NA ANTENIE: Świąteczne popołudnie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

S. Szynkowski vel Sęk: "Wzrasta świadomość Europy dotycząca tego, do czego zmierza rosyjska polityka"

Publikacja: 22.02.2022 g.21:08  Aktualizacja: 23.02.2022 g.10:36
Świat
Wiceminister spraw zagranicznych, który był gościem Wielkopolskiego Popołudnia w Radiu Poznań powiedział, że polscy politycy często gościli ostatnio w Niemczech i poruszali temat Rosji.
Szymon Szynkowski vel Sęk - Wojtek Wardejn
Zdjęcie ilustracyjne (archiwum). / Fot. Wojtek Wardejn

W jego ocenie, polska ofensywa dyplomatyczna przynosi owoce.

Świadomość do czego zmierza dzisiaj rosyjska polityka u naszych europejskich partnerów jest coraz większa. Niestety to gorzka satysfakcja, my w ostatnich latach, mówiąc o agresywnej polityce Federacji Rosyjskiej byliśmy bardziej przewidujący, niż wielu naszych partnerów, ale dobrze, że ta świadomość się zwiększa, szkoda, że dopiero w sytuacji daleko zaawansowanego kryzysu. Mam nadzieję, że ta świadomość doprowadzi do tego, że sankcje nie będą wyłącznie symboliczne

 - mówił wiceminister.

Szynkowski vel Sęk dodał, że Ukraina może liczyć na wsparcie Polski. W tej chwili, jak powiedział, najważniejsze jest to, by Polacy czuli się bezpiecznie. W jego ocenie, trzeba oczekiwać od Europy zdecydowanych działań w stosunku do Rosji.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

Roman Wawrzyniak: Sergiej Ławrow mówi tak: "Ukraina nie ma prawa do suwerenności". Jak Pan Minister ocenia te słowa i całe to orędzie Putina, którego konsekwencją - jak przypuszczam - są właśnie te słowa szefa rosyjskiego MSZ?

Szymon Szynkowski vel Sęk: To są słowa, które w żaden sposób nie mogą być tolerowane, są tak naprawdę zakwestionowaniem podstawowych zasad prawa międzynarodowego. Wiemy, że Federacja Rosyjska nie tylko w deklaracjach prawa międzynarodowego podważa te zasady. W odniesieniu do Ukrainy od roku 2014, w odniesieniu do innych terytoriów przebywa i okupuje terytoria Gruzji. Podważa te zasady od wielu lat. Dzisiaj szczególnie, kiedy mamy do czynienia z aktem de facto agresji na terytoria ukraińskie, czyli z dodatkowym wzmocnieniem obecności wojsk w obwodach ługańskim i donieckim ze strony Rosji - cały czas to terytoria ukraińskie. Musi się to spotkać z naszą solidarną i zdecydowaną reakcją.

Słyszeliśmy dzisiaj kanclerza Niemiec, Olafa Scholza, który powiedział, że wstrzymuje proces certyfikacji Nord Stream 2, w odpowiedzi na wczorajsze decyzje prezydenta Rosji. Czy za tą deklaracją nie powinny pójść dokuczliwe sankcje wobec Rosji, nie tylko ze strony Wielkiej Brytanii, ale całej UE. Z jednej strony mamy oczekiwania szefa polskiego rządu, dotyczące dokuczliwych sankcji, a z drugiej strony mamy Ursulę von der Leyen, która mówi o sankcjach na późniejszym etapie, w świetle dalszych wydarzeń. Czyli co, mydlenie oczu?

