NA ANTENIE: Lista Przebojów
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Koncert charytatywny dla Charkowa - miasta partnerskiego Poznania - organizuje Stowarzyszenie "O wiele lepiej"

Publikacja: 21.06.2022 g.09:57  Aktualizacja: 21.06.2022 g.14:01 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Mieszkańcom tego ukraińskiego miasta nadal potrzebna jest pomoc humanitarna - głównie żywność i leki.
Ksenia Tarasewicz i Katerina Jakymenka - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

Wstęp na koncert jest bezpłatny, ale będziemy zbierać datki - mówiły w porannej rozmowie Radia Poznań: Białorusinka Ksenia Tarasewicz i Ukrainka Katerina Jakymenka ze Stowarzyszenia "O wiele lepiej".

Według różnych ocen, gdzie 40 procent całego miasta zostało zniszczone. Tam przed wojną mieszkało dwa miliony ludzi, bardzo duże miasto wielkości Warszawy i postanowiliśmy wesprzeć to miasto ukraińskie

- mówi Ksenia Tarasewicz.

Będą około trzy, cztery zespoły, różne, więc naprawdę warto przyjść. Ja mówię, że to jest takie pierwsze podejście do poznania ukraińskiej muzyki w Poznaniu i zorganizowane przez nas. Mamy taką świetną okazję wesprzeć miasto partnerskie, więc to robimy

- dodaje Katerina Jakymenka.

Koncert dla Charkowa w czwartek o godz. 18.30 w Domu Tramwajarza w Poznaniu.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: W naszym studiu dziś będzie - mam nadzieję - bardzo międzynarodowo, na razie jest połowa tej międzynarodowości. Białorusinka Ksenia Tarasewicz - od lat mieszkająca w Poznaniu, działająca w Stowarzyszeniu  "O wiele lepiej". Wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień Uchodźcy i to jest dobry moment do tego, żeby dokonać takiego podsumowania tego, co stało się 24 lutego, kiedy Rosja Putina zaatakowała Ukrainę. Od tego czasu przekroczyło naszą granicę, jak patrzę na świeże dane, ponad 4 mln 160 tysięcy Ukraińców, Ukrainek, małych, dużych obywateli tamtego państwa. W większości znaleźli schronienie w Polsce i są z nami prawie cztery miesiące, bo to dosłownie na dniach minie. Spodziewała się pani, że to potrwa tak długo? Myślę o tej agresji, że tyle osób przyjedzie do nas tutaj z Ukrainy.

Ksenia Tarasewicz: Najpierw chciałabym zaznaczyć, że te cztery miliony uchodźców z Ukrainy przekroczyły polską granicę, ale niekoniecznie tutaj zostali.

Myślę, że co najmniej te dwa miliony zostały, według tych danych, które mamy, ostrożnych bardzo. W każdym razie armia ludzi.

Ksenia Tarasewicz: Tak, trudno to podliczyć. Wiem, że do Niemiec też bardzo dużo ludzi przybyło, do Włoch, do Hiszpanii, do Irlandii. Dużo państw na całym świecie przyjęło uchodźców z Ukrainy. Ja się raczej spodziewałam, że ta wojna nie będzie krótka, że to nie będzie taki "blitzkrieg", chociażby z tego powodu, że wojna na wschodzie Ukrainy trwa już 8 lat.

Dziwna wojna w Donbasie. To, co się tam działo we wschodniej części Ukrainy.

Ksenia Tarasewicz: Tak, więc o to mi chodzi, więc nie miałam żadnych oczekiwań, że to się skończy bardzo szybko.

No tak, ale te 8 lat było takie, że trochę się oswoiliśmy, nie oswoiliśmy, ale tak naprawdę nie było takiego exodusu, jaki nastąpił w tej chwili po tym, jak wojska rosyjskie w pewnym momencie zaczęły pod Kijów podchodzić. To już było naprawdę dramatyczny moment tej agresji.

Ksenia Tarasewicz: No tak, bo o wiele większy teren został zaatakowany, na którym mieszka o wiele więcej ludzi i oczywiście jak dwa największe miasta Ukrainy: Kijów i Charków były bombardowane, to ludziom jednak ciężko tam żyć.

