NA ANTENIE: ZAKOCHANI SA WSROD NAS (2017) SWING/AUGUSCIK I JAGODZINSKI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

T. Sakiewicz: Sąd zabezpieczył tekst, zanim Piotr Nisztor skończył go pisać

Publikacja: 09.09.2020 g.18:32  Aktualizacja: 09.09.2020 g.19:08
Poznań
Sąd nakłada knebel na usta dziennikarzom Gazety Polskiej Codziennie. Dziennikarz śledczy Gazety Polskiej Piotr Nisztor nie może przez 12 miesięcy publikować tekstów na temat Zbigniewa Bońka, prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
tomasz sakiewicz gazeta polska - Mariusz Troliński/Gazeta Polska
Fot. Mariusz Troliński/Gazeta Polska

O cenzurze prewencyjnej rodem z głębokiej komuny Roman Wawrzyniak rozmawiał z gościem Wielkopolskiego Popołudnia, redaktorem naczelnym Gazety Polskiej, Tomaszem Sakiewiczem.

Tomasz Sakiewicz: Ta cenzura dotyczy już nie tylko Piotra Nisztora, ale wszystkich pracowników związanych ze spółką wydających gazetę.

Roman Wawrzyniak: Chciałem zapytać, czy pan w związku z tym będzie ze mną rozmawiał jako redaktor naczelny Gazety Polskiej Codziennie?

Tomasz Sakiewicz: Jest sytuacja paranoiczna, ponieważ jeden sędzia w przypadku Piotra Nisztora i Gazety Polskiej Codziennie zakazał w ogóle pisać czegokolwiek o Bońku, bo ten zakaz jest tak szeroki, że dotyczy to bardzo wielu tematów. Ale drugi sędzia w tym samym sądzie, tylko w innym wydziale odrzucił jako absurdalny ten wniosek. Jako redaktor naczelny Gazety Polskiej mogę śmiało rozmawiać o Zbigniewie Bońku.

I nie musi pan używać sformułowania "pewien prezes" - jakby musiał robić Piotr Nisztor.

Tak, on używa takiego określenia: "pewnego prezesa pewnego związku". Ja mogę  mówić "pewien Boniek z pewnego PZPN".

Ta sprawa dopiero jest nagłaśniana przez część mediów. Może warto przybliżyć, o co tak naprawdę chodzi. Dlaczego ten nakaz został nałożony, za co?

Piotr Nisztor zaczął się interesować Zbigniewem Bońkiem, kiedy ten stał się aktywny politycznie. Zbigniew Boniek sam wywołał zainteresowanie naszego autora.

Pamiętamy jego słowa, wyśmiewanie się z wyborców Andrzeja Dudy. Ze wsi, itd.

To ubodło wielu ludzi. Skąd taka nienawiść do połowy Polaków. PZPN jest związkiem apolitycznym, a tu taka pogarda dla połowy Polaków. Zaczęły wychodzić rzeczy, które były szokujące, pomijając sprawy finansowe, które zawsze były tą ciemną stroną PZPN-u. Okazuje się, że taką prawą ręką w sprawach finansowych PZPN jest kapitan Placzyński, który słynie z tego, że chwalił się inwigilowaniem Jana Pawła II, a po drugie miał tak wysoką funkcję w wywiadzie SB, że recenzował lojalność oficerów wywiadu. Kim był ten człowiek, że nawet oficerów bezpieki recenzował? To absolutnie najwyższa półka władz komunistycznych. Ten tekst dotyczący kapitana Placzyńskiego został zabezpieczony zanim w ogóle ukazał się. My sprawdzaliśmy te daty, kiedy Piotr Nisztor skończył pisać i wysyłał ten tekst do redakcji i, kiedy sąd wydał zabezpieczenie. Sąd doznał jasnowidzenia i zabezpieczył ten tekst, zanim Piotr go skończył pisać. Sytuacja niesłychana. Sąd już wiedział, że tekst będzie szkodził dobremu imieniu Bońka.

Jeszcze można zrozumieć prezesa związku piłkarskiego, który powinien zajmować się piłką i chlapnął coś na życzenie swoich mocodawców, tak trudno zrozumieć postawę samego sędziego. W tej sprawie są dwie ciemne postacie - kapitan Placzyński i sędzia Rafał Wagnera z Sądu Okręgowego w Warszawie, który, jak dobrze zrozumiałem to zamieszanie i tę cenzurę, którą próbuje nałożyć na dziennikarzy, dwa razy wylosował tę samą sprawę. Jakim cudem?

