Wiceminister Rolnictwa i Rozwoju Wsi potwierdził, że wykryto partie złej jakości, ale polskie zboże i mąka są bezpieczne.
Zboże jest badane, jeśli takie sytuacje miały miejsce, od tego są odpowiednie służby i badamy zboże na granicach, jeśli nastąpiły gdzieś w jakiś sposób, którego nie potrafię wytłumaczyć, jakieś nieprawidłowości, to od tego są odpowiednie służby i oczywiście przepisy karne, bo inaczej tego rozwiązać nie można.
Polska z powodu złej jakości zboża zdecydowała się zablokować dostawy z Ukrainy. Drugim powodem jest jego nadmiar na polskim rynku. Jak podkreślił Ryszard Bartosik, strona polska informowała Unię Europejską o problemie od kilku miesięcy, ale nie było reakcji.
Zapis całej rozmowy z Ryszardem Bartosikiem:
Bartosz Garczyński: Dużo ukraińskiego tańszego zboża napłynęło, więc ceny naszego ziarna spadły, a to powoduje problemy u naszych rolników na skupie. Tak to wyglądało?
Ryszard Bartosik: Tak, ale nie do końca. To ukraińskie zboże to kropla, która przelała czarę goryczy. Sytuacja na rynku zbóż w całej Europie jest bardzo trudna, jest bardzo dużo zboża i sprzedaży na giełdach i w związku z tym ceny spadły, a wpływ tego zboża ukraińskiego doprowadził do tego, że w Polsce jest szczególnie trudna sytuacja. Ponadto znaleźliśmy kilka partii zboża, które było złej jakości, co także wpłynęło na taką ostrą decyzję.
Rzeczpospolita ujawniła, że zboże techniczne zostało sprzedane jako polskie zboże spożywcze największym producentom mąki w kraju. Prokuratura miała wszcząć śledztwo o oszustwo w tej sprawie. Czy zboże w polskich magazynach i polska mąka są bezpieczne do spożycia?
Tak, są bezpieczne. Zboże jest badane, jeśli takie sytuacje miały miejsce, od tego są odpowiednie służby i badamy zboże na granicach, jeśli nastąpiły gdzieś w jakiś sposób, którego nie potrafię wytłumaczyć, jakieś nieprawidłowości, to od tego są odpowiednie służby i oczywiście przepisy karne, bo inaczej tego rozwiązać nie można.
Odpowiedzią rządu na te wszystkie wydarzenia jest zablokowanie importu zboża z Ukrainy. Czy to nie jest tak, że Unia Europejska ma prawo zamykać granice w taki sposób? Pytam, bo zdaje się, że Unii Europejskiej się to nie podoba.
Nie podoba się. Rzeczywiście jest tak, że polityka handlowa nakładania opłat, ceł, kontyngentów jest w kompetencjach Unii Europejskiej, natomiast my tym rozporządzeniem zakazujemy wwozu do Polski ze względu na bezpieczeństwo żywnościowe, i zakazujemy spożycia i obrotu w Polsce, jest to troszeczkę inna sytuacja, jednak skutek jest podobny. Wynika to też z opieszałości Unii Europejskiej, bo my te problemy zgłaszaliśmy i pół roku temu i wcześniej na forum Unii Europejskiej.
Czyli ten problem nie pojawił się teraz?
W styczniu ówczesny minister rolnictwa wicepremier Henryk Kowalczyk na posiedzeniu Ministrów Rolnictwa Unii Europejskiej ten problem zgłaszał, nie tylko zresztą my, bo i Bułgaria, bo i Rumunia, także Słowacja, Czechy, o tym mówiły, natomiast reakcji nie było, bo były szczytne hasła o korytarzach solidarnościowych, ale Unia Europejska w tym zakresie nie zrobiła nic. Zboże czy inne towary rolne wpływały na teren Unii, czytaj na teren Polski i na tym się kończyło. Najłatwiej było je zostawiać na naszym terenie. My walczymy o to, że jeżeli mają już wpływać te produkty rolne, to niech będą równomiernie rozlokowane, niech one docierają do miejsc zakontraktowania, czyli nie wiem, do Hiszpanii, do Francji, do Niemiec, tego Unia Europejska nie zabezpieczyła, w związku z tym my już dłużej czekać nie mogliśmy, musieliśmy podjąć radykalne decyzje.