Decyzja ogłoszona dzisiaj o zawieszeniu certyfikacji Nord Stream 2 to jest krok w dobrym kierunku, krok wyczekiwany od dawna, o którym my zabiegaliśmy, także państwa bałtyckie, od wielu miesięcy mówiła też o tym Ukraina. To, co jest istotne, że te zintensyfikowane działania polskiej dyplomacji, w Berlinie w ostatnim tylko miesiącu był prezydent, w Monachium był premier, ja sam Berlin odwiedzałem w ostatnim miesiącu trzykrotnie i temat Nord Stream 2 i tego, że należy powiedzieć "stop" temu projektowi, który długoterminowo może być narzędziem szantażu. Jest wreszcie reakcja, choć spóźniona, to pierwszy krok, niewystarczające działania. Oczekujemy, że ten projekt (Nord Stream 2) w ogóle nie będzie realizowany, tym niemniej wstrzymanie certyfikacji to krok w dobrym kierunki. Za tym muszą iść twarde sankcje, o tym mówił dziś wicepremier Kaczyński i my tych sankcji oczekujemy - personalnych, gospodarczych, dotkliwych dla reżimu - mam nadzieję, że to kwestia najbliższych godzin.

Czy uda się je wyegzekwować? Czy uda się namówić partnerów europejskich do tego, żeby jednak były wprowadzone? Nie dla 3-4 oligarchów, tylko tak, by Putin zrozumiał, że popełnił błąd.

Świadomość tego, dokąd zmierza polityka Rosji jest coraz większa. To gorzka satysfakcja, my w ostatnich latach, mówiąc o agresywnej polityce Federacji Rosyjskiej, byliśmy bardziej przewidujący, niż wielu partnerów, ale dobrze, że ta świadomość się zwiększa, szkoda, że w sytuacji daleko zaawansowanego kryzysu. Mam nadzieję, że ta świadomość doprowadzi do tego, że sankcje nie będą jedynie symboliczne, tylko będą daleko idące - o to w tej chwili zabiegamy.

Pytanie, gdzie jest Donald Tusk, który jest szefem Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim, to partia znacząca, która może pewne decyzje forsować. Dziś dziennikarze pytali, gdzie on w ogóle jest w tak trudnej sytuacji. Pan zna odpowiedź?

Nie znam odpowiedzi, nie bardzo się tym interesuję, ale też koledzy partyjni Donalda Tuska, zdaje się nie znali odpowiedzi na to pytanie, chyba nie zajmował się tym kryzysem. Ja mam tyle zadań, jesteśmy pochłonięci tyloma zadaniami, związanymi z tymi wyzwaniami geopolitycznymi, zapewnić należy działania zmierzające do deeskalacji tej sytuacji, żeby Polacy czuli się bezpiecznie - nie interesuję się Donaldem Tuskiem.

Pytanie dotyczące samej Ukrainy i polityków ukraińskich - czy oni faktycznie rozumieją, jaką rolę odgrywa Polska w tym całym procesie, i jaką rolę odgrywają Niemcy? Tutaj mam na myśli wypowiedzi dosyć zdecydowane ambasadora Ukrainy, który mówi tak: "Nadal odmawia nam się broni, którą Niemcy mogą dostarczyć. Ukraińcy nigdy nie zapomną tej zdrady". Wydają się mocne być te słowa. A szef Związku Ukraińców w Polsce mówi tak, jeszcze przed ogłoszeniem informacji o Nord Stream 2: "Niemcy zachowują się jak kolaborant Putina".

To rzeczywiście są mocne słowa, spotkałem się z panem ambasadorem Melnykiem w Berlinie - z jego perspektywy, to, że za deklaracjami nie idą czyny jest rozczarowujące. Zapewniałem go, że w tej mierze Ukraina może liczyć na nasze wsparcie. Rzecz nie w tym dzisiaj, żeby szukać wszystkich zaniedbań, które były, czy spóźnionych gestów, ale rzecz, żeby domagać się od naszych partnerów, w tym od Niemców, jasnych działań. Ta decyzja dotycząca Nord Stream 2 jest w tej chwili pierwszym krokiem, pokazującym działania rzeczywiste ze strony Niemiec, ale oczywiście czas pokaże, czy to gest czy element zmiany polityki wobec Rosji - ja życzyłbym sobie tego drugiego.

Opozycja zajmuje się dzisiaj Pegesusem, rozmowami z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego na temat praworządności, konsekwencji orzeczeń TK w Polsce, dzisiaj jest też zapowiadany protest w Warszawie, w sprawie ustawy dającej prawo rodzicom do kontrolowania tego, czego uczone są ich dzieci w szkołach. O czym to Pana zdaniem świadczy?