To teraz zdradźmy, dlaczego też obywatelka Białorusi wypowiada się w sprawie wojny na Ukrainie. Pani od początku protestowała przeciwko tej agresji. W taki bardzo dramatyczny sposób pani to wyraziła, dlatego, że publicznie spaliła pani paszport białoruski.

Ksenia Tarasewicz: Tak było.

Dlaczego aż tak mocny gest?

Ksenia Tarasewicz: Jak wojna się zaczęła, byłam tym bardzo przerażona i w negatywny sposób zaskoczona, szczególnie z tego powodu, że ze strony Białorusi też wchodziła armia rosyjska i chciałam po prostu wyrazić swój protest jako obywatelka Białorusi przeciwko takim działaniom Łukaszenki i pomyślałam o tym, że jak spalę ten paszport, to pokażę, że nie każdy obywatel Białorusi zgadza się na te złe działania wobec narodu ukraińskiego i to był taki bardziej emocjonalny gest.

Czy ten emocjonalny gest może panią coś kosztować? Może pani mieć jakieś nieprzyjemności, konsekwencje?

Ksenia Tarasewicz: Sprawdzimy.

Ale nie może pani wrócić bez paszportu?

Ksenia Tarasewicz: Dlatego nie mogłam wrócić, więc zobaczymy, jak tam się sprawy potoczą. Spodziewam się, że nie będę miała żadnych prawnych konsekwencji.

Gdyby nie filmiki, to można by powiedzieć, że się zgubiło, ale to nie jest tak naprawdę temat do żartów. Pani mówi o tym, że jest przeciwniczką tej agresji, przeciwniczką Łukaszenki. Jak myśli większość Białorusinów? Dlatego, że większość Rosjan - niestety, ale wiemy, że popiera agresję na Ukrainę i że polityka imperialna Putina tak naprawdę im odpowiada, leży w tej naturze rosyjskiej, która od lat jest karmiona takim imperializmem. Jak to wygląda, jeśli chodzi o przeciętnych Białorusinów? Jak oni podchodzą do tej sytuacji?

Ksenia Tarasewicz: Ostatnie badania, jakie były prowadzone na ten temat, pokazują, że 97 procent Białorusinów nie popiera agresji na Ukrainę.

To bardzo dużo.

Ksenia Tarasewicz: Tak, to prawie całe społeczeństwo, to znaczy, że armia nie popiera, urzędnicy nie popierają, zwykli ludzie nie popierają.

To są wiarygodne badania? Bo pewnie musicie je robić w takich warunkach polowych, na pewno nieoficjalnie.

Ksenia Tarasewicz: To są badania brytyjskie, więc to są w miarę wiarygodne, o ile to może być w takich warunkach maksymalnie antydemokratycznych robione.

Zapytam w takim razie jeszcze o to - kończąc ten wątek białoruski - cały czas mówi się o uderzeniu armii białoruskiej na Ukrainę. To jest odwlekane. Łukaszenko się na to nie zdecydował póki co, ale nie ma właściwie tygodnia, żeby nie pojawiła się informacja to już za chwileczkę, że Putin przede wszystkim będzie wymagał tego od Łukaszenki, bo inaczej go po prostu zdejmie ze stanowiska, bo potrzebne jest mu jeszcze uderzenie od tej drugiej strony, żeby złamać opór Ukraińców. To się wydarzy? Czy Łukaszenko do końca nie będzie chciał tego zrobić? I dlaczego tego do tej pory nie robi?

Ksenia Tarasewicz: Moim zdaniem, czy naprawdę to się może wydarzyć wiedzą tylko Putin i Łukaszenko. Dlaczego on tego nie zrobił do tej pory? Przede wszystkim - jak już wcześniej mówiłam, dlatego, że większość Białorusinów jednak nie popiera tej wojny. Wojska białoruskie nigdy nie uczestniczyły w żadnych prawdziwych działaniach wojennych, poza szkoleniami, więc wojsko jest trochę zacofane technicznie, militarnie. To nie są tacy prawdziwi żołnierze, moim zdaniem.

Czy takie trochę strachy na lachy, byśmy powiedzieli.

