Posłowie są za zniesieniem obliga giełdowego, czyli obowiązku sprzedaży prądu przez giełdę. Siwak przewiduje, że projekt powinien szybko przejść przez Sejm.
Według ekspertyzy profesora Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej, twórcy polskiego systemu energetycznego, z którym mamy do czynienia dziś. Mówi, że trzeba zrezygnować z obligo i ceny powinny spaść o połowę, a może o 3/4. Zależy to od nośnika, z którego się to wytwarza, od ceny ETS, szereg różnych przyczyn pan profesor podaje, ja bym był tutaj bardziej ostrożny - jakby była połowa, to byłoby fantastycznie
- mówił ekspert.
Tomasz Siwak na razie odradza na przykład urzędem długoterminowe na prąd. Radzi, by na razie wybierać umowy krótkoterminowe.
Poniżej pełny zapis rozmowy:
Roman Wawrzyniak: Dlaczego rosną ceny prądu?
Tomasz Siwak: To dość złożony proces. Dzisiaj sytuacja na rynku energii jest dość skomplikowana, nie dosyć, że wojna na Ukrainie, ale i sytuacja makroekonomiczna świata, przede wszystkim ceny w Polsce są kształtowane przez rynek europejski.
Co to znaczy?
Polska wytwarza dość tanią energię elektryczną, z węgla - ponad 70 proc. Cena węgla wydawałaby się, że jest znana od lat, teraz poszła do góry, ale to nie jest powód tak znaczących cen prądu na giełdzie towarowej energii. To nie powinno się tak przełożyć. Głównym nośnikiem ceny energii elektrycznej są parapodatki klimatyczne. ETS ciągnie cenę od kilku lat - na poziomie 60 euro za uprawnienie. To nam to daje 50 proc. ceny nośnika.
To problem, o którym mówił premier Morawiecki, apelując do całej UE, żeby zamrozić ETS albo od niego odejść.
Tak, bo to nic nie daje, mamy wojnę, mamy zapaść ekonomiczną na świecie. Tylko Europa z tym ETS-em się związała, a Stany Zjednoczone z tego zrezygnowały, podobnie Japonia, Chiny uciekły w ciągu sekundy.
Może nas to zrujnować.
Europa emituje 7 proc. gazów cieplarnianych do atmosfery, w związku z czym ja niespecjalnie widzę, dlaczego mamy ponosić tak znaczące koszty za wszystkich.
Kiedy cały świat ma to w poważaniu.
To jest dzisiaj podstawa, dodatkowo mamy wzrost wartości nośnika, węgla. I ostatnim czynnikiem jest spekulacja na towarowej giełdzie energii, gdzie mamy jako jedyny kraj w Europie mamy 100-procentowe obligo obrotu energii elektrycznej. Co to znaczy? Ja jako wytwórca np. warzywa nie mogę tego warzywa sprzedać bezpośrednio. Muszę je sprzedać na towarowej giełdzie energii, gdzie najwyższa cena wyznacza cenę krańcową dla wszystkich. Nawet jakbym chciał sprzedać taniej to nie mogę, bo ktoś tą cenę pompuje. Muszę odkupić własny prąd, żeby sprzedać warzywo z jakąś marżą sprzedać. Doszliśmy do absurdu, ale mam też dobrą informację, przed chwilą skończyła się Komisja Energii, gdzie bez żadnego głosu sprzeciwu, co jest bardzo cenne.
Dostrzegli problem.
Nie wszyscy byli za, ale nie było głosu sprzeciwu, że będzie zniesione obligo giełdowe w Polsce.
Co to dla przeciętnego Polaka oznacza?
Przeciętny Polak jest szczególnie chroniony, on ma jedną taryfę, podlega szczególnej ochronie, do tego jest Urząd Regulacji Energetyki, jest polski rząd, taryfa G11. Problemu nie ma. Inflacja spowodowała wzrost rachunków, ale on nie jest tak znaczny. Jeżeli mówimy o 800-procentowych wzrostach to dla zjadacza chleba w tym czasie wzrost wyniósł 100 proc.
Bezpośrednio, a pośrednio? Wszyscy inni wyższe rachunki przekładają sobie na wzrost cen... I ten zjadacz chleba płaci więcej.
