NA ANTENIE: Prognoza pogody
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

prof. W. Ratajczak: W Polsce i świecie toczy się ostra rywalizacja kulturowa

Publikacja: 24.08.2020 g.18:45  Aktualizacja: 24.08.2020 g.18:59
Poznań
Kilkudziesięciu polskich autorów książek dla dzieci wstawia się za chuliganami LGBT, którzy wywołali zamieszki w stolicy po tym, jak ich lider Michał Sz. pseudonim Margot, został aresztowany za pobicie wolontariusza Fundacji Pro Prawo do Życia.
Prof. Wiesław Ratajczak
Fot.

Gościem Popołudnia Radia Poznań był literaturoznawca, prof. Wiesław Ratajczak.

Roman Wawrzyniak: Zacznę od bardzo banalnego pytania - czy to nie pomieszanie pojęć, jeśli z atakującego robi się ofiarę i staje się w jego obronie?

prof. Wiesław Ratajczak: To skomplikowana sprawa. Poznałem ten list, bardzo dokładnie go przeczytałem. Niemal pod każdym słowem bym się podpisał. Słowa o tolerancji, o wrażliwości, sprzeciwianiu się indoktrynacji, zniewoleniu - są w pełni dla mnie przekonujące, jak dla kilkudziesięciu autorów, ilustratorów. Natomiast zastanawiam się, z czego wypływa fakt, że tak słuszny w swych tezach list sprowokowany został wydarzeniami, których geneza tkwi 27 czerwca. Dzisiaj w Internecie można znaleźć bardzo liczne opisy wydarzeń w Warszawie - gdy ze sporu na hasła wydarzenie przerodziło się w atak na działacza Fundacji Pro - Prawo do Życia. Jedna z osób zaangażowanych, którą możemy na zdjęciach rozpoznać, o ile jest to ten sam człowiek, z nożem w ręku. Ta osoba była aresztowana i protesty przeciwko aresztowaniu stały się powodem listu, o którym rozmawiamy. Czasem mam wrażenie, że jesteśmy w bańkach informacyjnych - docierają do nas te informacje, które pasują do naszego obrazu świata. Jeżeli coś ten obraz zaburza - a mam wrażenie, że te zdjęcia tak powinny zakłócić uproszczony obraz, że mamy po jednej stronie tych, którzy bronią wolności, a po drugiej system opresyjny. Jednak tak nie jest. Ten zapis filmowy przekonuje, że po drugiej stronie bywa wiele agresji. Zaatakowany został człowiek, zniszczone mienie - takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Jeśli one są motywowane ideologicznie to chyba tym gorzej.

Pewnie nie byłoby tej rozmowy, gdyby nie moment ukazania się tego listu w obronie tęczowych chuliganów. Wśród autorów tego listu jest Anita Głowińska - autorka bardzo popularnej wśród polskich dzieci serii książek, są też nazwiska Joanny Papuzińskiej, Grzegorza Kasdepke - wspierającego Rafała Trzaskowskiego jeśli chodzi o kartę LGBT, w ramach której forsuje się wulgarną edukację seksualną dzieci. Jest też wieloletni sekretarz Wisławy Szymborskiej, członek Rady Języka Polskiego, autor książek dla dzieci, który w Gazecie Wyborczej kpił z chrześcijańskiej etyki seksualnej - Michał Rusinek. Wreszcie Cezary Harasimowicz. Jest grono osób, które akurat ten moment, czyli aresztowanie Michała Sz., uznali za moment, w którym trzeba stanąć po stronie tego, który biega po ulicach z nożem i cudze mienie jest atakowane. To trudno zrozumieć.