Ksenia Tarasewicz: Może być.

Nie wierzy pani, żeby doszło do takiego ataku?

Ksenia Tarasewicz: Staram się nie wierzyć, ale po 24 lutego raczej jestem otwarta na jakiekolwiek rozwiązania tej sytuacji.

Tym bardziej, jeśli strach w oczy zaświeci białoruskiemu dyktatorowi, prawda? Jeżeli okaże się, że Putin powie, że mam innego, lepszego Łukaszenkę.

Ksenia Tarasewicz: To też może być, ale to, co się dzieje między Putinem a Łukaszenką, to tak naprawdę nikt nie wie.

Zdaje się, że on ma teraz przyjechać na Białoruś?

Ksenia Tarasewicz: Tak, ma przyjechać do Grodna pod koniec miesiąca.

To też bardzo blisko granicy polskiej i litewskiej.

Ksenia Tarasewicz: Niech NATO się boi, być może to jest taki meta-przekaz.

Rzeczywiście, to może być taki meta-przekaz. Chciałbym porozmawiać o działalności charytatywnej, jaką tu na miejscu Ukraińcy i Białorusini prowadzą. W czwartek 23.06 organizujecie koncert, który ma być koncertem charytatywnym na rzecz Ukrainy, konkretnie miasta partnerskiego Poznania - Charkowa. To jest przedsięwzięcie, w które każdy tak naprawdę może czy wręcz powinien się włączyć. Proszę powiedzieć, dlaczego koncert, dlaczego Charków?

Ksenia Tarasewicz: Postanowiliśmy, że chcemy zebrać środki na pomoc dla Charkowa, bo mimo tego, że to jest miasto partnerskie Poznania, uległo znacznemu zniszczeniu.

Widziałem te osiedla, symboliczne obrazy.

Ksenia Tarasewicz: Według różnych ocen, gdzie 40 procent całego miasta zostało zniszczone. Tam przed wojną mieszkało dwa miliony ludzi, czyli to jest bardzo duże miasto, wielkości Warszawy.

A ile teraz tam mieszka?

Ksenia Tarasewicz: Niestety nie ma takich danych i chyba też ciężko policzyć skoro duża część miasta została po prostu zrujnowana i postanowiliśmy, że chcielibyśmy wesprzeć to miasto ukraińskie.

Zaraz do tego wrócimy. Do naszego studia dotarła druga uczestniczka naszej rozmowy, dlatego na początku mówiłem, że będzie międzynarodowo. Katerina Jakymenka, Ukrainka mieszkająca w Poznaniu, również Stowarzyszenie "O wiele lepiej". To pytanie miało paść na początku. Zapytam, jak pani bliscy, którzy zostali na Ukrainie, bo zdaje się, że doświadczyli rosyjskiej okupacji.

Katerina Jakymenka: Doświadczyli, tak, to prawda. Ja tak teraz żartuję, już teraz mogę sobie pozwolić na takie żarty, ale po miesiącu okupacji, bez prądu, bez telewizji, bez internetu, bez niczego, ja zrobiłam najlepsze, co mogłam zrobić dla swojej rodziny - dałam im zadanie bojowe. Przywieźliśmy pomoc humanitarną, więc przez cały miesiąc walczyli z tym, żeby to wszystko porozwozić, bo infrastruktura jest w moim mieście totalnie zdewastowana.

Iwanków?

Katerina Jakymenka: Tak jest. Iwanków - między Czarnobylem a Białorusią, więc dostaliśmy dość mocno. Co prawda wszyscy zdrowi, wszystko jest w porządku, bardzo się cieszymy, że się odbudowują.

A jak ten miesiąc?

Katerina Jakymenka: Ten miesiąc? Nie pamiętam siebie na takim autopilocie. Jak człowiek żyje w niewiedzy, też rozmawiałam z rodzicami, im było trochę lżej, bo oni wiedzieli, że dzieci, córki w porządku, wnuki też, jest to bezpieczeństwo.

Bo są w Polsce.

Katerina Jakymenka: Ale nie wiedziałam, co z nimi.

W tej chwili to jest tak, że Rosjanie opuścili to miejsce?