Oprócz tego dnia w sądzie było 30 sędziów. Spraw są dziesiątki. Prawdopodobieństwo, że dwie podobne sprawy wylosuje jeden sędzia jest takie, że kogoś z nas, wychodząc z domu, meteoryt trafi w głowę. Ale ten człowiek powinien grać w totolotka. Nie trafił w tygodnik. Tu mamy podejrzenie - wiele razy Gazeta Polska Codziennie myli się z Gazetą Polską. Chcieli zabezpieczyć tygodnik, a zabezpieczyli dziennik. Tekst Nisztora dotyczył tygodnika. Coś w pośpiechu pomieszało im się. Najciekawsze - skoro sąd zabezpieczył tekst, który nie istniał, to na jakiej podstawie? Skąd się wzięło pismo procesowe ws. tekstu, który nie istniał? Z dat by wynikało, że pismo procesowe było wysyłane przed pytaniami.

Sprawa jest interesująca. Pan żartuje, że sędzia mógłby grać w lotka, ale to sięganie najgorszych wzorców cenzury. Państwo macie wsparcie w postaci oświadczenia Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich jak i Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Nawet sam prezes Jarosław Kaczyński mówi: "każdy, kto uczciwie spojrzy na te sprawy widzi, że nie o przestrzeganie prawa chodzi, a o jakieś inne względy".

Słyszałem, że dzisiaj prokurator przystąpił do tej sprawy, dbając o praworządność, bo ma wątpliwości, czy sąd nie łamie prawa. Trzeba pamiętać, że zakres zabezpieczenia jest niesamowity: spółka forum, czyli wydawca gazety jest zobowiązany pilnować nie tylko, żeby na jej łamach nic się nie pojawiło, ale ma też pilnować swoich pracowników i współpracowników, żeby ci nic nigdzie nie powiedzieli o Zbigniewie Bońku. To oznacza, że posłanka Joanna Lichocka, która od powstania gazety współpracuje z nami, jako poseł, jeżeli się wypowie o Bońku, to wtedy spółka forum będzie ukarana za to, że posłanka wykonuje swoje obowiązki. Dalej, Ryszard Czarnecki, który od zarania jest prezesem Rady Nadzorczej spółki wydającej Gazetę Polską Codziennie - jako europoseł, jeżeli poruszy sprawę PZPN, czy Zbigniewa Bońka, np. w PE to spółka wydająca gazetę będzie ukarana. To nie jest komunizm europejski, to jest Korea Północna, kiedy się karze rodzinę za to, że ktoś uciekł za granicę.

Ten czas naszego wywiadu powinniśmy przeznaczać, każdego dnia, na wyliczanie tych wszystkich artykułów i tematów, o których sąd zakazał mówić. To długa lista. Tak na poważnie, czy macie szansę na odwołanie? Jak ta sprawa dalej będzie przebiegać?

Szansę mamy, bo jest zapisana w prawie, ale tu sąd zaczyna się zbliżać do kolejnego złamania prawa. Odwołać można się po otrzymaniu uzasadnienia. Sąd na razie nie wydał uzasadnienia. Mija już tydzień. W przypadku Codziennej to uzasadnienie to kwestia 3-4 dni. Jeżeli nie będzie uzasadnienia, to będziemy występować o sprawę dyscyplinarną dla sędziego Wagnera. Mam wrażenie, że to sędzia, który lubi przekraczać granice. Jego żona jest w kancelarii prawnej obsługującej sprawy frankowe, które jego wydział sądzi i, z tego, co wiem, był dosyć aktywny w tych sprawach. Nie widzi konfliktu interesów. Zdaje się, że występował też przy aferach reprywatyzacyjnych. Przekraczanie granic dla tego sędziego nie jest niczym nadzwyczajnym. Liczę na sąd dyscyplinarny.

Panie redaktorze, pan przecież wydawał w czasach Solidarności gazetę podziemną. Jak wtedy sobie radziliście? I jak teraz sobie poradzicie?

Od połowy lat 80. uczestniczyłem w wydawaniu "Słowa Niepodległego" - pismo dla licealistów i studentów. Pisałem pod koniec lat 80. do "Wiadomości codziennych". Kolportowaliśmy hurtowo też inne gazety - również nie zawsze takie, z którymi się zgadzaliśmy, ale uważaliśmy, że jeżeli coś wychodzi poza cenzurą, to trzeba wspierać. Istnieje pewien koszt wolności. Ten koszt jest teraz trochę podwyższony, ale liczę na państwa, że państwo będą wiedzieli, jak się zachować, nie będą się bali kupować naszych gazet, będą pytali reklamodawców, dlaczego nas omijają. Nacisk społeczny daje rezultaty.

Może zdarzy się tak, jak na Białorusi, że ludzie zaczną się ustawiać w kolejkę po państwa gazetę na dowód wsparcia i przeciwko cenzurze, którą chciał zarządzić sędzia Wagner. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję bardzo.

https://radiopoznan.fm/n/zjihuL
KOMENTARZE 0