I to jest jeden z głównych powodów tak drastycznej inflacji w Polsce. Nie widzę innych. Nośnik energii podbija wszystkie produkty, on jest wliczany zawsze w cenę ostateczną, dlatego każdy to odczuwa. Jeżeli zniesie się to obligo, już widziałem po zapowiedziach, giełda zaczęła reagować i te ceny zaczęły spadać.
To obligo to jest to, o czym mówili politycy? Znalazłem taką wypowiedź, że nie będzie tej ceny najwyższej giełdowej i to może spowodować obniżkę o 30-40 proc. Jadwiga Emilewicz też na to wskazywała, mówiąc, że przez sugerowanie się cenami z giełdy, te ceny są, jakie są, a jeśli ten wątek się pominie, a rozumiem, że to przyniosło to głosowanie, tak?
Tak, Komisja Energii, to pierwszy krok wniesienia legislacji na posiedzenie Sejmu. Jeżeli dziś to przyjęto na Komisji, jest tryb przyspieszony, to jutro powinno trafić na posiedzenie. Jest w miarę zgoda, Sejm to powinien błyskawicznie przeprocedować.
O ile zmniejszą się ceny za prąd?
Według ekspertyzy profesora Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej, twórcy polskiego systemu energetycznego, z którym mamy do czynienia dziś. Mówi, że trzeba zrezygnować z obligo i ceny powinny spaść o połowę, a może o 3/4. Zależy to od nośnika, z którego się to wytwarza, od ceny ETS, szereg różnych przyczyn pan profesor podaje, ja bym był tutaj bardziej ostrożny. Jak będzie połowa to będzie fantastycznie.
To dobra wiadomość, czy w tym kontekście te ceny gwarantowane (poniżej zużycia 2000 kilowatogodzin na gospodarstwo domowe) będą obowiązywać?
Tak, będzie, to jest z boku. U nas osoba fizyczna, rodzina podlega szczególnej ochronie państwa. Te regulacje są dedykowane dla odbiorców, regulowane w prawie energetycznym. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki czuwa nad tym, żeby ceny nie były zawyżane. A dodatkowo rząd chce zastosować rozwiązanie, żeby nowe taryfy, które pojawiają się, bo życie jest zmienne, żeby nie obowiązywały poniżej pewnych limitów.
A jakie jest średnie zużycie?
Średnio dla osoby, która jest świadoma ekologicznie i energetycznie to 1500 kilowatów na rok - na osobę. Jeżeli żyjemy we wspólnym gospodarstwie, to dwie osoby są przy jednej żarówce, a nie każda przy swojej.
To prawda. Premier zapowiedział, że wejdzie w życie zachęta do ograniczenia zużycia prądu. Jak to rozumieć? To chodzi o rabaty?
Nie znam szczegółów. Ja to rozumiem tak - kto jest bardziej efektywny energetycznie to będzie miał dodatkowe bonusy. Im więcej zaoszczędzi jako średnio ty mniej zapłaci powyżej pewnego limitu.
Czyli rozumiem, że to jest na razie propozycja rządowa. Usłyszałem, że marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak mówił, że samorząd wydawał na prąd 4 mln zł, a teraz otrzymał ofertę na 21 mln. Czy to możliwe? Takich wrażliwych miejsc jak szkoły jest więcej.
Jest to możliwe, jeżeli te ceny utrzymają się na towarowej giełdzie. Jeżeli zostanie to zniesione, problem może nie zniknie, ale się obniży. Jeżeli dziś na towarowej giełdzie megawatogodzina na 2023 rok kosztowała 2500 zł, a pewnie w czasie, kiedy pan marszałek miał kontrakt z jakąś grupą energetyczną czy sprzedawcą - kosztowała 300 zł, to jest kilkaset procent. Ja bym dziś nie zalecał długoterminowych kontraktów na dostawę energii elektrycznej, podzielić koszyki. Nie dołączać do przetargów spółek miejskich, nie dołączać odbiorców komercyjnych, bo to podbija ceny w górę. Spółka gminna działa na zasadach zapewniania podstawowych dóbr wynikających z ustawy, a również działa na zasadzie zysku.
Czyli to jest porada na koniec.
Krótkoterminówka. Wszyscy sprzedawcy wpisani na listę prezesa Urzędu Regulacji Energetyki mają obowiązek klientowi (także panu marszałkowi) udzielać rad i nie wprowadzać go w błąd. Korzystajcie z porad fachowców.
A nie nagłaśniajcie tylko pierwszej oferty, bo często jest to wykorzystywane politycznie.
Tak, porada jest bezpłatna.