NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Umowa o dzieło, czyli walka o byt

Publikacja: 08.06.2011 g.12:13  Aktualizacja: 08.06.2011 g.15:18
Poznań
Umowy o dzieło, umowy zlecenie, umowy agencyjne - tzw. umowy cywilno-prawne dają zarobek osobom, które nie są zatrudnione na etacie. Wynagrodzenia z tytułu takich umów są często podstawowym lub jedynym źródłem utrzymania albo szansą sfinansowania sobie np. przez studentów - nauki. Tego typu umowy mają swoje zalety, ale i wady. Małe firmy wykonujące zlecenia oraz tzw. samozatrudnieni, czyli firmy jednoosobowe - mogą jednak wpaść w pułapkę. Dlaczego osoby z takimi umowami są w gorszej sytuacji?
Umowa o dzieło - inny wzór
/ Fot.

Barbara Kowalewska jest trenerem i szkoleniowcem. Opowiedziała nam o sytuacji, w której się znalazła:

Reporterka Radia Merkury, Anna Skoczek, zainteresowała się tą sprawą i zdobyła komentarz przedsiębiorcy, który mówi, że to on czuje się oszukany. Rozmówca nie zgodził się byśmy go przedstawili, zażądał też, żeby w tym kontekście nie ujawniać nazwy jego firmy. Odniósł się jednak do zarzutów:

Sprawa może trafić do sądu, bo pani Barbara Kowalewska jest pewna swoich racji, argumentów, dokumentów i dowodów wykonanej przez siebie pracy. Barbara Kowalewska, która walczy o zapłatę za wykonane zlecenie twierdzi, że osoby wykonujące umowy o dzieło, czy zlecenia - są w znacznie gorszej sytuacji niż pracownicy etatowi firm.

Czy Państwowa Inspekcja Pracy może pomóc małym firmom oszukiwanym przez zleceniodawców? Zapytaliśmy o to Jacka Strzyżewskiego, rzecznika prasowego Państwowej Inspekcji Pracy w Poznaniu. Dla porównania,  zapytaliśmy o pracowników etatowych. Na jaką pomoc mogą liczyć pracownicy pracujący na umowę o pracę?


Poszkodowani często rezygnują ze skierowania sprawy do sądu - dlaczego? Zapytaliśmy o to Mikołaja Pomina, adwokata. Jakie, jego zdaniem, są więc szanse na odzyskanie pieniędzy, gdy nieuczciwy zleceniodawca nie zapłacił za wykonaną pracę? Jeśli są duże szanse na wygranie sprawy, to jakie są koszty takiej sprawy sądowej? Czy są szanse na uzyskanie zapłaty za wykonaną pracę, jeśli nie ma się dokumentów potwierdzających wykonanie usługi?

Czy gorsze traktowanie zatrudnionych na umowy cywilno-prawne to wyjątkowe zachowanie na rynku pracy w Wielkopolsce? Czy nieetyczne zachowania w biznesowej współpracy firm są częste? Jak przebiega współpraca dużych firm z tymi najmniejszymi, jednoosobowymi a więc słabszymi? Jakie są Państwa doświadczenia? Czy warto bić się, np. w sądzie o kilkaset złotych należne za wykonaną pracę? A może lepiej "machnąć ręką" i wliczyć takie straty w ryzyko wykonywanej pracy? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.

https://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 5
w 08.06.2011 godz. 17:17
ja mam dokładnie przeciwne doświadczenia.
kilka firm proponowało mi etat - zawsze odmawiam.

może być "dzieło", może być na fakturę - byle tylko nigdy nie etat
jak się raz przestało być mrówką, to już nie chce się być nią z powrotem.

etat pełni bardziej rolę "zabezpieczenia" w pewnych sytuacjach:
- czyli albo jest tak, że słaby (lub nie wierzący w siebie) pracownik chce mieć "usidlonego" pracodawcę, który będzie miał wobec niego zobowiązania - wtedy etat załatwia to "bezpieczeństwo" pracownikowi
- albo pracodawca ma dobrego współpracownika i chce go usidlić na etacie jako pracownika, żeby mu nie uciekł do konkurencji, albo nie rzucił z dnia na dzień wyższą stawkę...

