Według różnych szacunków na migrację zdecydowało się od siedmiu do nawet 30 tysięcy rodzin. Niektóre z nich zamieszkały w Poznaniu nieopodal wzgórza Przemysła, przypomina przewodnik PTTK, Adam Biernacki.
Bierze się to stąd, że w Szkocjii w tamtym czasie obowiązywała primogenitura, czyli cały majątek dziedziczył pierwszy syn, a reszta musiała sobie jakoś poradzić. Jeżeli im się nie udawało, to wyjeżdżali. Za granicą sprzedawali tzw. towary krótkie: guziki, igły, nici i naparstki. Chodzili ze swoim towarem od domu do domu i prowadzili handel obwoźny
- mówi Adam Biernacki.
Potomków szkockich rodzin, które osiedliły się w Polsce szuka poznaniak mieszkający na wyspach, Eryk Grzeszkowiak. Jak przekonuje, czasami o pochodzeniu świadczy już samo nazwisko.
Często Szkoci otrzymywali po prostu nazwisko Szkot albo Szkotowicz. Były też bardziej zaawansowane zmiany fonetyczne. Niekiedy Kochrein był zamieniany na Czochrona, a McCloud na Machlejda. Często nazwiska, które wydają się częściowo polskie są tak naprawdę adaptacją szkockich nazwisk
- wyjaśnia Eryk Grzeszkowiak.
Wielkopolanie, którzy mają podejrzenia co do swojego szkockiego pochodzenia mogą zgłosić się do badań organizowanych przez Pana Eryka za pośrednictwem strony internetowej scottishpolish.com