Mam konto na Twitterze, więc tak docierają do mnie takie głosy, natomiast jest to bardzo miłe. Natomiast nie owijając w bawełnę, wydaje mi się, że jestem zbyt młodym, zbyt mało doświadczonym jeszcze politykiem, żeby ubiegać się o najważniejsze urzędy w państwie polskim
- mówi poseł.
34-letni Kacper Płażyński w okręgu gdańskim - bastionie PO na Pomorzu - zdobył ponad sto tysięcy głosów deklasując rywali. 15 listopada premierę będzie miała jego książka wydana przez poznańskie wydawnictwo Zysk i spółka "Wszystkie pionki Putina" o rosyjskim lobbingu w Europie.
Poniżej cała rozmowa:
Łukasz Kaźmierczak: Dziś rozmawiam z posłem PiS Kacprem Płażyńskim, można też chyba powiedzieć od teraz pisarzem.
Kacper Płażyński: Nie przesadzajmy, pewnie bliżej mi do grafomana niż do pisarza, natomiast wydaje mi się, że potrafię zbierać dane i dzielić się nimi z opinią publiczną.
To za chwilę o tej "grafomanii", jak się pan określił przed chwileczką, ale bez przesady z tą grafomanią. Najpierw panie pośle o polityce mniejszej i większej. Nurtuje mnie takie pytanie - PiS - łagodnie mówiąc -w wyborach parlamentarnych nie uzyskał wyniku, na którym mu zależało, który dawałby zwycięstwo. Pan z kolei ma bardzo dobry wyniki w bastionie PO - ponad sto tysięcy głosów. Sprawdziłem sobie dokładnie, to najwyższy wyniki ze wszystkich startujących kandydatów ze wszystkich partii. Jak to wytłumaczyć w takim razie?
Jest to na pewno dla mnie satysfakcja, bo to jest lepszy wynik niż cztery lata temu. To znaczy, że ludzie - wydaje mi się - docenili tę moją pracę przez te cztery lata, przez ostatnią kadencje Sejmu, ale to nie jest tylko moja praca, bo mam po prostu świetny zespół, świetnych ludzi w różnym wieku, którzy mnie wspierają, fantastycznych radnych: Majewskiego, Skibę, Basię Imianowską. Mam swoją małżonkę, która też bardzo intensywnie mnie wspiera i często doradza.
I to wystarczyło na bastion PO? Bo tak pytam po naszym kątem Wielkopolski, jak to u nas wygląda.
Pewnie każdy region ma swoją specyfikę. Nie chcę się wypowiadać za ogólnopolską kampanię, bo nie byłem w sztabie PiS. Zajmowałem się swoją polityką. Można powiedzieć też skutki ogólnopolskiej polityki mieliśmy na Pomorzu. Były bardzo pozytywne. Ja w dużej mierze skupiałem się na tym, na czym zawsze się skupiam w kampaniach wyborczych, czyli na pokazywaniu tego, co udało się zrobić i jakie mamy plany na przyszłość, a że PiS, jeśli chodzi o województwo pomorskie ma tych planów naprawdę bardzo dużo, to nie brakowało mi argumentów, by iść z dobrą nowiną do ludzi.
A ja myślałem, że pan teraz tutaj jakieś korepetycji udzieli naszym wielkopolskim posłom, bo tu jest chyba jeszcze większy bastion PO, jeszcze większy niż na Pomorzu patrząc po wynikach głosowania, a o wiele gorszy wynik kandydaci PiS uzyskali. To może pan chociaż jakąś małą radę tutaj dla lokalnych polityków jeszcze obozu rządzącego ma?
Jestem stosunkowo młodym politykiem, więc nie chcę bardziej doświadczonym kolegom doradzać, natomiast to, co mogę doradzić generalnie każdej partii i tu również przede wszystkim PiS, by w tych wyborach samorządowych, które będą, postawić na ludzi, którzy nie tylko będą zasiadać w radach miasta i dłubać w nosie, tylko rzeczywiście będą potem przez pięć lat zasuwać, bo to na nich później robi się też wyniki wyborach ogólnopolskich.
To tacy ludzie młodzi, niezużyci politycznie - może to nie do końca dobre słowo - na takich ludzi, by pan stawiał?
Nie, dlaczego? Takich też u mnie nie brakuje, ale nie widzę niczego złego we współpracy z ludźmi starszymi ode mnie. Chyba nawet większość taka jest, choć tacy moi najbliżsi, z którymi się na co dzień spotykam, współpracuję, to są moi dwaj koledzy: Majewski, Skiba, rzeczywiście bez nich byłoby mi bardzo ciężko.
Panie pośle, czy ten pański wynik, naprawdę dobry, jeśli chodzi o region, oznacza, że wchodzi pan też do pierwszej ligi ogólnopolskiej polityki, bo takie głosy też się zaczęły pojawiać: uwaga, uwaga pojawił się Kacper Płażyński?
Panie redaktorze, jak mam to komentować?
Taktycznie, strategicznie panie pośle.
