NA ANTENIE: BIALA FLAGA (1983)/REPUBLIKA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prof. A. Nalaskowski: Minister Czarnek proponuje wolność

Publikacja: 15.12.2020 g.19:00  Aktualizacja: 15.12.2020 g.19:33
Poznań
Dlaczego lewicowo-liberalne środowiska akademickie boją się Pakietu Wolności Akademickiej zaproponowanej przez ministra Przemysława Czarnka? Gościem Wielkopolskiego Popołudnia był profesor nauk humanistycznych, wykładowca, autor książek i publicysta, prof. Aleksander Nalaskowski.
Prof. Aleksander Nalaskowski -  Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Roman Wawrzyniak: Zacznę od prostego zdania: misją uniwersytetu jest poszukiwanie prawdy, warunkiem zaś tego poszukiwania jest wolność badań i autonomia. Skąd taki blady strach padł na część środowiska akademickiego właśnie z powodu proponowanego pakietu?

Aleksander Nalaskowski: Ja myślę, że to jest kwestia pewnego niezrozumienia, nie tylko chyba tego pakietu. Jak minister Czarnek został mianowany na ministra, jeszcze nie zdążył nic powiedzieć, niczego podpisać, nie wiem, czy w ogóle wszedł do budynku swojego ministerstwa, a już wylała się lawina krytyki, a niemalże hejtu, również ze środowisk akademickich, że jest niewłaściwym kandydatem. Cokolwiek zrobi, to będzie źle. Tu zaistniało pewne nieporozumienie - przypomnę swój przypadek: tylko dlatego byłem zawieszony za felieton. W murach swojej uczelni, czy w ramach moich wykładów, zupełnie nie mam żadnej przestrzeni merytorycznej, żeby głosić jakieś kwestie wynikające z mojego światopoglądu, czy z mojej krytyki takiego, czy innego środowiska. Wyraziłem to poza uczelnią... Ludzie nie znają tego pakietu, ale już go krytykują. Ja zrobiłem wysiłek i przeczytałem wszystkie te propozycje i powiem tak, że tu chyba chodzi o to, żeby nie szarpać profesora za to, że był gdzieś tam, coś gdzieś napisał, jako obywatel. Profesor nie traci swoich praw obywatelskich, jeżeliby próbował urabiać studentów, mówiąc, że musicie chodzić np. na 1 maja, czy na procesje, to wtedy mielibyśmy z tym problem. Jeżeli tak się dzieje na wykładach, to znaczy, że to nie są wykłady naukowe i ta kwestia podlega ocenie merytorycznej przełożonego danego profesora, ale i wtedy może być kwestią dyscyplinarną, bo nie przekazuje wiedzy, tylko jakieś tam inne rzeczy. Jeżeli dochodzi do czegoś poza uczelnią, to jest to podobny przypadek: jeżeli pijanemu profesorowi odbiorą prawo jazdy, to uczelnia nie ma nic do tego i nie karze go za to. Jeżeli rozrabia na meczu, to uczelnia nie ma nic do tego. Jeżeli profesorowie, na tych manifestacjach, byli dalecy od języka literackiego, to uczelnie się tym nie zajmują. To budzi pewną schizofrenię hipokryzyjną, że jeden profesor jest tu, a jeden tu. Dobrze, żeby to było spójne, ale przede wszystkim nie ma wpływu na zajęcia, wykłady: to jest propozycja Czarnka, żeby nie karać ludzi za to, co nie ma związku z uczelnią.

To dokładnie brzmi tak: nauczyciel akademicki nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych, filozoficznych. To tylko jedna z propozycji, ale np. na niemieckim portalu Onet możemy przeczytać tak: "Na naszym podwórku na razie oburzenie lub śmiech przez łzy, ale robimy swoje". Ci sami ludzie mówią, że na uczelniach nie powinny być głoszone tezy antynaukowe. To ja bym chciał zapytać pana profesora, co robi tam gender studies.