pytanie tylko, co ważniejsze:
"stabilizacja" --- czy rozwój?
"bezpieczeństwo" --- czy realizacja marzeń?

bo nie da się mieć tego jednocześnie
młoda 08.06.2011 godz. 13:08
Pracowałam kiedyś na umowę zlecenie praca biurowa w pewnej firmie kanarskiej (nie MPK) zawsze na koniec miesiąca przekazywaliśmy listę godzin pracy - a kopie zostawialiśmy sobie. Po zakończeniu umowy za ostatni miesiąc nie zapłacono mi całości - kilkanaście złotych obcięto. Znając politykę firmy powiedziałam,że nie odpuszczę napisałam e-mail do właściciela i mojej bezpośredniej przełożonej z prośbą o zapłacenie całości. Próbowano mi udowodnić,że przez pomyłkę dostałam więcej,niż powinnam (p.księgowo-kadrowa mi pisała) jednak nie ugiełam się przesłałam obliczenia matematyczne i ponownie listę godzin mojej pracy. Po miesiącu dostałam brakującą kwotę wraz z odsetkami, bo uprzedziłam,że jeśli trzeba sprawa pójdzie dalej a prezes i kierowniczka tej firmy sami podbijali mi zgodność ilości przepracowanych godzin
Kasia 08.06.2011 godz. 12:48
Grzegorz, czy możesz podac pierwszą literę nazw tej firmy?
Grzegorz 08.06.2011 godz. 12:43
Ja wykonałem kiedyś pracę za 800 zł i pracodawca nie zapłacił. Ja od tego zapłaciłem oczywiście podatek, itp. Nie chciałem go ścigać w sądzie. Koszty były za duże. Znalazłem jednak informację, że naciągnął on dużo, dużo więcej ludzi. Nie płacił też etatowcom, wiele osób pracowało 1 - 2 miesiące bez etatu. Okazało się, że facet jest już ścigany przez PIP, US, ZUS i inne. Jeszcze jeden wiosek z mojej strony nic by mu nie zrobił. Więc odpuściłem i straciłem....
Kasia 08.06.2011 godz. 12:42
W ubiegłym roku podpisałam umowę zlecenie, na wykonanie bazy danych.

Rozliczenie miało być w trybie tygodniowym. Pierwsze 2 rozliczenia były w porządku, na czas, ale późniejsze już nie.

Aż pewnego dnia niespodziewanie dostałam maila z wypowiedzeniem umowy oraz informacją, że w ciągu 7 dni będzie uregulowana zaległa wypłata.

Niestety, nic nie było. Jeśli dzwoniłam to pan mnie unikał i kazał mówić, że go nie ma. W końcu pojechałam osobiście, to tylko niepotrzebnie się zdenerwowałam. I tak nic nie wskórałam.

Wysłałam wezwanie do zapłaty. Nic nie dało.
Poszłam do znajomego prawnika, on tez wysłał wezwanie - ten sam skutek.
Pozew został złożony w sierpniu.

Osobista wizyta u pana w lutym i poinformowanie go o pozwie skończyło się tym, że roześmiał mi się w twarz.
Niestety na razie nic nie udało się zrobić, ponieważ ten pan ma sprawę w prokuraturze o różne oszustwa i niepłacenie ludziom.

Na pewno wynik rozprawy będzie pomyślny dla mnie, jednak nie wiem, czy będzie z czego ściągnąć zapłatę...

Warto iść do sądu!!! tylko nie zawsze ludzie wiedzą, że przy umowach cywilno-prawnych tez mogą walczyć o swoje. Więc nie idą, albo nie chce im się walczyć, bo kwota jest mała.

Moje wynagrodzenie o które walczę, to niecałe 600 zł.
Nie wiem, czy i kiedy dostanę te pieniądze... nie wierzę już w to, że je odzyskam.

Dodam, że jak wchodzę na stronę firmy tego pana, to aż mnie krew zalewa jak widzę, jaki to on jest kompetentny, uczciwy i w ogóle cacy. A fakt jest taki, że ludzie tam pracujący nie zawsze znają się na swoich obowiązkach. Żebym ja zwracała uwagę księgowej, że źle dokument wystawiła!!