Jestem zadowolony z tego, gdzie jestem. Miałem przyjemność szefować komisji do spraw UE. To na pewno dało sporo doświadczenia, możliwości też pojeżdżenia po Europie, poznania też sporej liczby polityków z innych państw UE. Bardzo cenią sobie tę kadencję, jeżeli chodzi o taki mój własny rozwój polityczny. Zobaczymy, co będzie dalej. Trzeba po prostu robić swoje i tyle. Będziemy teraz pewnie w opozycji, więc tak, jak pan redaktor wspominał, uczyniłem książkę o lobbingu rosyjskim przede wszystkim w UE, więc będę miał okazję trochę pojeździć po kraju i podzielić się swoimi spostrzeżeniami co do tego, jakie zagrożenia ze wschodu na nas dalej czyhają, ale realizowane na zachodzie.
To już ostatnie pytanie i przechodzimy do książki w takim razie, bo wie pan, ja słyszałem takie też takie głosy, bardzo poważne wielu analityków, że Kacper Płażyński to idealnie skrojony kandydat pod przyszłą prezydenturę Polski, może następca Andrzeja Dudy. Docierały już do pana takie głosy?
Mam konto na Twitterze, więc tak docierają do mnie takie głosy, natomiast jest to bardzo miłe. Natomiast nie owijając w bawełnę, wydaje mi się, że jestem zbyt młodym, zbyt mało doświadczonym jeszcze politykiem, żeby ubiegać się o najważniejsze urzędy w państwie polskim.
To krótko pan to przeciął, ale wcale mi się nie wydaje, by pan był za młody na Heroda, ale to już inna sprawa. Przechodzimy do pana książki. 15 listopada premiera pana książki w Warszawie "Wszystkie pionki Putina". Mam tę książkę tu przed sobą i w ten sposób stał się pan pisarzem, bo robił pan raport dotyczący tego rosyjskiego lobbingu w Europie, a materiału okazał się, że jest ta dużo, że właściwie trudno go schować do szuflady.
I trochę byłoby mi żal, bo to była praca dwóch lat. Jako właśnie szef komisji do spraw UE w dużej mierze tym się zajmowałem. Taka jest dziś geopolityka, że Rosja jest zawsze na tym pierwszym miejscu, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Europy.
To prawda.
I rzeczywiście uznałem, że publikacja raportu, o którym pewnie wszyscy za chwilę zapomną, to byłoby dla mnie mało satysfakcjonujące. Przerobiłem raport na książkę i okazuje się, że znalazł się pozytywny szaleniec w postaci pana prezesa Zyska i wydawnictwa, którzy zdecydowali, że nadaje się ona do wydania, za co bardzo, bardzo dziękuję, a jeżeli czytelnicy, słuchacze chcieliby się dowiedzieć, jak wygląda właśnie ta polityka wobec Rosji państw nie tylko Europy, ale też USA w okresie ostatnich 25 lat, jak Putin skutecznie kupował największe tytuły prasowe na zachodzie, jak doszło do kupowania organizacji pozarządowych ekologicznych, zresztą obserwujemy to dziś, bo sporo poświęcam politykom niemieckim, chociażby premier Meklemburgii Manueli Schwesig, ale widzimy, jak rozwija się jej kariera dalej. Od czasu napisania przeze mnie książki stała się członkiem zarządu państwowej telewizji mimo, że była matką chrzestną Nord Stream 2, a dosłownie kilkanaście dni temu została marszałkiem Bundesratu, czyli odpowiednika naszego Senatu.
Też to zanotowałem. Panie pośle, niby człowiek wiedział, jak wygląda rosyjska działalność w Europie, jak wyglądają metody, ale jednak jak się to wszystko przeczyta, zbierze łącznie nazwiska, kraje, różne rodzaje działalności, to jestem tak naprawdę zszokowany skalą wielkości tego rosyjskiego lobbingu, też jeśli chodzi o polityków wcale niekoniecznie skrajnych, bo pan też to zauważa w książce.
Skrajnych też dla takiego porządku wspominam, choć to nie oni kształtowali politykę UE w tym okresie ostatnich dwóch, trzech dekad. To, co mnie rzeczywiście zdumiało, to analiza tych stosunków Francji z Rosją, bo Niemcy to jest sprawa oczywista, to są strategiczne interesy biznesowe, kontynuowane od bardzo, bardzo dawna. Natomiast, jeśli chodzi o Francję, to Francja ze swoim pozytywnym stosunkiem do Rosji, to jest przede wszystkim olbrzymia obecność pieniędzy rosyjskich na ich rynku przeróżnych wydarzeń kulturalnych i w taki sposób przez długi czas zakorzenili się we Francji, w społeczeństwie francuskim. Tam nawet nie chodziło o jakieś ogromne grube interesy biznesowe, tylko o podbicie kultury francuskiej.
Panie pośle, ile w tym wszystkim jest spekulacji, a ile pracy na faktach? Bo jest jakiś element publikacji publicystyczny. Ile w tym jest udowodnionych działań Rosji, takich, gdzie zostali Rosjanie po prostu złapani za rękę?
