NA ANTENIE: 13.05 KLASYKA HUMORU 21 12 24/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Opozycja zbojkotowała udział w pracach komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów. M. Porzucek: jestem zdziwiony

Publikacja: 31.08.2023 g.10:54  Aktualizacja: 31.08.2023 g.14:30 Łukasz Kaźmierczak
Kraj
Opozycja zbojkotował udział w pracach komisji do spraw zbadania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo naszego państwa. Wczoraj Sejm powołał jej członków. "W składzie komisji nie ma parlamentarzystów, bo takie były postulaty, dlatego dziwię się politykom opozycji" - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań pilski poseł PiS Marcin Porzucek.

To był jeden z postulatów, żeby nie było parlamentarzystów i dlatego też nieco przeciągnęły się prace nad tym, żeby ustalić skład. Były takie postulaty i my się przychyliliśmy do tych postulatów, więc tym bardziej dziwię się politykom opozycji czy formacjom, które są w Sejmie, że nie zdecydowały się decernować swoich ekspertów, którzy mogliby zadawać pytania, mogliby proponować potencjalne osoby, które miały się stawić przed tą komisją

 - mówił Marcin Porzucek.

Poseł PiS mówił, że cieszy się, że komisja powstała.

W kontekście tego, co działo się w Polsce przez ostatnie przynajmniej kilkanaście lat, te wpływy rosyjskie w różnych obszarach życia publicznego, ale przede wszystkim gospodarczego, były widoczne i warto to wyjaśnić

 - dodał gość porannej rozmowy.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

 

Łukasz Kaźmierczak: Dziś w naszym studiu poseł PiS Marcin Porzucek świeżo właściwie po posiedzeniu Sejmu, przyjechał pan wprost z Warszawy. Zapytam najpierw o to, co się wczoraj działo na Wiejskiej - powołanie członków komisji do spraw zbadania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo naszego państwa. Opozycja zbojkotowała komisję, nie będzie miała swoich członków. Pytanie, czy jest sens - może nie tyle działania samej komisji, bo tu sens jest ogromny, natomiast działania w takich kształcie? Jeżeli nie będzie nikogo z opozycji, czy  to będzie miało jakikolwiek walor wiarygodności w tej sytuacji.

Marcin Porzucek: Ja przede wszystkim cieszę się, że ta komisja powstała, bo myślę, że w kontekście tego, co działo się w Polsce przez ostatnie przynajmniej kilkanaście lat, a być może w ogóle przez kilka dekad. Te wpływy rosyjskie w różnych obszarach życia publicznego, ale przede wszystkim gospodarczego były widoczne i warto to wyjaśnić. Tym bardziej, że mamy konflikt na wschodzie i tym bardziej warto mieć tego typu rozeznanie.

Tylko ten skład. Nie ma polityków, to już wiemy.

Nie ma polityków i to był jeden z postulatów, żeby nie było parlamentarzystów i dlatego też nieco przeciągnęły się prace nad tym, żeby ustalić skład. Były takie postulaty i my się przychyliliśmy do tych postulatów, więc tym bardziej dziwię się politykom opozycji czy formacjom, które są w Sejmie, że nie zdecydowały się decernować swoich ekspertów, którzy mogliby zadawać pytania, mogliby proponować potencjalne osoby, które miały się stawić przed tą komisją, ale mam wielką nadzieję, że praca tej komisji - ze względu na jej charakter, nie będzie przerwana na koniec kadencji.

A ona się zbierze przed końcem kadencji?

Myślę, że w jakieś formule tak. Muszą przynajmniej opracować harmonogram, jak będą chcieli pracować.

Gorzej jak to się skończy na harmonogramie.

Ja jestem przekonany, że w tym roku tego typu spotkania, także merytoryczne będą miały miejsce.

Z drugiej strony marszałek Grodzki też wszedł w tę grę, bo zapowiedział powołanie swojej senackiej komisji.

Kompetencje senackiej komisji są nieporównywanie niższe. To jest właściwie takie kółko wzajemnej adoracji. Obserwowaliśmy to w ostatnich miesiącach, gdy była taka komisja senacka, o której nawet media sprzyjające opozycji nie mówiły, bo tam nic ciekawego się nie działo.

