Jak mówił sędzia Marek Kordowiecki, oskarżony miał prawo się bronić.
Przykro sądowi bardzo, że tak się stało, jak się stało wówczas na tejże zabawie. Stało się nieszczęście, jednak nie zawsze w sytuacji, kiedy dzieje się nieszczęście, osoba, która z pozoru wydaje się winna, taką osobą winną jest. Oskarżony w tych konkretnych okolicznościach sprawy, miał prawo do podjęcia obrony i z tego uprawnienia skorzystał
- mówił sędzia.
Oskarżonego już wcześniej uniewinnił Sąd Okręgowy, od tego wyroku odwołał się prokurator i pełnomocnik rodziny ofiary. Ich argumenty Sądu Apelacyjnego jednak nie przekonały.
Do awantury doszło przed lokalem, w którym tego dnia odbywał się wieczór kawalerski. Jego uczestnicy wiedzieli, że oskarżony wcześniej poszedł na współpracę z policją i miał status świadka koronnego. To pozwoliło rozbić grupę przestępczą w Koninie.
Oskarżony po wyjściu z lokalu usłyszał, że jest konfidentem, a później został zaatakowany - mówił sędzia Marek Kordowiecki.
Czując to ogromne zagrożenie oczywistym jest, że oskarżony miał prawo do obrony, stąd wyjął ten nóż, który miał w kieszeni, przy czym, co też jest istotne, nikt nie twierdzi, że to on atakował, skakał z tym nożem w kierunku tych osób, ale odwrotnie. To właśnie ta grupa osób na niego napierała, natomiast ten tylko tym nożem jakby się odganiał przed nimi, a więc przyjął typową postawę obronną
- mówił sędzia.
Wyrok jest już prawomocny. Prokurator, który chciał dla oskarżonego 25 lat więzienia powiedział, że na razie jest za wcześnie, by odpowiedzieć na pytanie, czy będzie składał kasację do Sądu Najwyższego.