NA ANTENIE: Rozmowa bardzo polityczna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Przerwane łańcuchy dostaw po pandemii i po wybuchu wojny na Ukrainie mogą być szansą dla Polski

Publikacja: 06.06.2022 g.11:39  Aktualizacja: 06.06.2022 g.11:50 Łukasz Kaźmierczak
Kraj
My jesteśmy krajem, który ma szansę się teraz szybciej rozwinąć - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań prof. Paweł Śliwiński z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
pieniądze - Fotolia
Fot. (Fotolia)

Widzimy, gdzie produkcja rośnie w Europie, to jest Polska, to jest Litwa. W krajach tego rdzenia europejskiego to produkcja rośnie zdecydowanie wolniej. Dużo tej produkcji jest przenoszone do nas. Rok 2021 to są rekordowe inwestycje bezpośrednie na terenie Polski. My mamy po prostu niższe koszty pracownicze, mamy niższe koszty energii, co też jest rzeczą ważną

 - mówił prof. Śliwiński.

W Polsce ten łańcuch dostaw jest krótszy, mniej niepewny, jest tańszy. My możemy się w tej sytuacji dobrze znaleźć - podkreślał gość porannej rozmowy.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś o ponad stu dniach wojny na Ukrainie, ale nie będę pytał o sprawy stricte wojskowe czy nawet ściśle polityczne, ale o konsekwencje gospodarcze rosyjskiej agresji na Ukrainę. One zaczynają zajmować coraz więcej miejsca na agendzie politycznej również, o tym będę rozmawiał ze specjalistów od międzynarodowych relacji gospodarczych prof. Pawłem Śliwińskim - kierownikiem Katedry Finansów Międzynarodowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Jest takie bardzo wyświechtane powiedzenie, że trzepot skrzydeł motyla w jednym krańcu świata może wywołać huragan w drugim. Ja sobie tak pomyślałem, a co dopiero, jeżeli dochodzi do wojny. Jakie to ma takie konsekwencje ogólne? To, co się stało na terytorium Ukrainy - rosyjska agresja - dla światowej gospodarki?

Prof. Paweł Śliwiński: Obserwujemy to, co się dzieje na Ukrainie właściwie na co dzień, bo to, że ceny mamy tak wysokie, to na pewno jest też zasługa tego, że na Ukrainie jest wojna i oczywiście sankcje, które są stosowane wobec Rosji. Pamiętamy o tym i widzimy, jak rosną ceny surowców. Mówimy tutaj o ropie, mówimy tutaj o gazie, ale co jest też rzeczą bardzo ważną, mówimy tutaj o żywności. Też pamiętajmy o tym, że wojna ma bardzo wpływ na relacje ekonomiczne między krajami. Te kraje, które sprzedawały swoje towary, swoje produkty, technologie chociażby do Rosji, tego nie robią. Rosja, która też importowała też bardzo dużo różnych produktów, też ma ograniczone możliwości takiego importu. Generalnie łańcuchy produkcyjne, łańcuchy handlowe zostały przerwane i to widzimy i to widzimy chociażby na stacjach benzynowych, to widzimy w sklepach.

Mówi pan o tym takim bardziej bezpośrednim, naskórkowym skutku tej wojny, a jeśli chodzi o układ relacji handlowych, o geografię gospodarczą, jeśli mogę użyć takiego określenia. Dwóch niemieckich ekonomistów stwierdziło, że jeżeli wojna na Ukrainie będzie trwałą długo, a nie zapowiada się, by miała się szybko zakończyć, to tak zwana relokacja łańcucha dostaw może doprowadzić do tego, że pojawią się nowe struktury gospodarki światowej. Innymi słowy inaczej zupełnie będzie szedł handel, inne będą sieci zależności światowych.

Jak najbardziej, ale to też widzimy w tej chwili, jak reagują poszczególne gospodarki. Coś co dawno też nie widzieliśmy - generalnie gospodarka spowalnia na świecie. Ja mówię tutaj, że dawno nie widzieliśmy oczywiście abstrahując od covidowego epizodu, gdzie właściwie na wskutek lockdownów wszystkie gospodarki na świecie się kurczyły, ale jednak z tych lockdownów gospodarki wychodzą. USA mają PKB w ostatnim kwartale na minusie, gospodarka niemiecka jest na lekkim plusie, włoska i kilka innych gospodarek europejskich na minusie, chińska też spowalnia.

Ale jeszcze na plusie z tego, co widzimy.

Na olbrzymim plusie - 9,1 procent rok do roku to jest olbrzymi plus.

Szczególnie w tych okolicznościach obecnych.

Tylko po prostu jesteśmy na sterydach, bo Chiny musiały tutaj uzupełnić zapasy, ale cały świat uzupełniał zapasy.

Putin zarzucał w jednym z wywiadów, że świat jest na sterydach, bo wpompował dużo pieniędzy, a szczególnie w okresie covidu w swoje gospodarki i przez to doprowadził do wzrostu cen. Tak mówi car Kremla.

Częściowo też ma rację, bo jeśli popatrzymy na czynniki wpływające na inflację, to połowa mniej więcej to są ceny surowców, a połowa to jest tzw. inflacja bazowa i jest jakaś zależność.

