NA ANTENIE: PIERWSZA PLANETA OD SŁOŃCA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Ks. Adam Pawłowski: "Kiedy było zagrożenie, obostrzenia były logiczne"

Publikacja: 08.06.2021 g.20:47  Aktualizacja: 08.06.2021 g.20:52 Hubert Jach
Poznań / Wielkopolska / Kraj
Na naszej antenie proboszcz z Rogalina komentował list, który przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski ks. abp. Stanisław Gądecki wysłał do premiera Mateusza Morawieckiego.
katedra poznań - Wojtek Wardejn
Archiwum. / Fot. Wojtek Wardejn

Metropolita poznański wyraził w nim stanowczy sprzeciw wobec utrzymania w kościołach dotychczasowych limitów wiernych. "Te limity, które są obecnie w kościele, w stosunku do innych miejsc jak na przykład kina, teatry, czy restauracje, utrudniają przeżywanie liturgii w sposób spokojny i w pełnym wymiarze" - powiedział ks. Adam Pawłowski

Taki głos arcybiskupa jest też na korzyść samych decydentów, ponieważ jeśli wprowadzane zasady są irracjonalne, to w naturalny sposób budzi to sprzeciw tych, którzy mają się im podporządkować. Z drugiej strony o wiele trudniej jest to później zachować. Jak przekonać kogoś do takich limitów, skoro on widzi pełno ludzi w kawiarni, gdzie siedzą prawie, że jeden na drugim, a tutaj takie zasady

 - mówił ks. Pawłowski.

Ks. Pawłowski podkreślił, że wierni coraz mniej boją się zachorowania na koronawirusa, ponieważ wielu z nich jest zaszczepionych lub przeszło zakażenie, a także liczba zachorowań jest dziś dużo mniejsza, niż kiedy obecne limity były wprowadzane.

"Wydaje się, że zmniejszenie restrykcji w odniesieniu do kościołów i innych miejsc kultu do koniecznego minimum, które spełniałoby wymagania bezpieczeństwa sanitarnego, dowodziłoby poszanowania konstytucyjnego prawa do wolności religijnej, widocznego dotychczas w działaniach władz RP w związku z pandemią"

 - napisał abp. Gądecki.  

W tej chwili w kościele może przebywać 1 osoba na 15 metrów kwadratowych.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

Roman Wawrzyniak: Ks. Arcybiskup Gądecki napisał w liście do premiera Mateusza Morawieckiego: „Wobec diametralnie innej i zdecydowanie lepszej sytuacji epidemicznej wyrażam mój stanowczy sprzeciw wobec dalszego, tak drastycznego, ograniczania praw wiernych do publicznego wyznawania i praktykowania wiary.”. Jak sytuacja wygląda u księdza w kościele i czy potrzebny był taki list?

Ks. Adam Pawłowski: Myślę, że był bardzo potrzebny. Jak rozmawiałem z kolegami księżmi proboszczami, czy wikariuszami, to dostrzegamy, że coraz więcej naszych parafian jest zaszczepionych, czy przeszło COVID. Oni wracają do kościoła. Chcą się modlić i przeżywać nabożeństwa. Te limity, które są obecnie w kościele, w stosunku do innych miejsc jak na przykład kina, teatry, czy restauracje, utrudniają przeżywanie liturgii w sposób spokojny i w pełnym wymiarze.

Ks. Arcybiskup uzasadniał swoje stanowisko, odnosząc się do tego, że obecne limity pochodzą z czasów, kiedy dzienni mieliśmy 30 tys. zachorowań, a dzisiaj jest kilkaset. Dzisiaj było chyba 400 w całym kraju, a 33 w Wielkopolsce.

Tak. Dzisiaj miałem dzień wolny i byłem w kinie, w sklepie na zakupach, spotkałem się ze znajomymi. Lęk przed chorobą powoli z nas schodzi. Nie wynika on z naiwności, ale ze świadomości, że jesteśmy zaszczepieni, albo przeszliśmy koronawirusa, a także z tego, że tych zarażeń jest coraz mniej.

Spoglądając na reakcję i zachowania biskupów, czy księży w czasie pandemii, można powiedzieć, że kościół starał się zachęcać wiernych do przestrzegania zaleceń sanitarnych. Dziś chyba ma już na to mniejszą ochotę. Dobrze wnioskuję?