A to nie było trochę w ten sposób, że my tak naprawdę tego zboża nie mieliśmy w ogóle przejmować tylko, to zboże miało przez nasz kraj przejechać, tylko po to, żeby dostać się do portów, gdzie miało być transportowane dalej?
Takie było założenie i w związku z tym nie podejmowaliśmy żadnych radykalnych decyzji, natomiast kiedy zagrożenie zaczęło się pojawiać, czy kiedy problem zaczął narastać, już w styczniu na forum Unii Europejskiej mówiliśmy, że założenie było takie, że zboże miało docierać do portów bałtyckich, niestety docierało do naszych firm paszowych i nie tylko, i to w majestacie prawa oczywiście, bo układ stowarzyszeniowy z Ukrainą i zwolnienie z całych kontyngentów na to pozwalało.
Ale jak pan wspomniał, Słowacja, Polska, Węgry zablokowały transport ukraińskiego zboża, ale Słowacja także wprowadziła zakaz importu ukraińskiego zboża ze względu właśnie na obecność zakazanych i szkodliwych pestycydów w tym zbożu. I tutaj chyba Unia Europejska nie ma pretensji do Słowacji, jeśli dobrze kojarzę. Tylko do nas. Przecież to jest to samo zboże.
Nie do końca tak jest, bo skutek jest ten sam, jest zakaz bez względu na to jakie podajemy przyczyny, można było tak tłumaczyć, że w jakiejś partii znaleziono, to tę partie cofamy, natomiast Słowacja też podjęła decyzję, że wycofuje ze względu no to, że całość zahamowuje, bo jest ryzyko co do bezpieczeństwa żywnościowego, są podejrzenia, że takich partii zboża może być dużo. U nas jest jedna z przyczyn jest właśnie taka, że boimy się o jakość tego zboża, o pestycydy, jak wiadomo Ukraina nie musi się stosować do obowiązujących reguł produkcji w Unii Europejskiej, może inne środki chemiczne stosować inne nawozy, których nam stosować na terenie Unii Europejskiej nie wolno.
Stąd jest ta cena dużo niższa.
Wtedy są bardziej konkurencyjni to musimy też wziąć pod uwagę te czynniki, takie obiektywne dotyczące tego, że na Ukrainie są inne ziemie, bardzo urodzajne, w związku z tym i plony są wyższe przy niższych dawkach nawozów mineralnych.
Rosjanie nawet donosili, że Polacy wywożą tą ziemię z Ukrainy.
To jest bzdura akurat, ale fakt jest taki, że ziemia jest bardziej urodzajna, są wyższej klasy ziemi, więc to produkcja jest tańsza, i wpływ ma na produkcję ma również to, że te gospodarstwa są bardzo duże, w gospodarstwach rozdrobnionych oczywiście te koszty są większe, ale to są zaszłości historyczne, w to wchodzić nie ma sensu za głęboko.
Mamy Komisarza do spraw Rolnictwa w Komisji Europejskiej. Co robi Janusz Wojciechowski? Czy on też zajmuje się tą sprawą?
Janusz Wojciechowski pośrednio tak, ale jeśli mówimy o handlu to jest komisarz do spraw handlu i to nie jest w gestii pana Janusza Wojciechowskiego, a jeżeli chodzi o jakiekolwiek decyzje dotyczące na przykład pomocy, bo nasz kraj, też trzeba to powiedzieć, otrzymał pomoc, choć niewielką, 29,5 miliona euro, co daje 140 milionów złotych. A jak się mają te 140 milionów złotych do kosztów realnych? Cenimy sobie tę pomoc, ale myśmy przeznaczyli za zgodą też Unii Europejskiej najpierw 600 milionów złotych, teraz drugie 600 milionów i widzimy to jest kropla w morzu potrzeb, a od Unii otrzymaliśmy 140 milionów złotych, tak to się ma jedno do drugiego.
Dziś o 12 rozpoczęło się spotkanie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Roberta Telusa z ukraińskim ministrem rolnictwa Mykołą Solskim, wie pan już co przyniosło to spotkanie, albo w jakim celu zostało zorganizowane?
Rozmawiamy o tych kwestiach dotyczących handlu, ale te rozmowy nie zostały jeszcze zakończone, tak więc w tym zakresie nie mogę powiedzieć, czyli jeszcze nie ma żadnych ustaleń.