Katerina Jakymenka: Opuścili, kiedy postanowili, że Kijów jednak jest nieosiągalny. Wtedy okupacja ustała.

Porozmawiałbym o tym więcej, ale czas nas goni. Wracam do tego pytania, do czwartkowego koncertu, który organizujecie, gdzie, co i jak, jak możemy się włączyć w pomoc dla Charkowa, przypomnę partnerskiego miasta Poznania?

Katerina Jakymenka: Włączyć można się bardzo prosto, trzeba się po prostu pojawić o 18.30 w Domu Tramwajarza.

Przy ulicy Słowackiego 19.

Katerina Jakymenka: Będziemy mega szczęśliwi, zapraszamy absolutnie wszystkich, ponieważ zespoły, które zagrają, w większości mówią po ukraińsku, ale wydaje mi się, że będzie można zrozumieć. Będziemy przeprowadzać zbiórkę w czasie koncertu. Wejście jest darmowe, będą trzy, cztery zespoły, różne, więc naprawdę warto przyjść. Ja mówię, że to jest takie pierwsze podejście do zgłębienia i poznania ukraińskiej muzyki w Poznaniu i zorganizowane przez nas. Mamy taką świetną okazję wesprzeć miasto partnerskie, więc to robimy. Tak, że serdecznie zapraszamy.

Jak rozumiem, najlepiej jakieś datki przekazać, bo to jest konkretna rzecz, która będzie przeznaczona na pomoc charytatywną?

Katerina Jakymenka: Będziemy to przekazywać do organizacji pozarządowych, które działają na terenie Charkowa. Tak, że pieniądze wpłyną bezpośrednio do miasta.

A jakie największe potrzeby ma w tej chwili Charków?

Ksenia Tarasewicz: Przede wszystkim humanitarne, bo ludzie przede wszystkim potrzebują jedzenia, leków, takich bardzo podstawowych rzeczy.

Padło już to pytanie, jak liczny był Charków przed wojną, wiemy, że sporo osób wyjechało, ale Charków też krwawił? Widziałem te naloty, te zdjęcia. Wyobrażam sobie, że musiało zginąć mnóstwo mieszkańców.

Katerina Jakymenka: Tak, jak wszędzie, wydaje mi się, że tam, gdzie jakkolwiek było dotknięte wojną, to wszędzie mamy jakieś zniszczenia, ofiary śmiertelne.

Były jakieś podsumowania, jakieś próby sporządzania bilansu ofiar?

Katerina Jakymenka: Ja nie sądzę, żeby teraz jakiekolwiek raporty odzwierciedlały realną statystykę, więc nie chciałabym powielać tych informacji, ponieważ wydaje mi się, że w tej chwili na Ukrainie trochę mniej się mówi o tym, ile naszych ludzi zginęło, ponieważ teraz nie jest realne to podliczyć. Ja do statystyk się nie biorę, nie jest to mój zawód.

Stowarzyszenie "O wiele lepiej" to jest takie stowarzyszenie, które założyłyście po agresji rosyjskiej czy to już wcześniej działało?

Ksenia Tarasewicz: Wpadłyśmy na tydzień przed, ale zarejestrowałyśmy się miesiąc po.

Katerina Jakymenka: Było trochę papierologii, ale mieliśmy ten pomysł chyba od roku i kiedy, jak nie teraz.

Zapytam, wierzycie panie w upadek Putina, może nie "czy", ale kiedy?

Katerina Jakymenka: Jak najszybciej.

Ksenia Tarasewicz: Jak byśmy mogły wróżyć i powiedzieć jakieś sensowne słowa, które wpadłyby w ucho i wszyscy będą wierzyć - myślę, że kiedyś nastąpi. Ja wiem, że to kiedyś nastąpi. Kiedy? Tego nie wiemy.

Katerina Jakymenka - Ukrainka, Ksenia Tarasewicz - Białorusinka mówią jednym głosem u nas w studiu, a my zapraszamy w czwartek godz. 18.30 do Domu Tramwajarza. Można wspomóc Charków i zapoznać się z piękną ukraińską kulturą.

https://radiopoznan.fm/n/xqhoja
KOMENTARZE 0