Podczas prac nad dodatkiem węglowym opozycja w Senacie zgłosiła poprawkę, która rozszerzała krąg gospodarstw domowych, które mogłyby skorzystać ze wsparcia także w przypadku innych źródeł ogrzewania.
"W Senacie odbyła się taka licytacja na dobroczynność, która ma się nijak do racjonalnej polityki" - mówiła w porannej rozmowie Radia Poznań posłanka klubu PiS Jadwiga Emilewicz...
Jesteśmy w warunkach wojennych i te regulacje są przygotowywane szybko. Czasu na taką pogłębioną analizę na pewno jest za mało, ale sugerowałabym raczej rozwiązania osłonowe z parytetem dochodowym. Takie rozwiązania zastosowaliśmy w grudniu ubiegłego roku przy dodatku paliwowym, osłonowym, energetycznym, więc ta ścieżka była przećwiczona. Ja powiedziałabym tak: jest dodatek - bardzo ważna informacja i za chwilę, myślę, że do końca sierpnia będziemy mieć uchwaloną ustawę wspierającą poszczególne źródła
- mówi Jadwiga Emilewicz.
Jadwiga Emilewicz mówiła też, że w od 1 lipca mamy 7 mln pozycji w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. "Na podstawie tego spisu wiemy, kto ma jakie źródło ciepła w Polsce i możemy oszacować koszty pomocy" - dodała posłanka.
Łukasz Kaźmierczak: W piątek było ostatnie posiedzenie Sejmu i to by oznaczało, że politycy mają już wakacje, ale to nie jest tak do końca, szczególnie w tym roku przedwyborczym dużo się dzieje, a o piątkowyum posiedzeniu Sejmu będę rozmawiał z poznańską poseł Klubu PiS Jadwigą Emilewicz. Pani poseł, to może jest pytanie intymne, aczkolwiek w dzisiejszych warunkach nie do końca - gaz, olej, węgiel, czym pani ogrzewa swoje gospodarstwo domowe?
Jadwiga Emilewicz: Gazem i ciepłem systemowym. Taki mamy system domowy, tak, że naprawdę rozumiem, co to znaczy podwyżki cen.
Aczkolwiek na razie panią nie dotknie wsparcie, jakie zostało przegłosowane w piątek. Mówię o dodatku węglowym, który ma objąć wszystkie gospodarstwa domowe, niezależnie od dochodu. Pytanie takie: czy ta ustawa rozwiązuje problem?
Z całą pewnością nie, bo ma indywidualnych odbiorców, którzy zaufali nam i zachęceni naszą polityką wymiany kopciuchów na czyste źródła ciepła, zainstalowali na przykład kotły na pelet drzewny albo tacy, którzy nie skorzystali, ale są ogrzewani olejem opałowym, albo - i o takich osobach się chyba mówi najmniej, bo mówimy dużo o odbiorcach indywidualnych, o spółdzielniach mieszkaniowych, o mieszkaniach komunalnych związanych ciepłem systemowym, którego cena też przecież rośnie, a nie mówimy o wspólnotach mieszkaniowych takich małych. Są osiedla, które mają małą ciepłownię na różne źródła ciepła, albo właśnie budynki wielorodzinne z jednym piecem na paliwo nie zawsze stałe. Oni nie będą odbiorcami indywidualnym w świetle rozwiązać przyjętych w piątek, ale na szczęście mamy zapowiedź pani minister Moskwy, zgodnie z którą czekamy na projekt ustawy dotyczący paliwa spalanego w domu. Nie ma dziś paliwa, które by nie podrożało. Pelet drzewny chociaż na niego nie wprowadziliśmy embarga, około 70 procent tego produktu w Polsce pochodzi z Ukrainy i ten produkt zdrożał o 70 procent.
A wiemy, co się dzieje na Ukrainie. Pani poseł, ja nawet nie wchodzę niekiedy już na notowania giełdowe różnych surowców, bo po co sobie na dzień dobry podnosić ciśnienie.
Akurat od czerwca ceny surowców spadły. Nie wszystkich do poziomu sprzed wojny, ale dużo z nich to są spadki znaczące.
No tak, ale jak sobie porównam rok do roku np. ceny węgla na giełdach światowych, to 400 dolarów praktycznie więcej za tonę w porównaniu rok do roku, więc to są informacje, które mimo wszystko nawet mimo drobnych spadków, działają na mnie bardzo depresyjnie, ale pani poseł, czy nie dało się w takim razie mimo wszystko uchwalić tej ustawy z pełną osłoną dla wszystkich użytkowników, którzy używają różnych surowców ogrzewając dom już teraz? Dlatego, że opozycja w Senacie taką poprawkę zgłaszała, która rozszerzała ten krąg gospodarstw domowych także o inne źródła ogrzewania. Myślę tutaj o gazie systemowym, o oleju opałowym, o pelecie, a zostało to jednak odrzucone przez Sejm większością rządzącą.
