie rozmowy o pogrzebach będę się uśmiechał, więc to pokazuje, w jak różny sposób można poprowadzić taką uroczystość.

Ona powinna być pełna nadziei. Ludzie pytają, czy nie będzie zbyt pompatycznie, odpowiada, że absolutnie nie. Natomiast na pewno nie będzie wesoło, ponieważ to nie jest ten kierunek. Będzie przyjaźnie i z nadzieją.

A kto korzysta z pogrzebu świeckiego? Czy są to osoby niewierzące w Boga? Czy wierzące, ale mające problem z praktykowaniem? Albo mające uraz do wiary?

To, co mogę powiedzieć, to są przede wszystkim osoby niewierzące. 98 proc. moich ceremonii prowadzę z włączeniem modlitwy, to są osoby wierzące, nie wnikam, czy praktykujące, bo nie zawsze o to dopytuję, natomiast na pewno takie, które z różnych względów nie chcą, żeby prowadziła pogrzeb osoba duchowna. To są osoby różnych wyznań, ja prowadzę w obrządku katolickim, mogę pożegnać ewangelików słowami psalmu, natomiast zdarza mi się poprowadzić ceremonię przy współudziale księdza lub z osobą innego wyznania. Prowadziłam pogrzeby muzułmańskie, z udziałem imama i myślę, że w niczym to nie przeszkadza, wręcz odwrotnie, dodaje to tylko sznytu, spełnia oczekiwania rodzin, które zawsze podkreślają, że bardzo im brakuje w tradycyjnych pochówkach religijnych tego osobistego akcentu o osobie zmarłej. Oczywiście nie generalizuje, jest bardzo dużo pogrzebów, w których rodzina sama decyduje się przygotować mowę laudacyjną, wspomnieniową i ją sama wygłosić, ja wtedy pewnie nic o tym nie wiem. Natomiast myślę, że większość osób nawet nie zdaje sobie sprawy, nie ma czasu, nie ma siły i nie czuje się na siłach, żeby taką mowę wygłosić.

Albo przed pogrzebem wydaje im się, że chcieliby coś powiedzieć, a później im odbiera głos.

Tak, mam taki układ z rodziną, która chce coś powiedzieć od siebie i zawsze kończy się tak samo ta rozmowa - pani Patrycjo, jakby co, mrugamy okiem i pani przejmuje stery.

To wtedy podejrzewam pani bez mrugania przychodzi do działań. Co się dzieje, kiedy emocje nie pozwalają żałobnikom na mówienie o zmarłym?

Ja a priori zakładam, że rodzina chcąca powiedzieć coś od siebie musi mi ten tekst przesłać, ja muszę mieć zabezpieczenie na wypadek, kiedy widzą, że nie są w stanie mówić.

Pani ingeruje w ten tekst? Próbuje go dopracować?

Nie, w żaden sposób. Rodzina czasem pyta, czy może tak być. To bardzo osobiste, wtedy staram się nie dublować wątków w swojej części mowy, ponieważ rzadko zdarza się, że rodzina decyduje się na moją posługę, mówiąc, że to my dajemy pani gotowy tekst, a pani już nic nie musi robić, tylko poprowadzić ceremonię. Przeważnie jest tak, że dają swój tekst, ale oczekują, żeby jeszcze dołożyć coś od siebie. Ja też mówię, że po to jestem.

Jak to wtedy wygląda? Pani musi ich poznać?

Tak.

I wyciągnąć (w czasie rozmowy) z iluś lat życia kwintesencję, prawda?

To są fenomenalne rozmowy. Poznałam tyle życiorysów, tak bardzo czuję się ubogacona tą posługą, tyle mam inspiracji, związanych z każdym pogrzebem, że uważam to, co mnie spotkało za dar.

https://radiopoznan.fm/n/xqjsof
KOMENTARZE 0