Złapani za rękę, to można powiedzieć, jeżeli chodzi o jakieś wyroki sądowe. Jeżeli chodzi o poważnych polityków europejskich, to się do tej pory nie zdarzało, przynajmniej przy takim zarzucie szpiegostwa czy korupcji politycznej, chociaż dość oczywiste jest, że jeżeli odchodzi wieloletni premier francuski Fillon na emeryturę, po czym po kilku miesiącach trafia do spółek skarbu państwa rosyjskich, gdzie zarabia kokosy, to pewnie za nic to się nie dzieje i to nie dotyczyło tylko Francji i Niemiec, ale szeregu innych państw - też Skandynawii, bo o Skandynawii w kontekście Rosji rzadko mówimy, a tam niestety też byli szwarc-charakterzy, bardzo dużo pożytecznych idiotów takich, jak dziennikarze, którzy do niedawna współpracowali z rosyjskimi mediami. Byli tam na etacie, a potem np. pisali artykuły atakujące Mahometa, islam wywołując poważne poruszenia w państwach UE. Myślę, że to wszystko nie było bez przyczyny. Przedstawiam te wszystkie fakty, przedstawiam, jak to było, ale to nie są zarzuty, za które można wsadzić do więzienia. To jest ewentualnie przyczynek do pracy służb specjalnych w poszczególnych państwach UE.
Chociaż były postacie, które poszły do więzienia z różnych innych przyczyn, między innymi dziennikarz, który lobbował.
Ale rozmawiamy o grubych rybach.
To też prawda, płotki poszły siedzieć, jak to z reguły bywa. Urok Putina, szantaż, kłamstwo, pieniądze, bo Europa chciała robić interesy z Rosją, głupota? Co pana zdaniem jest takim głównym, najczęściej powtarzającym się powodem tego takiego ukąszenia rosyjską kulturą, imperium, wielkością, jak zwał tak zwał?
Na pewno największą i to powiem dość arogancko, ale trochę czasu spędziłem nad tą publikacją - głupotą polskich komentatorów i polityków jest powtarzanie w nieskończoność hasła, że Niemcy byli naiwni. Nie, Niemcy nie byli naiwni, Niemcy mają doskonale przygotowane państwo i robili to od wielu lat. Potężne pieniądze - po prostu chcieli uzależnić całą Europę od gazu rosyjskiego. Doskonale wiedzieli z kim współpracują, a mimo to szli na tę współpracę cynicznie dla chęci zysku, dla otrzymywania tych krwawych rubli. W związku z czym - pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze, nie żadne wartości demokratyczne, nie żadne prawa człowieka, tylko pieniądze. Natomiast ja zastanawiam się na ile Rosja nie przedstawiała w tym swoim modelu handlu energetycznego z Europą również interesów chińskich, bo nie mam wątpliwości, jeśli chodzi o kwestie transformacji energetycznej w Europie, jak ona wygląda, przecież ja nie mówię, że ona nie ma się wydarzyć, ale nie na pewno na takich warunkach technologicznych, to jest przede wszystkim ogromny prezent dla Chin, które będą i są już powoli, stają się największym beneficjentem zmian w energetyce europejskiej, czyli kolejny reżim - śmiem twierdzić - dużo groźniejszy od Rosji, jeśli się od niego uzależnimy.
Panie pośle, a może ta książka dotyczy już czasu trochę przeszłego, tak pana sprowokuję, bo po Buczy, tej symbolicznej Buczy dużo się jednak zmieniło. Może większość polityków europejskich powiedziała: nie, z Putinem my już nie chcemy mieć nic do czynienia i tak jak się patrzy, to część z nich rzeczywiście jakąś ekspiację dokonała. Pytanie, jak dużą, jak głęboką i jak wielu i może rzeczywiście to już nie wróci?
Jesteśmy dokładnie na innym zakręcie, w tej chwili na naszych oczach czy za dwa lata dokona się ostateczne przemeblowanie niemieckiej sceny politycznej, gdzie prawdopodobnie dwie jawnie prorosyjskie partie będą miały około 35 procent i kto wie, czy przynajmniej jedna z nich nie będzie musiała być w rządzie niemieckim. Kolejni politycy niemieccy, również amerykańscy - przed nami wybory w USA - wskazują na to, że pora się z Putinem dogadać. Wczoraj minister spraw zagranicznych Litwy powiedział publicznie, że jeżeli teraz się dogadamy z Rosją, to nasze dzieci będą nas przeklinać za to, że będą musiały żyć w okopach. Ja się z tym zgadzam. Niestety wszystko do tego zmierza, więc nie, chyba tak niestety nie jest, chyba wszystko zmierza znowu w tym złym kierunku.
Trudno, to nie jest za dobra puenta, tak czy owak zachęcam do przeczytania tej książki, warto, jak wyglądała, wygląda, być może wyglądać będzie trochę polityka wobec Rosji.