Ja myślę, że w Senacie odbyła się taka licytacja na dobroczynność, która ma się nijak do racjonalnej polityki. Jeżeli pan mnie pyta indywidulanie jako Jadwigę Emilewicz, to moja odpowiedź jest taka: ja sugerowałabym - tylko zawsze powtarzam - jesteśmy w warunkach wojennych i te regulacje są przygotowywane szybko. Czasu na taką pogłębioną analizę na pewno jest za mało, ale jeśli mnie pan pyta, ja sugerowałabym raczej rozwiązania osłonowe z parytetem dochodowym, żeby wspierać tych najbardziej potrzebujących.
Ale pewnie dłużej by trwało wdrażanie czegoś takie, takie argumenty słyszałem.
Pewnie tak, chociaż takie rozwiązania zastosowaliśmy w grudniu ubiegłego roku przy dodatku paliwowym, osłonowym, energetycznym, więc ta ścieżka była przećwiczona, ale z uwzględnieniem większej liczby paliw od początku. Ja powiedziałabym tak: jest dodatek - bardzo ważna informacja i za chwilę, myślę, że do końca sierpnia będziemy mieć uchwaloną ustawę wspierającą poszczególne źródła, a powiem szczerze, że propozycje opozycji były o tyle nieracjonalne, że o ile ceny węgla - 200-300-procenowe podwyżki, o tyle pelet czy olej opałowy to już nie są takie wzrosty, więc taka sama kwota po równo dla wszystkich byłaby z gruntu niesprawiedliwa.
Pani poseł, ja już słyszałem takie wstępne wyliczenia, które minister Anna Moskwa próbowała już uściślić. Odbiorcy peletu te 3 tysiące złotych dostaliby, czyli tyle, ile ci, co ogrzewają węglem. Olej opałowy - 2 tysiące złotych, drewno - tysiąc złotych, a gaz LPG - 500 złotych. Czy to pani zdaniem ma racjonalnym odbiór w cenach, które są teraz na rynkach?
Ja wolę rozmawiać o tym, kiedy propozycja zostanie przedłożona. Wtedy jeszcze będzie czas na konsultacje.
W połowie września, wtedy Sejm miałby się tym zająć.
Tak, wtedy jest posiedzenie. Jest tyle czasu, choć to wakacje, to myślę, że urzędnicy realnie tych wakacji w tym roku mieć nie będą. Jest półtora miesiąca na przygotowanie, czyli to jest czas na to. Mamy pewien wzór, nie trzeba zaczynać zupełnie od zera, bo jest ustawa o dodatku węglowym, natomiast jeżeli chodzi o analizę tego dodatku, to mamy się czym posiłkować, a wspomnę tylko, że jeżeli w tym trudnym czasie można się czymś cieszyć, to jeżeli polityka jest oparta na danych, to to jest ważne - od 1 lipca mamy 7 milionów pozycji w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. To jeszcze regulacja, którą ja przygotowywałam w ministerstwie gospodarki, regulacja - przypomnijmy - za sprawą, której każdy, kto ma źródło ciepła w domu, miał obowiązek zarejestrować się właśnie w tym systemie.
I to jest właśnie warunek otrzymania dodatku węglowego.
Oczywiście, na podstawie tego spisu wiemy, kto ma jakie źródło ciepła w Polsce i możemy oszacować koszty tej pomocy. To też bardzo ważna rzecz. Ja, co mogę powiedzieć, jak kryzys starać się wykorzystać w jakikolwiek sposób pozytywnie na przyszłość i do tego namawiam panią minister Moskwę - by tym, którzy będą dostawać dodatki jednocześnie umożliwić taki bon na audyt energetyczny. My mamy 5 i pół miliona domów jednorodzinnych w Polsce, 60 procent opalanych węglem. Z tej wartości ponad 30 procent nie ma żadnego ocieplenia, ani dachu ani ścian. To są takie sery szwajcarskie stojące w Polsce. Gdybyśmy te domy ocieplili, tylko ściany bez dachu...
To już rachunki by spadły...
Rachunki indywidualne to jedno, ale zmniejszylibyśmy to całkowite zapotrzebowanie na węgiel w sektorze grzewczym w sektorze indywidualnym o 50 procent. Tak więc to naprawdę się opłaca.
Ale tutaj pewnie bez zachęty się nie obędzie, bo najczęściej jak ktoś ma takie dziury szwajcarskie, to go po prostu nie stać, by dokonać takiego uszczelnienia, termomodernizacji.
Dlatego mówię o bonie na audyt. Miejmy nadzieję, że Krajowy Plan Odbudowy mimo wszystko, mimo trudności jednak zostanie zatwierdzony, bo w KPO mamy ponad 3 i pół miliarda przewidzianych na termomodernizację. Audyt energetyczny najpierw, a później te środki, które moim zdaniem, tym najuboższym powinny w stu procentach sfinansować takie ocieplenie, bo to się nam opłaca.
