Będziemy płacić, gdy poznamy podstawę prawną - mówi rzecznik starostwa Michał Jarek.
Nie ma w tej chwili uchwały rady miasta w tej sprawie, a zarządzenie prezesa spółki nie jest podstawą do nakładania opłat o charakterze daniny lokalnej
- tłumaczy rzecznik.
Aleksandra Stankiewicz, księgowa PGKiM odpowiada, że uchwały rad miasta bywają uchylane w sądach administracyjnych, więc podstawę do opłat spółka znalazła w kodeksie cywilnym.
Według nas podstawą prawną jest Kodeks Cywilny. Z uwagi na to, że świadczymy usługi - oczekujemy opłaty za korzystanie z naszych urządzeń.
- mówi Aleksandra Stankiewicz.
Toczą się w tej sprawie procesy sądowe - prezes spółki powinien poczekać na ich zakończenie - ripostuje rzecznik.
Prezes powinien czekać za rozstrzygnięciami sądu, nie wydawać arbitralnie swoich werdyktów i jednostronnie ustalać stawki opłat
- mówi Michał Jarek.
Spór wkroczył tymczasem w nową fazę - sprawę do sądu przeciwko PGKiM skierowało starostwo. Spółka pozatykała na drogach powiatowych odpływy wody deszczowej do kanalizacji. Zarzuty są dwa.
Po pierwsze - bezprawne zajęcie pasa drogowego w trakcie wykonywania tych czynności, a następnie - zaczopowanie tych rur. Na skutek tego zostały one zniszczone, więc jest prowadzone postępowanie w tej sprawie
- wyjaśnia rzecznik starostwa.
PGKiM co miesiąc obciąża starostwo fakturą na około 50 tys. zł. Dodajmy - problem z deszczówką jest szerszy. Opłaty za jej odprowadzanie samorządy przekazują na konto spółki Wody Polskie, jednak w prawie brakuje jednoznacznego rozstrzygnięcia, co do trybu ich pobierania od osób i instytucji, które miałyby być płatnikami. Niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uchylił - jako bezpodstawną - uchwałę Rady Miasta Konina nakładającą tę daninę.