Podobno Bosacki miał być "jedynką" na liście do Sejmu z okręgu poznańskiego.
Z perspektywy wyborów, a jesteśmy przed zamknięciem list wyborczych, to nie jest przypadek. Kto powiedział, że to przypadek, że na kilkanaście dni przed zamknięciem list, senator, który ma być liderem listy, nagle okazuje się, że dziennikarz znalazł pod domem kartkę — to dla ciebie informacja, senator Bosacki porzucił żonę i czwórkę dzieci. Nie ma przypadku w polityce.
- mówił Drobczyński.
Sebastian Drobczyński spodziewa się, że mimo wszystko Marcin Bosacki będzie "jedynką" na liście PO do Sejmu z okręgu poznańskiego.
PONIŻEJ CAŁY ZAPIS ROZMOWY
Roman Wawrzyniak: Czy porzucenie z dnia na dzień żony i porzucenie czwórki dzieci może utrudnić karierę senatora, czy dla wyborców to nie ma znaczenia?
Sebastian Drobczyński: Porzucanie kogokolwiek to długi proces, czasem wieloletni. Jeżeli spojrzymy na to z perspektywy wizerunku — to zależy. Jeżeli pójdzie do Sejmu to z okręgu poznańskiego — czy mieszkańcom Poznania, którzy głosują na PO, taka formuła zawirowań jednego z kandydatów to przeszkodzi, czy nie. Mówiło się, że będzie on "jedynką" do Sejmu.
Czym kieruje się wyborca, stawiając na konkretnego polityka. Czy to, kim jest w życiu prywatnym, ma jakieś znaczenie? Czy ufa się politykom, którzy w życiu codziennym zdradzają?
Musielibyśmy się cofnąć do czasu Platona i wielu innych. Jedni wyborcy kierują się emocjami — jeżeli ktoś jest sympatyczny i uśmiechnięty, to wystarczy. Inni kieruje się tym, że jeżeli jesteś "jedynką", to tym bardziej jesteś najlepszy i warto na ciebie zagłosować. Jeszcze inni muszą sprawdzić kandydata, zobaczyć, co osiągnął. Każdy z nas jest inny.
To jest problem poważny dla tej czwórki dzieci, pewnie dla małżonki, z którą się rozszedł, ale nie zajmujemy się tym problemem, ale w ujęciu politologicznym. W kuluarach mówi się, że ujawnił to portal niezwiązany z konkurencją PO, tylko jej sprzyjający. Źródło może mieć znaczenie dla wyborców.
Z perspektywy wyborów, a jesteśmy przed zamknięciem list wyborczych, to nie jest przypadek. Kto powiedział, że to przypadek, że na kilkanaście dni przed zamknięciem list, senator, który ma być liderem listy, nagle okazuje się, że dziennikarz znalazł pod domem kartkę — to dla ciebie informacja, senator Bosacki porzucił żonę i czwórkę dzieci. Nie ma przypadku w polityce. Największym zagrożeniem dla kandydata nie są kandydaci z innej partii, tylko ci z listy, bo oni rywalizują.
Mówi się, że termin ujawnienia tych tragicznych dla rodziny informacji nie jest przypadkowy. To może być efekt walki politycznej o jedynkę w Poznaniu. Jedynkę chce być poseł Adam Szłapka z Nowoczesnej. Nie mówię, że on za tym stoi.
Scenariuszy jest kilka. To może być "koleżeństwo", może być konkurencja, może też być ktoś z rodziny małżonki. Wątek ludzki, zamknijmy ten wątek rodzinny.
Jak to oceniają wyborcy?
Zależy to od zachowania Marcina Bosackiego. W mojej ocenie samo oświadczenie nie wystarczyło. Będzie musiał podjąć szereg kroków, by pokazać swoją przydatność na scenie politycznej. Pytanie, czy koleżeństwo nie przesyła dalej informacji do decydentów, którzy układają listy. 20 osób będzie kandydować na liście Platformy — pytanie, co zrobią decydenci, Donald Tusk.
Pytanie o to, jak powinni zareagować szefowie PO? I jaki to będzie miało wpływ na wizerunek całej listy? Listy z tym politykiem albo bez niego.
Przeprowadzić badania opinii publicznej. Badania powiedzą, jak zareaguje społeczeństwo. Bada się okręg wyborczy, czy to zaszkodzi, czy nie. Jeżeli badania powiedzą, że zaszkodzi, to powinno mu się podziękować i przesunąć na inne pole. Pytanie, czy będzie to zrobione i, czy ktoś podejmie ten ruch, żeby w ogóle zrobić badania. Nie dotykamy sfery etycznej, to inny temat. Dla pamiętających lata 30. XX wieku etyka, mądrość życiowa, doświadczenie i formuła patrzenia na państwo jest najważniejsze. Dla innych liczy się wysokość, uśmiech i spojrzenie z bilbordów.
Widać to w kampaniach światowych, np. USA. Ale czy po tym, co piszą media niezwiązane z PiS, media związane z opozycją — czy te informacje rzucają cień na Platformę w Poznaniu?
Będą tak długo rzucać cień, jak media będą się tym zajmować i ciągnąć temat. Jeżeli działania listy wyborczej, kandydatów, polityków zaczną realizować strategię komunikacyjną i przykryją ten temat, to za 24 godziny nikt nie będzie pamiętał o tym. Pytanie, czy koleżeństwo będzie chciało przykryć ten temat.
Czy jakaś etyka obowiązuje wśród polityków i być może tego argumentu zaczną używać?
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jakaś na pewno obowiązuje, pytanie — jaka?
I czemu ma służyć? Odstrzeleniu konkurenta?
Czy to nie okaże się otwarciem puszki Pandory, bo jak zaczniecie państwo redaktorzy szukać, to będzie wesoło i nie zejdziemy z anteny przynajmniej przez 66 dni, do końca kampanii wyborczej.
Dziś na stronie Radia Poznań bardzo interesujący tekst redaktora Huberta Jacha o sytuacji na listach wyborczych. Mówi się o Adamie Szłapce, który w Warszawie potrącił 16-lertnią rowerzystkę i przez długi czas nie przyznawał się policji, że jest posłem. Poszkodowana doznała urazu głowy ze złamaniem kości nosowych z przemieszczeniem. Jak pisze Hubert Jach zakwalifikowano to zdarzenie jako przestępstwo i Adamowi Szłapce grożą zarzuty, chroni go jednak immunitet. Poseł postanowił zrzec się ochrony, gdy tylko wniosek wpłynie do Sejmu. W tym kontekście to wątek do dyskusji przy układaniu listy.
Przy każdym nazwisku możemy coś znaleźć — od podstawówki. Tak, jak w przypadku posła, który jeździł rowerem i był w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Z perspektywy PO pewne rzeczy będą bardziej lub mniej wypływać.
Znajdzie się pan senator na wysokim miejscu?
Na dziś, będzie na liście i będzie w mojej ocenie jedynką.