Może mnie pan pytać, ale ja nie odpowiem, bo ja tych studiów nie powoływałem. Mam pan rację, jest to typowo ideologiczna dziedzina, czy też sfera i nie wiem, co robi tam gender studies. Trzeba pytać rektorów. To jest niekonsekwencja. Nie wolno bronić tych, którzy mają poglądy konserwatywne, czy prawicowe, ale będziemy do upadłego bronić swoich poglądów, czyli wolność akademicka tylko dla wybranych. Jeszcze jedna rzecz, w tych wszystkich komentarzach zauważyłem, że wolność pisze się w cudzysłowie. "Wolność" zaproponowana przez Czarnka. Właśnie Czarnek proponuje wolność, a nie bardzo widzę miejsce, np. u siebie, czy u fizyków, żeby w czasie wykładów o grawitacji czy prawie zachowania energii, głosili ideologię - i tak jest w każdej nauce. Nauka podaje to, co jest sprawdzone.

A propos wolności, minister Czarnek dla portalu wPolityce.pl powiedział: "Jeśli wolność uzurpuje sobie tylko strona lewicowa i liberalna, to cóż to za wolność". To jest to, o czym pan profesor mówi?

Tak, bo tak jest. Znam profesorów, którzy otwarcie drwią z tego, co jest konserwatywne i im włos z głowy nie spadnie, natomiast jest wyraźna dysproporcja. Jak głosi się poglądy nienaukowe, a osadzone w konkretnej ideologii. To, że uniwersytety to jest środowisko mocno lewicowe, to już znacznie wcześniej zauważył pan minister Gowin, który mówił dokładnie o tym, tylko że wtedy nikt tego nie podnosił, bo za tym nie szły żadne konkrety.

Z drugiej strony tam mówił coś o jakimś Rejtanie, że będzie się kładł i bronił.

Wyobraźmy sobie, że powstają studia poświęcone krzywiźnie bananów, oparte na sondażu diagnostycznym, wykonanym u Eskimosów. Czy to jest nauka?

I, że banany mają płciowość.

Tak. Albo płciowość przedmiotów powszechnego użytku. Można z tego zrobić kierunek studiów, z tym że tutaj nie będzie żadnej nauki, tutaj się nie da nic sprawdzić. Jeżeli to będzie o płciowości bananów, to wszyscy stukną się w głowę i powiedzą "won z takimi studiami".

Minister Gowin może nie.

Ja uważam, że ten pakiet wolnościowy ministra Czarnka niewiele zdziała, uczelnie są autonomiczne i profesorowie są do swojej autonomii mocno przywiązani i to jest taka próba leczenia objawów, a nie przyczyn.

Ale projekt zakłada też, że wszystkie postępowania, dotyczące przekonań religijnych, światopoglądowych, czy filozoficznych zostaną umorzone. Co to w rzeczywistości oznacza? Czy takie problemy, jakie spotkały prof. Budzyńską, prof. Nalaskowskiego, którego mamy przy telefonie, czy tych problemów by nie było, gdyby już obowiązywał ten pakiet?

Tak. To jest przyjęcie opcji zerowej. To jest rodzaj abolicji i wydaje mi się, że to jest dobre rozwiązanie, bo wiele tych postępowań się ślimaczy, przestawiają się terminy, postępowania są o niczym. Trzeba rozliczać profesorów z napisanych książek, z artykułów, czy z wykładów. Trzeba pytać studentów, czy dobrze wykładają, a szarpanie profesorów za to, że coś tam napisali czy powiedzieli... Na Boga, jeżeli to nie wywołało żadnej wojny, to dajmy sobie z tym spokój. Ludzie, zabierzcie się za naukę.

Pakiet wejdzie w życie?

Nie wiem.

Dziękuję, panie profesorze za rozmowę.

Dziękuję i pozdrawiam.

https://radiopoznan.fm/n/RckHcb
KOMENTARZE 1
Filip Makaron
Filip Makaron 16.12.2020 godz. 08:42
Uniwerki to instytucje, przez które ma być przypuszczony przez odpowiednie siły szturm na tradycyjne narody. Te siły tak łatwo nie odpuszczą. Na UAM jest nie inaczej. Ostatnio to nawet jakby przypieszyło. Pytają studentów, czy są 1) mężczyznami, 2) kobietami, 3) genderqueer, 4) agender...