"Zgodnie z oświadczeniem pani dyrektor póki co nie potwierdziły się zarzuty, poza jednym zdarzeniem. Chodzi o uwięźnięcie ręki, którego skutki natychmiast poddano procedurze medycznej" - mówi dyrektorka Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych w Urzędzie Miasta Magdalena Pietrusik-Adamska.
Jesteśmy w postępowaniu wyjaśniającym. Na razie póki co mamy słowo przeciwko słowu. Nie mamy też informacji, że inne uprawnione organy podjęły czynności kontrolne. Tutaj trzeba zwrócić uwagę, że rola podmiotu tworzącego, czyli miasta, w stosunku do ZOL-u (Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego) jest dość specyficzna, my nie mamy uprawnień do wchodzenia w dokumentację medyczną. Takie uprawnienia mają inne służby
- mówi Magdalena Pietrusik-Adamska.
Dyrektor Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego przy Mogileńskiej w wyjaśnieniach zwróciła też uwagę, że w dokumentacji medycznej ze szpitala przy Szwajcarskiej nie było informacji o tym, że pacjent był zaniedbany. To jeden zarzutów, o którym we wtorek podczas posiedzenia rady miasta mówiła radna Lidia Dudziak. Informacji o złym traktowaniu pacjenta nie odnotowali także wolontariusze, którzy pomagają w zakładzie.
We wtorek Lidia Dudziak pokazała zdjęcia rąk pacjenta, które według niej były związane bandażem elastycznym.
Był tak ściśnięty, że zatrzymał przepływ krwi i mógł doprowadzić do amputacji ręki
- przekonywała i podkreślała, że pracownicy szpitala, do którego później trafił Czesław Szczepankiewicz mieli mówić, że tak zaniedbanego pacjenta nie widzieli.
Pan Czesław trafił na Mogileńska po to, by w miarę możliwości przywrócić go do lepszej kondycji, a otrzymał ból i poniżenie
- mówiła radna.
Czesław Szczepankiewicz zmarł w poniedziałek. Miał 82 lata. Do Lecha Poznań trafił w 1960 roku i spędził w nim osiem lat.