Dziś rano w placówce było nerwowo. Przeciwko przekształceniu wielospecjalistycznej placówki - leczącej między innymi chorych na raka - zaprotestowali lekarze. Do szpitala przyjechali też bliscy chorych nawet spoza Wielkopolski.
Ja się dowiedziałam, jak przyjechałam z moim narzeczonym na chemioterapię. Mąż miał wrócić w poniedziałek do szpitala. Przerwę miał w tej chwili w leczeniu, miał mieć następną porcję, następną dawkę podaną i w tej chwili nie wiem, co mam robić. Miejsc w innych szpitalach nie ma, jeśli chodzi o hematologię to w ogóle.
Nerwowo w szpitalu zrobiło się po tym, jak do placówki trafiło pismo NFZ, w którym fundusz pytał o liczbę pacjentów, którzy w tej chwili przebywają na oddziałach, o to, ilu chorych może być wypisanych i czy szpital potrzebuje pomocy w przekazaniu pozostałych pacjentów do innych szpitali. Lekarze potraktowali to jako przygotowanie placówki do przekształcenia w covidową.
Wojewoda wielkopolski nie wydawał decyzji w tej sprawie - mówi jego rzecznik Tomasz Stube.
Oczywiście prowadzone były w tej kwestii rozmowy, konsultacje między wojewodą, dyrektorem szpitala, z udziałem wielkopolskiego NFZ oraz konsultanta wojewódzkiego. Były różne scenariusze rozpatrywane. Na pewno jednak żadna decyzja w tej sprawie ze strony wojewody nie zapadła. Na tym etapie walki z epidemią koronawirusa szpital nie będzie placówką dedykowaną do walki z koronawirusem.
W tej chwili w szpitalu leży około 200 pacjentów. W poniedziałek na podanie chemioterapii ma przyjechać kolejnych prawie 130. Lekarze w szpitalu przeprowadzają między innymi ciężkie operacje onkologiczne, leczą też nowotwory krwi.