Był pan ostatnio w jednym z mediów. Słyszałem, że rozmawiano, dlaczego tak późno PiS ogłasza swoje listy wyborcze. Pan się z tego tłumaczył. Wiemy, że dziś ma być ogłoszenie jedynek, około godziny 11.00, poinformował o tym także w Polskim Radiu Marek Ast. Wiemy, gdzie będzie Jarosław Kaczyński - potwierdziło się świętokrzyskie, premier Mateusz Morawiecki na Śląsku, minister kultury Piotr Gliński - Warszawa, tu nie ma niespodzianek, ale mimo wszystko zastanawiam się, czy to nie jest za późno? Bo wszyscy już dawno grają tą kampanią.

Graja tą kampanią, natomiast proszę zauważyć mamy zaprezentowane listy niektórych formacji, a potem się okazuje, że te listy są nieaktualne, czyli ogłoszono, a potem się pojawiają zupełnie inne osoby.

Ale to jest czas na to, żeby dokonywać korekt, a wy sobie tego czasu nie dajecie.

Bo my chcemy dopracować listy do perfekcji. Powiem tylko tak, że faktycznie cztery lata temu nieco wcześniej ujawniliśmy listy, ale w 2015, 2011 było inaczej.

Każdy ma swoją Janę Szostak czy panią Zych, czy kogoś innego, kto nagle chlapnie w ostatnim momencie coś takie, co go z tych list wyklucza.

Te postaci akurat od samego początku były bardzo kontrowersyjne i wydaje się, że nie powinny być na listach, ale oczywiście formacje opozycyjne dobierają te osoby, które chcą.

To dobrze, skoro już powiedziałem o Janie Szostak, to Roman Giertych, który nagle w ostatnim momencie wskoczył na listę. Podobno miał mieć ultimatum tego, czy popiera legalizację aborcji do 12. tygodnia ciąży. Przypomnę, to był warunek Donalda Tuska, żeby ktokolwiek znalazł się na listach KO. Zdaje się,  że Donald Tusk zrezygnował z tego warunku, bo wczoraj na Campusie już tego nie podnosił i mówił, że Giertych, który - mówiąc kolokwialnym językiem - będzie wkurzał Jarosława Kaczyńskiego, to jest wartość ważniejsza niż te pryncypia.

To prawda, Donald Tusk nigdy nie mówi rzeczy, które myśli, które się prawdziwe, tylko akurat w danym momencie są korzystne.

To brzmi prawdziwie, jeśli chodzi o motywy, by był Roman Giertych na liście.

Pamiętamy, w sprawach zarówno kluczowych, jak wiek emerytalny, mówił, że absolutnie nie podniesie, po czym nie dotrzymał słowa. Gdy mówił, że nie wybiera się do Brukseli, a za chwilę zostawił fotel polskiego premiera i pojechał na świetnie płatną posadzę do Brukseli. Gdy mówił o zaporze na granicy białoruskiej, że ona nie powstanie za trzy lata, a powstała,  a potem mówił, że on nigdy tego nie mówił. To już wręcz taka historia z kabaretu, jak cię złapią za rękę, to nie mów, że to twoja ręka, mimo, że cię wszyscy  widzieli, bo to było nagrane. A propos kabaretu, to w ogóle traktuje Romana Giertych jako tego typu postać.

A to nie będzie problem dla was? W Kielcach, w świętokrzyskim Roman Giertych?

Absolutnie niech sobie startuje w jakimkolwiek okręgu. Jeżeli chce startować w tym samym okręgu, co prezes Jarosław Kaczyński, to niech startuje. Myślę, że to jeszcze więcej osób zmotywuje do tego, by oddać głos na PiS.

Twój wicepremier - to jest do Jarosława Kaczyńskiego odniesione - ma dla ciebie dużo informacji z czasów, kiedy był wicepremierem i on ci te informacje ujawni w kampanii wybiorczej.

Ja bym wolał, by Roman Giertych jednak, jak by życzyła sobie prokuratura, wreszcie opowiedział o swoich działaniach, które zdaniem śledczych budzą bardzo poważne wątpliwości. Przypominamy tę historię, gdy pan Roman Giertych jakoś nie podzielił się, gdy była taka sposobność informacjami, tylko zdaje się, że poważną niedyspozycję zdrowotną miał. Od dłuższego czasu nie ma go w Polsce.

