Przesłuchiwany przed sądem niewidomy mężczyzna zeznał w śledztwie prowadzonym przez krakowską prokuraturę, że współwięzień przyłożył mu nóż do szyi i wulgarnie groził śmiercią. Teraz jednak zasłaniał się niepamięcią, leczeniem psychiatrycznym i niepełnosprawnością. - Byłem wtedy już po ciężkim pobiciu w areszcie, w którym straciłem wzrok - tłumaczył świadek.
Groźbę wobec współwięźnia miał wypowiedzieć nieżyjący już poznański gangster Przemysław C. Siostra Przemysława C. zeznawała jako następny świadek. Nie potwierdziła udziału brata Przemysława w porwaniu i śmierci Jarosława Ziętary. Wręcz przeciwnie - umniejszała jego ewentualną rolę w poznańskim półświatku początku lat 90 - tych. - On w tym czasie siedział w więzieniu - nie wiedział, co się stało z Ziętarą - zapewniała kobieta.
Sąd przesłuchał też współautora artykułu, w którym kilka lat temu opisano sprawę zabójstwa reportera Gazety Poznańskiej.
Jarosław Ziętara wyszedł z domu przy ulicy Kolejowej na poznańskim Łazarzu 1 września 1992 roku. Dziennikarza mieli porwać ludzie podający się za policjantów. Śledztwo w sprawie zaginięcia dziennikarza w Poznaniu zostało umorzone. Ruszyło dopiero po przeniesieniu kilka lat temu do Krakowa. W Poznaniu trwa jednoczesnie proces dwóch byłych milicjantów i ochroniarzy Elektromisu. Mieli oni uczestniczyć w porwaniu Jarosława Ziętary.