NA ANTENIE: W środku dnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Filip Lamański: wzrost gospodarczy będzie lepszy niż w ubiegłym roku

Publikacja: 03.01.2024 g.10:40  Aktualizacja: 03.01.2024 g.13:23 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Wzrost gospodarczy w Polsce będzie w tym roku lepszy niż przed rokiem. Jest o tym przekonany redaktor naczelny Obserwatora Gospodarczego Filip Lamański.

W porannej rozmowie Radia Poznań mówił, że w ubiegłym roku był na poziomie około pół procenta, więc był to bardzo niski wzrost.

W tym roku nasz zespół analityczny zakłada, że wzrost gospodarczy przekroczy 3 procent, więc zmiana będzie istotna. Co do tego wszystkiego, jak to się połączy? Mam nadzieję, że ruszą inwestycje. Może być pewna presja inflacyjna, natomiast też schodzimy z bardzo wysokiej góry inflacyjnej, więc, że to, że będzie presja inflacyjna, to nie znaczy, że inflacja nam skoczy, choć będzie w ciągu roku dosyć mocno fluktuować

- mówi Lamański. 

Gość porannej rozmowy mówił też, że jest wiele czynników, które będą miały wpływ i na poziom inflacji i na wzrost gospodarczy. To między innymi sprawa tarcz ochronnych i pytanie, czy po pół roku dalej będą utrzymywane. Są też pieniądze z KPO, które muszą być wydane - dodał Filip Lamański.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś rozmawiam z Filipem Lamańskim - redaktorem naczelnym Obserwatora Gospodarczego. To tak z troski zapytam, czy ma pan dobre ciśnienie, tak z natury?

Filip Lamański: Z natury jestem meteopatą, ale na tę chwilę jeszcze mi się nie zdążyło popsuć, więc nie narzekam.

Pytam tak naprawdę z tezą, o 1 stycznia, o to, jak nagle pokazał się kursy złotego wobec najsilniejszych walut światowych i wielu ludziom mogło skoczyć ciśnienie i stąd ta troska w moim pytaniu.

Wydaje mi się, że temat tych kursów walut, jeśli mówimy o tym odczycie w Google, został trochę rozdmuchany przez dziennikarzy i opinię publiczną, ponieważ to tak naprawdę był tylko odczyt z przeglądarki Google. Zresztą był to odczyt w momencie, kiedy rynek nie funkcjonował, był zamknięty, więc to naprawdę był na takich wysokich spreadach. To nawet nie był odczyt kursu transakcyjnego, tak, że de facto, gdybyśmy chcieli w jakikolwiek sposób dokonać transakcji w tamtym czasie, to na pewno by się ona nie odbywała po kursie, który był wyświetlany w przeglądarce Google.

To pocieszające, aczkolwiek wie pan, że czasy są takie niespokojne, że w pierwszym momencie człowiek myśli, może ktoś ma ochotę pobawić się w osłabianie naszej waluty na przykład, takie myśli się pojawiają, bo w takich czasach żyjemy przecież.

Już był człowiek, który pokonał Bank Anglii, pan Soros 30 lat temu i co jakiś czas się pojawią tego typu pytania, czy aby to nie jest kolejny raz. Były też osoby, które próbowały robić jakiś arbitraż między różnymi platformami, gdzie kurs był rynkowy. Natomiast z tego, co wiem, to to się nie udało, a jeśli się udało, to prawie na pewno zostaną te transakcje anulowane, ponieważ był to błąd platformy i to jest problem - wydaje mi się - z zupełnie innej strony, tak musimy na niego patrzeć - to znaczy, że przez takie błędy platformy, jak one mogą wpływać na opinię publiczną, na to, jak się zachowujemy i jakie działania podejmujemy, natomiast nie na samą kwestię finansową, gospodarczą. Dlatego, że - jak mówię - ten kurs tak naprawdę nie był kursem transakcyjnym.

Rozumiem, aczkolwiek uspokoił mnie pan i nie uspokoił jednocześnie, bo to, że możliwości są techniczne, to już wiemy. To poważniej zapytam, czy spodziewa się pan w tym roku, że złoty będzie mocniejszy czy słabszy? Bo myślę sobie, że już takich twardych, poważnych czynników, które mogą wpływać nie tylko na kurs naszej waluty, ale w ogóle gospodarki, jest bardzo dużo. Weźmy choćby wybory w USA. To już jest wydarzenie, które potem idzie, jak taki efekt domina po wszystkich rynkach światowych.