Pytanie, czy on tutaj wróci? Były informacje, że za nim list gończy być może jest wystawiony.

Donald Tusk i Roman Giertych współpracują od bardzo dawna. Donald Tusk mówi, że były wicepremier w rządzie PiS, ja chcę powiedzieć, że były wicepremier w rządzie PiS jest powiernikiem Donalda Tuska. To można odwrócić tę sytuację.

Swoją drogą Roman Giertych nie odpowiedział na to pytanie, dotyczące aborcji. Czytałem ten jego wpis.

Że niby będzie pilnowany, ale nie podpisze tego zobowiązania, ja się dziwię np. niektórym kandydatom z mojego okręgu, którzy zdawało się, że to są ci ostatni prawicowi, konserwatywni kandydaci z PO, a okazało się, że jest inaczej.

To o kim pan mówi?

Mówię np. o panu radnym Szopińskim, radnym Sejmiku, który startuje. Wydawało mi się, że jest to osoba o konserwatywnych poglądach, tymczasem, jak rozumiem, zadeklarował, że poprze aborcję na życzenie, co mnie zaskoczyło.

My wiemy, dlaczego prezes Kaczyński jest w Kielcach, bo jest szansa na dodatkową liczbę mandatów, to nie jest tajemnica. Ordynacja d'Hondta to jest pewnie główny powód.

To jest metoda przeliczania głosów i  żeby podkreślić, to nie jest wymyślone przez PiS, to funkcjonuje bez mała przez 20 lat.

Ale próbuję sobie w głowie taki scenariusz wyobrazić, że Roman Giertych jednak decyduje wrócić do kraju na czas kampanii wyborczej i zostaje zatrzymany, jeżeli jest prawdą to, że jest za nim list gończy. On oczywiście rozdziera szaty, pokazuje, że jest represjonowany, bo Jarosław Kaczyński się go boi. Wyobraża on sobie ten scenariusz, ten teatrzyk wokół tego?

To na pewno jest pewien dylemat. Natomiast ja jestem przeciwko temu, by były jakieś święte krowy. Te uwagi, co do działalności Romana Giertych dotyczą jego działalności z jednym z biznesmenów, który również ma poważne kłopoty i to warto wyjaśnić. Dziwię się, że Roman Giertych nie chce tego wyjaśnić, bo uważam, że to jest jego interes, jeżeli chce kogokolwiek oskarżać. Przecież to on skupił wokół siebie na Twitterze - X jak to się teraz nazywa - takich największych hejterów, a sam nie chce powiedzieć, co się działo.

Polowanie też na symetrystów...

To jest też dla mnie pewien znak czasów, że PO nie ma  żadnego programu społeczno-gospodarczego, tylko my przez tydzień rozmawialiśmy o panu Kołodziejczaku,  a teraz przez tydzień będziemy rozmawiać o panu Giertychu. To pokazuje i też myślę, że wielu polityków PO jest zawiedzionych, że zamiast mówić o nich, to mówimy o jakiś ekstremistach, którzy pojawiają się na listach.

Teraz dla odmiany, żeby w przyrodzie była równowaga, porozmawiamy o listach PiS. Co pan wie? Te główne, sztandarowe nazwiska zdradziliśmy, a jak to będzie w Pile? Miał być Adam Niedzielski - minister zdrowia.

To była taka informacja, ona nigdy nie była potwierdzona.

Ale częstotliwość przyjazdów do Piły sugerowała dużo. Nie będzie jego, kto będzie jedynką u was?

Jak wskazywał pan poseł Marek Ast dziś za pewno będą przedstawione jedynki, więc musimy się uzbroić w cierpliwość.

Mówię Piła, bo to pana okręg.

Tak, ale okręg pilski to jest 11 powiatów północnej i zachodniej Wielkopolski - od Złotowa po Wolsztyn, od Wągrowca po Międzychód.

Szeroko.

Szeroko i tak mi się wydaje, że warto wykorzystać potencjał aktualnych parlamentarzystów: Krzysztofa Czarneckiego, Marty Kubiak, Grzegorza Piechowiaka, mojej skromnej osoby.

Zbigniew Ajchler, wojewoda wielkopolski Michał Zieliński - to bardzo dużo.

