NA ANTENIE: W sportowym rytmie
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

B. Wildstein: najstarsze pozostałości naszej kultury to groby, dużo starsze od egipskich

Publikacja: 31.10.2023 g.11:07  Aktualizacja: 31.10.2023 g.20:54
Kraj
Pisarz i publicysta Bronisław Wildstein mówił o tym w Kluczowym Temacie Radia Poznań. "Rozmaite formy grobów, upamiętnienie zmarłych, poczucie ciągłości z nieżyjącymi wydaje się fundamentem ludzkiej kultury" - tłumaczył nasz gość.
Publicysta Bronisław Wildstein - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Archiwum. / Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

Oczywiście na zachodzie zostało to rozwinięte, najbardziej kultura zachodnia. To jest fundament kultury jako takiej. Teraz mamy do czynienia z kwestionowaniem tego, człowiek jest sprowadzony do tu i teraz, jak umiera to przestaje być człowiekiem. To wyobrażenie, że człowiek jest w stanie stanąć na miejscu Boga i opanować świat

 - mówił Bronisław Wildstein.

My wypychamy ją z naszego doświadczenia, mówi się, że można pokonać śmierć, co jest nonsensem. To jest tak infantylne myślenie, że możemy pokonać śmierć

 - mówi Bronisław Wildstein.

Publicysta porównał takie myślenie o śmierci do skoków w dal - wydaje się, że lekkoatleci, którzy skaczą coraz dalej, będą przesuwać granicę w nieskończoność, a to nieprawda. Podobnie jest z pokonaniem śmierci, człowiek nie jest w stanie z nią wygrać - mówił Wildstein.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

 

Cezary Kościelniak: Kultura śmierci, ale też pamięci jest częścią naszej europejskiej tożsamości. Czy pana zdaniem kultura pamięci przechodzi jakąś transformację na zachodzie?

Bronisław Wildstein: To fundament kultury w ogóle, bo najstarsze pozostałości kultur to groby. Nie mówię o piramidach, ale o grobach wcześniejszych. Rozmaite formy grobów, upamiętnienie zmarłych, poczucie ciągłości z nieżyjącymi wydaje się fundamentem ludzkiej kultury. Oczywiście na zachodzie zostało to rozwinięte, najbardziej kultura zachodnia. To jest fundament kultury jako takiej. Teraz mamy do czynienia z kwestionowaniem tego, człowiek jest sprowadzony do tu i teraz, jak umiera to przestaje być człowiekiem.

A z czego to zakwestionowanie wynika? Czy jest to lęk przed śmiercią, czy transhumanizm, że będzie można żyć wiecznie?

Tu jest wiele elementów. To wyobrażenie, że człowiek jest w stanie stanąć na miejscu Boga i opanować świat, my wypychamy ją z naszego doświadczenia, mówi się, że można pokonać śmierć, co jest nonsensem. To jest tak infantylne, że możemy pokonać śmierć. To przypomina lekkoatletów, którzy coraz dalej skaczą i mówią, że skoro coraz dalej skaczemy to będziemy skakać w nieskończoność, to nonsens. Długość życia się zwiększa, dzięki technologii, zwykle te późniejsze lata są specyficzne.

Człowiek jest bardziej zależny. Jest pan autorem esejów "Wobec wojny, zarazy i nicości". Czy w ostatnich latach wydarzenia - czy ich wspólnych mianownikiem jest śmierć. Tak było z wybuchem wojny na Ukrainie, z pandemią. Dlaczego Europa nie oswoiła śmierci, mimo tych zdarzeń?

Śmierci oswoić się nie da, my ją wprowadzamy do porządku kulturowego, ale to wykracza poza nas. Twój byt ma granicę, to nieodległe granice. Po śmierci, zgodnie z religią, nie do końca umiera. Ale istnienie po śmierci na inny charakter, dla nas nie obejmowalny intelektualnie. A tutaj mamy do czynienia z kulturą, która mówi, że opanowała świat...