Wypada mi się zgodzić. Być może dla części autorów - rozumiem ludzi pióra, którzy skoncentrowani na swojej pracy artystycznej nie poświęcają zbyt wiele czasu na śledzenie informacji medialnych, czy na wyszukiwanie informacji w prasie. W wielu przypadkach, bo przecież mamy pod tym listem kilkadziesiąt podpisów, na pewno towarzyszyły temu aktowi dobre intencje, przekonanie, że występuje się w słusznej sprawie. Może na tym polega kłopot z tego rodzaju wystąpieniami. Przy tylu sygnatariuszach pewnie trudno rozpoznać, jaka jest intencja. O samych wydarzeniach i ich tle ten list nie informuje, ten list odnosi się do ogólnego scharakteryzowania zjawisk. Bez wątpienia w Polsce i świecie toczy się ostra rywalizacja kulturowa, którą wielu nazywa wojną i zapewne trzeba czynić wiele, żeby temperaturę tego sporu obniżać. Te obrazki z Warszawy na pewno powodują głęboki niepokój i pytanie, jakie będą kolejne cele. Jeśli intencją niektórych sygnatariuszy było obniżenie temperatury tego sporu, to należy to docenić - jeśli troska o konkretne osoby, które są dyskryminowane, to też tego typu postawa jest jak najbardziej humanistyczna i trudno uznać ją za niewłaściwą. Natomiast ów kontekst osłabia tego typu motywację.

To prawda. Jaki pisarze mają wpływ na kształtowanie naszej świadomości, naszej kultury, naszych zwyczajów, a może nawet też zachowań?

Moje głębokie przekonanie jest takie, że ten wpływ jest ogromny, zwłaszcza w przypadku literatury dla dzieci. Stąd myślę, że sprawa, o której dzisiaj rozmawiamy, powinna być też taką zachętą dla rodziców, żeby jednak z dużą wnikliwością przyglądali się literaturze, jaką podsuwają dzieciom, czy może czytać wspólnie. Nie mówię tego z podejrzeniem, że książki autorów, którzy są podpisani pod listem zawierają jakiś nieodpowiednie treści. Bynajmniej, natomiast - skoro literatura jest tak poważnym narzędziem, to może się stać i wielokrotnie się staje narzędziem wojny ideologicznej.

Pan profesor bardzo delikatnie się obchodzi z autorami tego listu. Ja natomiast odważę się dać przykłady innych pisarzy - może nie z Polski - którzy włączają się odważnie i otwarcie w te idee, które stoją za środowiskiem LGBT. Wydawcy książki "Pierwsze słowa dziecka" - dla dzieci do 3. roku życia, a wychowywane są przez dwóch homoseksualistów, czy "Tatuś i ja" - kolejna pozycja, w której też czytamy o mamusi i mamusi, itd. Przykładów w literaturze zachodniej jest wiele. Pytanie moje jest być może na wyrost - czy to nas też nie czeka, czy ci autorzy nie pójdą tym śladem, tą modą, tym zwyczajem?

Na pewno potrzebna jest wnikliwość, uwaga i ostrożność, o której wspominałem przed chwilą. Jeżeli takie książki na rynku się pojawią, to rodzice powinni się przed nimi przestrzegać. Rodzice mają prawo do wychowania dzieci w takim systemie wartości, który im wydaje się najwłaściwszy i jeśli literatura dla dzieci będzie zawierała elementy sprzeczne, będzie zawierała wojnę domową na poziomie relacji rodziców z kilkuletnimi dziećmi, wydaje się to po prostu straszne. Tym bardziej taki nawyk wspólnego czytania należy przywrócić - on pewnie w wielu polskich rodzinach jest i, ze względu na ten ideowy zamęt, pewnie ten nawyk wspólnego czytania z dzieckiem należałoby rozszerzać. To piękny zwyczaj.

Pod tymi słowami, panie profesorze, chętnie się podpiszę. Bardzo dziękuję za rozmowę.

https://radiopoznan.fm/n/JBXWOa
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 25.08.2020 godz. 09:46
Skandynawska seria o dziecięcym biurze detektywistycznym prowadzonym przez chłopca i dziewczynkę (straszne staroświeckie). Opowieść o zaginionych na basenie kąpielówkach. W pewnym momencie zdemaskowana sprawczyni przyznaje się się, że ukradła je tej drugiej kobiecie bo JĄ kocha.
Ręce opadają. Potrzebne jest wprowadzenie (np. na wzór USA) cenzury obyczajowej - my rodzice nie mamy czasu zagłębiać się w każdą książkę, jaka może wpaść w ręce naszych dzieci, bo musimy najpierw pracować - z tej pracy biorą się podatki na utrzymanie biurokracji, więc niech ona weźmie się do roboty i nam pomoże. Niech ta pseudo-prawica wreszcie przestanie ględzić o obronie polskich rodzin, a zacznie naprawdę działać.