I bardzo dobrze, bo ja mówiłem o tym od dawna, te listy muszą być mocne.

Co najmniej 6 mocnych nazwisk.

Ja myślę, że tych nazwisk będzie więcej.

To, kto będzie jedynką?

Jeżeli jeszcze tylko mogę dokończyć myśl - jeżeli chcemy bronić rozwoju Polski, to PiS musi wygrać. Jeżeli wygrało, to w takich okręgach, jak Piła, musi utrzymać stan posiadania. My mamy teraz 4 mandaty, a żeby utrzymać cztery mandaty, to musi być przynajmniej dwa razy więcej mocnych kandydatów.

Dziś to raczej ku trzem mandatom się skłaniają sondaże.

Nie, myślę, że uda nam się w takim profesjonalnym podejściu to zrobić. Nie mamy tutaj czasu na didaskalia.

Ale rozumiem, że pan wie, kto będzie jedynką.

Nie wiem, bo nie jestem członkiem Komitetu Politycznego, ale ma nadzieję, że to będzie osoba z Wielkopolski.

Nikt z zewnątrz, żaden spadochroniarz?

Ja powiem szczerze tak: uważam, że mamy teraz taką sytuacje, o której nie zawsze pamiętamy. Jeszcze nigdy w historii, tak mi się wydaje, na przestrzeni ostatnich 30 lat Wielkopolska nie miała tylu ministrów, ilu ma obecnie. Uważam, że warto wykorzystywać potencjał tych ministrów.

Mamy też Poznań, kaliskie.

Mamy ministrów i uważam, że warto wykorzystywać ich wiedzę i rozpoznawalność także ministrów. Mamy chociażby świetne panie - minister konstytucyjne, czyli Marlenę Maląg i Katarzynę Sójkę i wydaje mi się, że jest duża szansa na to, by Wielkopolska pokazała się z jak najlepszej strony i zdobyła świetny rezultat.

Czyli więcej z pana nie wyduszę tego nazwiska? O Poznań w ogóle nie pytam.

Także dlatego nie, bo to są decyzje, które zapadły na Komitecie Politycznym i pewne korekty zostaną przeprowadzone i ja coś tu panu powiem i ja siebie postawię w złym świetle i będzie, że Radio Poznań podaje jakieś niesprawdzone informacje, więc warto moim zdaniem poczekać. Dosłownie kilka godzin na te jedynki.

Na jedynki, no dobrze, a pozostałe nazwiska?

Ja startowałem z 12 miejsca w 2015 roku i z tego 12 miejsca zrobiłem trzeci wynik, więc jedynka jest bardzo dużym bonusem, natomiast to, czy to jest dwójka, trójka czy ósemka, to uczciwie powiem, że to ma bardziej znaczenie dla ego kandydata niż wyborców.

To jeszcze zapytam o listy PO, mówił pan już o jednym nazwisku. Nie widziałem nikogo z Agrounii, przynajmniej ja nie znam  tych nazwisk, natomiast jest ciekawa postać. Obok parlamentarzystów zdecydował się na start obecny prezydent Piły Piotr Głowski . Zaskoczony jest pan tym? On mówi, że z badań wynika, że samorządowcy mogą zmienić wynik tych wyborów do parlamentu, dlatego zdecydował się kandydować.

Niech kandyduje, zresztą był parlamentarzystą kilkanaście lat temu, senatorem, czyli był w wyższej izbie parlamentu, teraz startuje do Sejmu. Moim zdaniem PO ma szansę na trzy mandaty w naszym okręgu, tyle miała do tej pory, przegrywała z nami. Myślę, że ta pierwsza trójka jest dosyć przewidywalna. Tam  nie będzie takiej walki, jak u nas, gdzie 7, 8 osób będzie walczyć o trzy, cztery mandaty. Pierwsza trójka jest oczywista i będziemy w takiej sytuacji szykować komisarza na pół roku. Myślę, że wiele się wydarzy, bo proszę zwrócić uwagę - ponad 100 mln złotych trafiło do Piły na inwestycję, dzięki rządowi PiS. Natomiast niezwykle to idzie powoli, chociażby stadion żużlowy.

To już temat na osobną dyskusję.

https://radiopoznan.fm/n/iduILm
KOMENTARZE 0