Czy nie jest tak, że wraz z sekularyzacją, nie jest tak, że ten człowiek jest szybciej zapominany. Że dzięki religii ta pamięć jest kultywowana, a gdzie religii nie ma, pozostaje nicość?

To nawet nie jest paradoks. Kultury wyrastają z religii, m.in. konfrontacja ze śmiercią. Wspominałem, że pierwszymi pozostałościami po człowieku są grobowce. Jeżeli człowiek uroi sobie, że panuje nad światem, to śmierć jest skandalem jakimś, z którym nie może sobie dać rady. Człowiek nie może pokonać śmierci, więc usiłuje o niej zapomnieć. Problem kultury jest taki, że my wprowadzamy w pewne zjawiska, które nie jesteśmy w stanie objąć intelektem, staramy się pamiętać o zmarłych. My istniejemy jako wspólnota, mamy świadomość, że ci, którzy nie żyją, odcisnęli się na naszym świecie, ale kiedy rozbijamy tę wspólnotę, kiedy roimy sobie, że człowiek jest bytem indywidualnym, to śmierć jest czymś tak absolutnie definitywnym i przerażającym, że staramy się o tym nie pamiętać zupełnie. Inna sprawa, że wielu ludzi, którzy deklaratywnie i warstwie powierzchownej świadomości wyznają te nowe ideologie równocześnie nie są w stanie wyciągnąć konsekwencji z nich. Ciągle nasze święto Wszystkich Świętych — jak ono jest powszechnie celebrowane...I jest formą wspólnoty, na cmentarz idą też niekoniecznie ci, którzy są wierzący.

Jest obchodzone przez ludzi, którzy kwestionują wspólnotę. Mówią, że oni się zabobonami nie zajmują w sensie nowoczesnym. Oddawanie czci zmarłym, których nie ma, to jest zabobon - mówię ironicznie. Elementem kultury pamięci istotnej dla polityki jest pomnik. Najczęściej odnosi się do tych, którzy odeszli. Ostatnio dyskusję zdominowały dwa pomniki. Pierwszy - niewybudowany pomnik polskich ofiar w Berlinie. Zamiast niego ma powstać dom pojednania polsko-niemieckiego. Drugi pomnik - katastrofy smoleńskiej w Warszawie, który często staje się miejscem bardzo niesmacznych performanców. Jak odniósłby się pan do tych kwestii, patrząc na kulturę pamięci, będącą w kryzysie.

Pan poruszył te przykłady - z rozmaitych sfer. Być może punktem wyjścia dla nich byłoby to - co my jesteśmy winni zmarłym. My jesteśmy winni naszą kulturę, wspólnotę. My zawdzięczamy to rodzicom, pokoleniom wcześniejszym. Świadomość głęboko rozumianego długu jest czymś co funduje kulturę, jeśli my to zakwestionujemy, to zakwestionujemy kulturę jako taką. Stąd się bierze cześć wobec zmarłych, nie wolno się zachowywać w pewien sposób. Cała sprawa katastrofy smoleńskiej abstrahując od interpretacji jest przykładem zdziczenia, barbarzyństwa, które się usiłuje ze względów instrumentalnie politycznych wprowadzić w naszą kulturę, ale która ma konsekwencje dużo głębsze, niż rozgrywki polityczne, czym się nie przejmują ci, którzy to robią. Zginęło 96 osób, którzy chcieli upamiętnić straszne zdarzenia w naszej historii, reprezentowali nas, ci ludzie zginęli tragicznie. I teraz jest presja, żeby o nich zapomnieć, co jest absurdem, bo upamiętniamy mniej dramatyczne zdarzenia, ale to zdziczenie, które powoduje takie akty pod pomnikiem świętokradcze, to przerażające. Są konkretni ludzie, konkretna formacja, która za to odpowiada, która w imię interesów swoich do tego doprowadziła. Są twarze ohydne tego procederu, niejako Palikot, jedna z najbardziej odrażających postaci w naszym życiu politycznym.

https://radiopoznan.fm/n/05mkZq
KOMENTARZE 0