Sankcje, które zostały nałożone na Rosję od czasu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę, powinny być oceniane według trzech głównych kryteriów: czy powstrzymały Władimira Putina, czy zmniejszyły jego zdolność do prowadzenia wojny i czy mogą sprawić, że Rosja zapłaci za zniszczenia, które spowodowała
- napisał dziennik.
W pierwszym przypadku sankcje rzecz jasna nie zadziałały, bo prawdopodobnie nic nie jest w stanie zmusić Putina do odejścia od planów podporządkowania sobie Ukrainy.
Jeżeli chodzi o drugą kwestię, rosyjska armia jest osłabiona brakiem broni precyzyjnej, a jej gospodarka nie jest w stanie zapewnić uzupełnienia wyczerpanych zapasów
- pisze "FT".
Sankcje finansowe Rosja obchodzi z powodu ich niedoskonałości. Niektóre rosyjskie banki nie odczuły żadnych ograniczeń, co wynika z obawy, iż może to wpłynąć na dostawy energii lub handel. A jeśli istnieją legalne drogi przepływu funduszy, to na pewno są wykorzystywane - poinformował dziennik.
Jeśli chodzi o trzeci punkt - dotyczący zmuszenia Rosji do zapłaty za wyrządzone szkody - objęcie sankcjami wszystkich rezerw jest jedynym możliwym wyjściem
- zauważył "FT".
Zamrożono ponad 300 miliardów dolarów rezerw Rosyjskiego Banku Centralnego. Pojawiło się pytanie, czy skonfiskować te rezerwy, aby następnie użyć ich do sfinansowania odbudowy Ukrainy. Moralne uzasadnienie jest niekwestionowane. Od strony prawnej zagadnienie jest niezbadane - pisze dziennik.
Kanada przyznała sobie prawo do konfiskaty rosyjskich aktywów państwowych. Bruksela ma wiele wątpliwości co do zobowiązań wynikających z prawa międzynarodowego. Dlatego UE powołała grupę roboczą, która ma sprawdzić, jak można wykorzystać rosyjskie aktywa.
Wysokie ceny energii dały Rosji ogromną nadwyżkę handlową. W ubiegłym roku Moskwa była w stanie dodać 100 mld dolarów do swoich zagranicznych aktywów, które nie podlegają sankcjom
- konkluduje "FT".
Dla zachowania spójności i skuteczności, kraje, które nałożyły sankcje, powinny zamrozić aktywa rosyjskich eksporterów energii, a także obrać za cel banki, przez które transferowane są ich dochody. Dla UE oznacza to ostateczne nałożenie sankcji na Gazprombank, główny kanał płatności za gaz w Europie
- sugeruje "Financial Times".
Powinno się prześledzić przepływ pieniędzy i zbadać, gdzie ostatecznie trafiła rosyjska nadwyżka, by zamrozić to, czym jeszcze Putin może dysponować. Nowe płatności powinny trafiać na konta depozytowe - pisze dziennik i podkreśla, że ważne jest też, by ci, którzy sprzyjają Ukrainie ostatecznie przestali kupować od Rosji energię.