Tu co do zasady należy dodać, że złoty jest niedofinansowaną walutą. To znaczy, że jest niedocenioną walutą po części celowo ze względu na konkretne działania między innymi banku centralnego wynikające z tego, żeby eksporterzy mieli łatwiej. Z drugiej strony też nasze położenie geograficzne i brak zaufania do tzw. rynków wschodzących, rozwijających się ze strony dużego kapitału i tak naprawdę pomimo, że nasza gospodarka ma się dobrze, kurs walutowy tego do końca nie pokazuje. Natomiast odpowiadając na pytanie bardzo krótko: tak uważam, że złoty w tym roku powinien się umocnić, zwłaszcza, że w minionym roku był dość słaby, delikatnie mówiąc.

A uważa pan, że będzie w ogóle nasza gospodarka mocno rozbujana po tych różnych wydarzeniach politycznych? Ktoś obliczył, że 50 procent mieszkańców naszego globu idzie w tym roku do urn wyborczych w różnych krajach świata. Jest UE i tak, jak wspomniałem, USA. Myśli pan, że to będzie dalekosiężny efekt? Hipotetycznie załóżmy, że to Donald Trump wygrywa wybory i pewnie giełda i gospodarki reagują dosyć nerwowo.

Na pewno te wybory na całym świecie wpłyną na poszczególne rynki. Tutaj szczególnie ważne będą, jak pan wspomniał, wybory w USA. Giełdy, rynki zawsze reagują na pewne zmiany i wygrana Trumpa na pewno taką reakcję wywoła. Nie wiem tylko, czy to będzie reakcja długotrwała. Co do zasady to są reakcje, które trwają tydzień, dwa, miesiąc i potem te rynki już się przyzwyczajają do obecnej sytuacji, do nowej sytuacji i wracają do właściwego poziomu.

Chyba, że Trump wróci do swojej koncepcji wojny ekonomicznej z Chinami?

Chyba, że Trump wróci do takiej koncepcji, uzna, że kończymy pomoc Ukrainie i wycofujemy swoje zaangażowanie w Europie Środkowo-Wschodniej i wówczas to mogą być bardzo poważne i długotrwałe konsekwencje dla globalnej gospodarki.

Jeśli wygra Trump, bo to to cały czas jest nasza probabilistyka. Przejdźmy do spraw krajowych. Tak sobie myślę, czy my nie żyjemy trochę w takiej powieści Czechowa, gdzie strzelba jest zawieszona i ekonomiści nie mogą tutaj specjalnie diagnozować tego, co się wydarzy, jeśli chodzi np. o poziom inflacji, dlatego, że do połowy roku mamy tylko tarcze dotyczące VAT-u na żywność, na ceny energii. Nie wiemy, czy rząd dalej podejmie decyzję o ich przedłużeniu, a to pewnie ma wpływ na te wszystkie na te wszystkie czynniki, więc pytam, czy ta strzelba wystrzeli, nie wystrzeli, czy powinniśmy czuć się, jak u Czechowa, czy wy się tak czujecie?

Tak, nawet nie wiemy do końca, czym ta strzelba jest załadowana, tak szczerze. Bardzo trudno się prognozuje w tak trudnych warunkach makroekonomicznych, jaka będzie przyszłość. To też widać po zespołach analitycznych, które prognozują i dają bardzo szerokie widełki, jeśli chodzi o zakres inflacji w tym roku, bardzo szeroki zakres PKB, więc trudno tu coś powiedzieć, chociażby tak, jak pan powiedział, przedłużenie tarcz lub ich nieprzedłużenie może mieć wyraźny wpływ na to, jak się zachowa inflacja, jak się zachowają w dalszej kolejności inwestycje ze względu na tę inflację i w dalszej kolejności PKB i ewentualnie stopa bezrobocia. Tak, że to jest futurystyka obarczona bardzo dużym błędem i tutaj trzeba się z tym liczyć, że pewnie się pojawią nagłówki, że ekonomiści znów nie trafili albo się pomylili, natomiast trzeba mieć trzeba mieć na uwadze, że jest tak wiele zmiennych w tych modelach, że wystarczy, że jedna zmienna się zmieni mocniej niż zakładano i cały wynik tego modelu można wyrzucić do kosza.

