Kilka dni temu oficjalnie ogłoszono, że nad jeziorem Rogozińskim w Rogoźnie we wrześniu odbędą się Motorowodne Mistrzostwa Polski i Europy. Podobne zawody odbywały się w mieście już w latach 90. Później nastąpiła długa przerwa i zawody wracają do miejscowości po dwudziestu latach. Z powrotem zawodów do miasta, a tym bardziej nad lokalne jezioro nie zgadzają się jednak miejscowi ekolodzy. Akwen od lat jest oczyszczany, przeznaczono na to ogromne środki. - Teraz, w jednej chwili można to zniszczyć – mówi Przemysław Benz z Obornickiego Stowarzyszenia Wodniackiego „Aplaga”.
Dla przyrody, dla jeziora może to oznaczać ryzyko katastrofy ekologicznej. Najgorsza z opcji, która może się wydarzyć to całkowite podniesienie się osadu dennego z dna jeziora. Na powierzchnię jeziora mogą wypłynąć bardzo szkodliwe związki. Na przykład skumulowane przez lata dioksyny, hormony, antybiotyki. A także środki chemiczne, które opadają na dno w ramach prowadzonej rekultywacji chemicznej jeziora.
Według lokalnego przyrodnika istnieje obawa, że zanieczyszczenia mogłyby dostać się do pobliskiej rzeki. Ta płynie do Obornik, gdzie znajduje się ujęcie wody pitnej. Urzędnicy do takiego scenariusza podchodzą sceptycznie, a nawet z rozbawieniem. Ich zdaniem jest to niemożliwe, a świadczyć o tym mają badania oraz wcześniejsze doświadczenia. Mówi burmistrz Rogoźna Roman Szuberski.
Nie jest to możliwe, bo na jeziorze jest tama, która uniemożliwia odpływ. Zresztą te warstwy denne nie powinny być ruszone. Tutaj nie potrzeba nawet specjalistycznej wiedzy, bo ten kto pamięta poprzednie zawody, powinien wiedzieć, że maszyny z większymi silnikami były na tym jeziorze. I nic się nie stało.
Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego jak na razie nie odniósł się do sprawy. Zawody mają się odbyć pod koniec września, do Rogoźna zjadą się zawodnicy z Polski i Europy.