To wynika z zasad logiki. Posłuszeństwo jest logiczne. Jeśli było zagrożenia życia i niebezpieczeństwo rozprzestrzeniania pandemii, to z troski o zdrowie drugiego człowieka podejmujemy pewne zasady. Kiedy widać, że obiektywnych przesłanek coraz bardziej brak, to uzasadnione jest inne, adekwatne do sytuacji rozwiązanie. Taki głos arcybiskupa jest też na korzyść samych decydentów, ponieważ jeśli wprowadzane zasady są irracjonalne, to w naturalny sposób budzi to sprzeciw tych, którzy mają się im podporządkować. Z drugiej strony o wiele trudniej jest to później zachować. Jak przekonać kogoś do takich limitów, skoro on widzi pełno ludzi w kawiarni, gdzie siedzą prawie, że jeden na drugim, a tutaj takie zasady. Jeśli te zasady, przedstawione przez władzę, są oderwane od bieżącej rzeczywistości, to traci autorytet i moralne prawo, żeby takiej władzy słuchać. W naszej parafii, ponieważ mamy małe kościółki, to przeżywaliśmy liturgię na zewnątrz. Mamy powystawiane ołtarze na zewnątrz.

Czyli metraż mieliście swobodny.

Tak. Były zachowane odległości, maseczki, dezynfekcja rąk, ale teraz widać, że życie towarzyskie i zawodowe kwitnie. Ktoś jak nie chodzi do kościoła i przyjeżdża na ślub, to się dziwi, że w kościele są jeszcze takie zasady. On w innych miejscach swojego życia już tego nie widzi.

Zobaczymy, jak zareagują rządzący na ten list.

Bardzo dobrze ten list został odebrany przez wiernych i przez księży. Ten głos arcybiskupa wyraża też nasz głos. Chcemy, żeby ludzie mogli przeżywać uroczystości, a wierni wracają też do kościołów. Utrzymanie tych zasad byłoby bezsensowne. Chociaż to też się zmieniało. Jak byliśmy w początkowej fazie pandemii, kiedy były limity pięcioosobowe, to był to dla nas pewien dramat. Kiedy zostałem proboszczem, to myślałem, że podczas pierwszej liturgii paschalnej będzie piękna uroczystość, a mogło być tylko 5 osób w kościele niezależnie od tego, czy była to wielka katedra, czy malutki kościół, jak mój. Później, kiedy tę chorobę poznaliśmy, jej mechanizmy i szczepienia, to te limity się zmieniały. Były też oczekiwania, żeby dostosowywać rozwiązania do aktualnej sytuacji zdrowotnej, dlatego to też się zmieniało. Cały czas jestem pod wielkim wrażeniem moich parafian, co też słyszę od moich kolegów księży, ze ludzie zakładali maseczki, dezynfekowali ręce, uczestniczyli w liturgiach online ze względu na zdrowie swoich i swoich bliskich. To było dla nich duże wyzwanie i poświęcenie. Teraz, gdy rozmawiałem z kolegami księżmi, to mówią, że na Boże Ciało widać było, że ludzie tęsknią i wracają. Przychodzą na mszę i do spowiedzi. Jest ich coraz więcej. Moim zdaniem, to te obostrzenia powinni adekwatnie zmniejszyć.

Niektórzy wieścili koniec Kościoła wraz z pandemią. Czy Kościół poradził sobie i zdał egzamin w czasie pandemii?

W różny sposób i w różnych miejscach. Jednym się to bardziej udało, a innym mniej. Mówimy, że byli tacy proboszczowie, czy klasztory, które zostały zamknięte, gdzie ksiądz tylko odprawił mszę i nic więcej nie było robione. Teraz słyszymy, że tym wiernym trudniej jest wrócić jeśli nie widzieli działań, które mogły być podjęte. Kiedy widzę i słyszę, że były odprawiane msze online, nabożeństwa przed kościołem, możliwość komunii po mszy świętej, dodatkowa msza, to kiedy wierni i księża widzieli tę gorliwość, to łatwiej było im przeżyć. Podziwiam szczególnie wiernych, bo modlitwa w domu i przez internet nie była łatwa. To był taki czas sprawdzianu jak głęboko w naszych sercach jest wiara. Będziemy mogli zobaczyć dopiero po paru latach dopiero jak to się odbiło, szczególnie na młodym pokoleniu, które mocno było skoszarowane z racji szkoły, zdalnego nauczania itd. Teraz, żeby wytłumaczyć, że można znowu wrócić do kościoła, to będzie pewnie trochę trudniejsze.

https://radiopoznan.fm/n/gqHscR
KOMENTARZE 0