Czytam różne wypowiedzi osób, które są ustosunkowane w gospodarce, np. Paweł Borys - prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który między innymi mówi i to jest większość głosów, że w tym roku powinien raczej wzrost gospodarczy zaskoczyć pozytywnie, powinniśmy spodziewać się mimo wszystko większego ożywienia gospodarczego. Z drugiej strony mamy sporo obietnic, który nowy rząd po nowym otwarciu złożył, w budżecie mamy zapisane te podwyżki dla nauczycieli - 30 procent, budżetówka 20 procent, 800 plus - właśnie to świadczenie nam się waloryzuje, Z drugiej strony wiemy, że nie będzie podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych, a więc jak to się może wszystko ze sobą połączyć? Tutaj proszę o trochę bardziej precyzyjne prognozy.

Ja się zgadzam z panem Pawłem Borysem, że na pewno wzrost gospodarczy będzie lepszy niż w ubiegłym roku, choć w ubiegłym roku było około pół procenta, więc był to bardzo niski wzrost. W tym roku nasz zespół analityczny zakłada, że wzrost gospodarczy przekroczy 3 procent, więc zmiana będzie istotna. Co do tego wszystkiego, jak to się połączy? Mam nadzieję, że ruszą inwestycje. Może być pewna presja inflacyjna, natomiast też schodzimy z bardzo wysokiej góry inflacyjnej, więc to, że będzie presja inflacyjna, to nie znaczy, że inflacja nam skoczy, choć w ciągu roku będzie dosyć mocno fluktuować.

I zobaczymy, co wtedy z tymi tarczami, bo one tak naprawdę też mają wpływ.

Mają wpływ, dlatego znowu wracamy do tego samego pytania i to pokazuje, jak trudno prognozować cokolwiek. Do tego mamy środki z KPO, ale one najpierw muszą być wydane.

I to celowo, bo to są konkretne cele, np. na internet szerokopasmowy i pytanie, jak internet szerokopasmowy przekuwa się na resztę gospodarki, ale to już inna rzecz. Druga sprawa - pan powiedział o presji, to jest też presja polityczna i zdaje się, że jest taka presja polityczna, jeśli chodzi o te wielkie inwestycje zapoczątkowane przez poprzednią ekipę rządową. To jest między innymi CPK. Pan gdzie napisał, że w tej sprawie najmniej powinno być polityki, najwięcej takiego myślenia zdrowo rozsądkowego, ekonomicznego i też ten projekt powinien być dobrze skomunikowany ze społeczeństwem. Chodzi o to, czym jest CPK, jakie są z niego korzyści, krótko mówiąc po tym, jak Maciej Lasek krytykujący CPK, został pełnomocnikiem rządu właśnie do spraw CPK, spodziewa się pan wygaszenia tego projektu i innych takich flagowych, dużych inwestycji?

Mam nadzieję, że nie zostanie to wygaszone właśnie z tego powodu, z którego napisałem, że to jest inwestycja strategiczna i ona powinna być apolityczna. Zobaczymy, co się wydarzy, ja oczekuję przede wszystkim audytu, ale audytu takiego rzetelnego, nie pod cele polityczne. Uważam, że jeżeli ten audyt będzie rzetelny, przeprowadzony w określonych warunkach, będą odpowiednie dane wzięte i on będzie obiektywny, to ja o CPK się nie martwię, ponieważ ta inwestycja się obroni. Obawiam się tylko, że może on być uznany politycznie. Wiem, że jest też duża presja ze strony części społeczeństwa, do której zostałem wrzucony, żeby tego projektu nie zamykać, więc tu bardzo dużo zależy też od społeczeństwa jak ono zareaguje, bo jeżeli będzie duży opór przed zawieszeniem tego projektu, to ten projekt może przetrwać. Ja tylko mam nadzieję, że będzie to wszystko rozegrane jak należy. Jeśli nie przejdzie audytu - w co wątpię, to okej powinniśmy zawiesić ten projekt, natomiast nie chcę, by to była inwestycja polityczna, bo nie stać nas jako kraju wrzucanie tego typu inwestycji strategicznych w spory polityczne.

Właśnie tak, jak czytam Macieja Laska, to nie jestem przekonany, bo nadal tam się chyba powtarza ta koncepcja, by rozbudowywać kilka portów wokół Warszawy, by je łączyć, żeby z tego zrobić taki para-CPK. Wygląda to raczej na taką wolę ukręcenia tego projektu. Nie chodzi mi o to, czy to jest sensowne, czy nie, tylko taki przekaz chyba dominuje?