Świadczy to o oderwaniu od rzeczywistości polityków opozycyjnych, bo jeżeli nie rozumieją, jakie dzisiaj jest najważniejsze wyzwanie z punktu widzenia państwa polskiego, na czym koncentruje się uwaga opinii międzynarodowej i też opinii publicznej w Polsce, jakie jest dzisiaj oczekiwanie polskich obywateli. Niewątpliwie tym oczekiwaniem jest to, żeby mogli się oni czuć bezpiecznie, a politycy opozycji skupiają się na przykład na tym, o czym pisała dziś posłanka Gasiuk-Pihowicz na jednym z portali społecznościowych, że spotyka się z delegacją PE, żeby porozmawiać o pseudotrybunale... Krótko mówiąc podważała legitymację i legalność instytucji państwowych i podważała wyroki wydawane. Jeżeli poseł opozycji nie rozumie, że uderza tak naprawdę w państwo polskie, w sytuacji, w której powinno się rząd polski wspierać, to znaczy, że jest to oderwanie od rzeczywistości i pozostaje mi tylko żałować i ze smutkiem patrzyć na takie działania opozycji.

W tej geopolityce, którą teraz obserwujemy, w tym napięciu międzynarodowym, niektóre tematy powinny być może zejść na drugi plan. Jeszcze jedna sprawa lokalna, Panie Ministrze - Pan, jako szef struktur PiS w Poznaniu - jak Pan skomentuje to, że w ubiegły piątek marszałek województwa wielkopolskiego z dumą ogłosił, że przejmie od prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, który już chyba na zawsze zostanie w swoim łóżku w sprawach związanych z Powstaniem Wielkopolskim - to tak na marginesie - ale przejmie budowę Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Czy uda mu się bez wsparcia Pana i polityków PiS, bo jak wiadomo Ministerstwo Kultury będzie musiało wyrazić zgodę i ewentualnie podtrzymać swoje deklaracje, dotyczące pokrycia tych 60 proc. kosztów budowy tego nowego muzeum.

Żałuję, że zmarnowaliśmy dużo czasu na to, że miasto nie potrafiło się określić, czy przystąpi do realizacji tej inwestycji.

Widoczny był impas, to prawda.

Podczas, gdy ministerstwo już dawno powiedziało, że będzie współfinansować połowę, a później podwyższyło to do 60 procent kosztów inwestycji. Miasto nie potrafi się w tej sprawie określić, straciliśmy w ten sposób sporo czasu. To jest zła wiadomość. Tą dobrą wiadomością jest to, że jest inny chętny, niż prezydent Jaśkowiak, do tego, żeby tą inwestycję współrealizować. Można by się z tego cieszyć, gdyby nie fakt, że nie sposób odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z grą polityczną dwóch kolegów z Platformy Obywatelskiej, grą polityczną wokół Powstania Wielkopolskiego, które powinno być wartością nadrzędną, które powinno być naszym wspólnym dziedzictwem i historią, o którą się troszczymy. Chciałbym, żeby tak nie było, żeby takich gier, wobec tak ważnej sprawy nie odgrywano i będziemy skupiać się na tym, razem z posłanką Jadwigą Emilewicz, która w tą sprawę jest bardzo zaangażowana, żeby namówić Ministerstwo Kultury do współrealizacji tego projektu, w jakiejś formule z Samorządem Województwa, natomiast dzisiaj odsuwa, tego typu gra, o której mówiłem, te pierwsze kroki w sprawie realizacji tego projektu w czasie. Mam nadzieję, że w końcu przyjdzie refleksja, że to nasze wspólne dziedzictwo i, że naszym celem jest realizacja budowy Muzeum Powstania Wielkopolskiego i, że będzie to projekt, który będzie mógł w krótkim czasie zostać oddany poznaniakom i Wielkopolanom - to się im należy.

https://radiopoznan.fm/n/2lIyUs
KOMENTARZE 0