Panie poseł, pani jest optymistką, bo europoseł Zdzisław Krasnodębski uważa, że jakkolwiek Polska nie spełniałaby tych kamieni milowych, które zostały nam teraz przedstawione, to znajdą się kolejne kamienie. Jego zdaniem nie ma najmniejszych szans na KPO i powinniśmy już od tego odejść i przestać o tym myśleć jako o czymś, co jest po prostu nierealne.
Ja ciągle jednak mam nadzieję. Panie przewodnicząca Ursula von der Leyen przyjeżdżając do Warszawy nie przyjechała do niej na wycieczkę, tylko po to, by ogłosić zatwierdzenie KPO. Największy problem, jaki mieliśmy z Izbą Dyscyplinarną, projekt prezydencki był znany także przed zatwierdzeniem.
No tak, ale nowe warunki się pojawiły, jak pani wie, chodzi o to, by sędziowie mogli mieć możliwość kwestionowania statusu innych sędziów. To padło z ust Ursuli von der Leyen. Tego nie było w umowach.
Nie było i to jest tak naprawdę warunek bardzo dziwny, który by spowodował poważną destrukcję wymiaru sprawiedliwości. Ja nie siedzę przy tym stole, nie prowadzę tych rozmów w Brukseli i też mówię obiektywnie z każdym miesiącem, kiedy te środki nie są zatwierdzone, kiedy do Polski nie płyną, to jest trudna sytuacja, bo nie muszę mówić jaki wpływ na kurs złotego, na taką stabilizację i przewidywalność rynku miałoby to zatwierdzenie i transfer pieniędzy.
Czyli pani mimo wszystko jest optymistką.
Tak, chciałabym w to wierzyć, bo to jest naprawdę ważna decyzja nie tylko dla Polski, ale także dla Europy.
Pani poseł, chciałbym jeszcze wrócić do węgla. Tak się zastanawiam, czy mimo wszystko pan premier nie okazał się zbyt dużym optymistą, bo po pierwsze liczył na to, że cała Europa solidarnie wprowadzi embargo na rosyjski węgiel. Jak wiadomo myśmy się w tym trochę pospieszyli. Po drugie, czy sekwencja zdarzeń była dobra? Ja się mogę tutaj posiłkować posłanką Joanną Muchą z Ruchu Polska 2050, która mówi, że najpierw było ograniczenie polskiego węgla, potem zastąpienie go węglem rosyjskim, potem wprowadzenie embarga na rosyjski węgiel, a teraz jest gaszenie pożaru.
Przypomnę, że w marcu, to chyba było 25 marca, kiedy głosowaliśmy tę ustawę, to posłowie, którzy najbardziej i najgoręcej zachęcali do tego, by embargo wprowadzić natychmiast, to byli posłowie opozycji.
Jest słynny filmik z Donaldem Tuskiem.
Tak, stoi na tle wagonów. To nie była tylko ta konferencja prasowa, ale codziennie były zdjęcia wrzucane w różne miejsca, jak to jest, że my tu głosujemy, a węgiel cały czas jedzie wagonami. My ze spokojem tłumaczyliśmy, że jest swobodny przepływ towarów i to, że my podjęliśmy decyzję, że nie importujemy, to nie znaczy, że inny kraj europejski, który takiej decyzji nie podjął, z tego korzysta, bo Polska nie ma prawa zabronić przejazdu i wtedy tak naprawdę te głosy opozycji były bardzo silne i bardzo jednoznaczne. Nie chcę jej winić, bo odpowiedzialność jest zawsze po stronie tego, który rządzi, nie po stronie opozycji, ale to jest ważny element, żebyśmy o nim nie zapomnieli, bo też opinia publiczna była jednoznacznie za tym, by nie finansować wojny wspierać Putina i kupując od niego węgiel.
Aczkolwiek z kolei Konfederacja powiedziałaby, bo też takie opinie zebrałem sobie, że to też uderza w polskich konsumentów, naszych obywateli.
Tak, takie głosy też były, ale one były znacznie mniej słyszalne. Przypomnijmy, w warunkach marca jesteśmy miesiąc po wybuchu wojny na Ukrainie. Mamy obiektywnie dziś trudną sytuację, ale nie tylko Polska się z tym mierzy. Od trzech miesięcy niemiecka prasa, niemieccy politycy mówią o tym, że trzeba będzie oszczędzać surowce, że zimą będą zorganizowane punkty centralne typu: szkoły, sale gimnastyczne, które będą jedyny lub jednymi z niewielu miejsc w miastach, gdzie w przypadku mrozu, będzie ciepło i gdzie będzie można się ogrzać. Jesteśmy dziś w takich warunkach w Europie. To jest gorzka lekcja tego, jak uzależnienie surowcowe, jaki ma wpływ na bezpieczeństwo i widzimy, że ta polityka promowana przez lata, a jeszcze tak naprawdę w ubiegłym roku w dyskusjach USA - Niemcy na temat Nord Stream 2, zbankrutowała. To jest gorzka satysfakcja.
I to jest temat już na inną rozmowę tak, jak i kwestia pewnie tego, co z europejskim Zielonym Ładem, bo to wszystko jest zawieszone.