Jest taki przekaz ukręcenia tego projektu zwłaszcza, że pan Maciej Lasek nie kryje się z tym, że jest w Ruchu Stop CPK i wybranie też takiej osoby, która jasno pokazuje, po której jest stronie na pełnomocnika do spraw CPK, jest słabym prognostykiem dla tego projektu. Koncepcje połączenia lotnisk regionalnych, jakiś duo-portów, to się w lotnictwie nigdy nie sprawdziło i nie wiem, dlaczego miałoby się w Polsce sprawdzić, więc mam nadzieję, że tu jednak przyjdzie pewien rozsądek i faktycznie tej projekt zostanie utrzymany lub przynajmniej zaudytowany tak, jak należy, bo dotychczasowe wypowiedzi pana Laska - ja słuchałem ostatnio jego wywiad w Radiu Zet, gdzie przekonywał o jakiś zlewniach rzek - wszędzie są zlewnie rzek, o jakiś terenach, o wywłaszczeniach. Nie ma inwestycji, gdzie nie ma ludzi do wywłaszczenia, to były tak absurdalne argumenty niestety, że faktycznie można było odnieść wrażenie, że to już jest wymyślanie argumentów byle ten projekt nie został zrealizowany. Mam nadzieję, że to jest tylko moje złe przekonanie i faktycznie będzie to inaczej.

Oby ten audyt może rzeczywiście zadziałał na korzyść tych argumentów, które są po prostu na stole. Wczoraj Rzeczpospolita - to jeszcze jedna rzecz, którą otwieram, taki dosyć mocny tytuł dała: "Utracone zyski z euro" i przekonuje, że przyjęcie przez Polskę euro byłoby korzystniejsze i dałoby większe korzyści niż koszty, które byśmy ponieśli jako gospodarka, społeczeństwo w związku z tym i otwiera nam się dyskusja, dlaczego właśnie 2 stycznia otwiera się to. Niektórzy mówią, że jest to hasło do tego, że przyspieszenie będzie w tej sprawie, polityczne także.

My na razie o euro to nie mamy o czym mówić, bo nie spełniamy kryteriów konwergencji. Tam są konkretne kryteria, które trzeba spełnić, dotyczące inflacji.

Też powiedział o tym poseł Adrian Zandberg.

Tak, to na razie jest dyskusja jałowa. Ja też za bardzo nie chcę się opowiadać, mam swoje zdanie na temat tego, czy powinniśmy w tej chwili wchodzić do strefy euro. Natomiast ja też nie chcę się wypowiadać w roli eksperta, ponieważ ja zawsze zaznaczam, to jest chyba ekonomicznie dla mnie jeden z najtrudniejszych tematów. To jest tak wiele zmiennych, to jest skomplikowane, że nawet jestem zdziwiony, że społeczeństwu chce się o tym rozmawiać, bo jeżeli społeczeństwo o tym rozmawia, to ten temat jest drastycznie spłycany. To jest bardzo skomplikowana rzecz na skraju polityki monetarnej, fiskalnej, gospodarczej, ale też geostrategii, że naprawdę trudno się określić- tak, przyjmijmy euro, bo coś, nie przyjmujmy, bo coś. Uważam, że tu potrzeba masę wyliczeń, dostosowanych modeli.

To jest temat nie na publicystykę, ale na takie drobiazgowe wyliczenia.

Tak, to jest publicystyka, żeby wygenerować pewne wejście, żebyśmy sobie rano w Radiu Poznań rozmawiali o tym, że Rzeczpospolita coś napisała.

To wygenerowaliśmy sobie to wejście. Myślę, że ten temat musimy odłożyć i to w ogóle, jak to będzie wyglądało w najbliższych miesiącach. Prezes Giełdy Papierów Wartościowych napisał, że ekipę rządzącą poznaje się po tym, jakie decyzje podejmuje w ciągu pierwszego roku urzędowania i jakie tak naprawdę ma zamiary, więc może te 12 miesięcy należałoby poczekać i może wtedy powinniśmy się spotkać na kolejną rozmowę.

Bardzo chętnie.

https://radiopoznan.fm/n/HP6r81
KOMENTARZE 0