Ale Putin chyba zapomniał, że ta wojna też wywołała konkretne skutki, tak, jak mówiliśmy, choćby stacje benzynowe.

Chociażby stacje benzynowe, ale to wpływa nie tylko na ceny benzyny, to są także koszty transportu, które też się przekładają na zwyżki cen nie tylko towarów, które bezpośrednio są powiązane z produkcją paliwa.

Panie profesorze, Władimir Putin zapomina także o blokadzie ukraińskiego zboża, które tradycyjnie drogą morską wychodziło na świat. Nie przypadkowo mówi się, że Ukraina to jest spichlerz Europy. Na przykład jeśli chodzi o olej słonecznikowy to producent 50 procent oleju na świecie, bardzo dużo też pszenicy i innych zbóż i pytanie jest takie, czy szczególnie biedne kraje mogą to odczuć? Są takie dane międzynarodowej organizacji, że Afryka, Bliski Wschód mogą być szczególnie doświadczone przez ten kryzys dotyczący embarga czy blokady ukraińskich towarów, częściowo także rosyjskich. Rosja to też był duże eksporter żywności, a są dane, które mówią, że liczba osób, które żyją w skrajnym ubóstwie, może wzrosnąć nawet o 200 mln. Tutaj trzeba pamiętać, że żywność jest traktowana przez Rosję też jako broń i to, co pan powiedział, jest jak najbardziej ważne, ale też pamiętajmy o tym, że świat jest w stanie wyżywić zdecydowanie większą populację niż w tej chwili zamieszkuje na naszym globie, bo wystarczy chociażby popatrzeć na wspólną politykę rolną w Europie, gdzie mamy kwotę produkcji rolnej, gdzie jesteśmy w stanie przecież produkować więcej. To samo zresztą dotyczy USA, gdzie dopłaty do niszczenia żywności są stosowane po to, by utrzymywać cenę produkcji rolnej na odpowiednim poziomie. Dziś bardzo dużo jest spekulacji na rynku żywnościowym i tak naprawdę dużo tu zależy od mocarstw światowych, czy one uwolnią swoje rezerwy strategiczne. Czy wezmą na siebie np. dopłaty dla rolników, którzy nagle produkowaliby w niższych cenach, skoro byłby tak duży popyt.

Tylko tutaj pamiętamy, że żeby zwiększyć produkcję rolną, to nie jest tak, że to się dzieje z dnia na dzień, czy z miesiąca na miesiąc. Tutaj rolnicy jednak swoje decyzje podejmują dużo, dużo wcześniej, ale do tych rezerw strategicznych się tutaj odniosę. Jeżeli by one zostały uwolnione, na pewno miałoby to wpływ na obniżenie się cen żywności. W wielu krajach szczególnie afrykańskich, ale nie tylko - są to kraje, które uzależniły się od importu żywności, w dużej mierze też od importu z Rosji czy Ukrainy.

To mają problem teraz.

Dla nich to jest problem i ten problem może się przekuć na politykę. Tak, że ten temat jest bardzo ważny, ale nie dokończyliśmy pytania, które pan zadał wcześniej. Chciałbym tu jedną bardzo ważną rzecz powiedzieć, bo te łańcuchy dostaw, jak one się zmieniają, bo tu mówimy oczywiście z punktu widzenia całej geopolityki o problemie światowym, ale też trzeba pamiętać, że będą kraje, które będą zyskiwały na tym. I tu jeśli chodzi o Polskę, my jesteśmy tym krajem, który ma szansę się rozwinąć szybciej. Widzimy, gdzie produkcja rośnie w Europie, to jest Polska, to jest Litwa. W krajach tego rdzenia europejskiego to produkcja rośnie zdecydowanie wolniej. Dużo tej produkcji jest przenoszone do nas. Rok 2021 to są rekordowe inwestycje bezpośrednie na terenie Polski. My mamy po prostu niższe koszty pracownicze, niższe koszty energii. To, co jest też ważne, jeśli chodzi o ten łańcuch dostaw, to jest on też krótszy, mniej niepewny, jest tańszy, bo przecież jeżeli chodzi o sprowadzanie towarów gdzieś z dalekiej Azji, to do tego dochodzą jeszcze koszty. My możemy też w tej sytuacji się dobrze znaleźć i też trzymajmy kciuki, żeby te zmiany, które są dokonywane na świecie można było u nas wykorzystać, ale na dobre.

Panie profesorze, czy to, co pan mówi, oznacza także - taką opinię słyszałem też niektórych ekonomistów, że być może mamy do czynienia z upadkiem takiej klasycznej globalizacji stosunków gospodarczych, światowych, międzynarodowych, dlatego, że przede wszystkim z jednej strony to są sankcje, które sprawiają, że część krajów jest po prostu zamknięta. Pandemia poprzerywała łańcuchy dostaw i niektóre gospodarki po prostu uniezależniają się od tego dotychczasowego funkcjonowania na całym świecie. Skupiają się na mniejszych obszarach i to są długotrwałe zmiany strukturalne, już początek tych zmian.

Tak, dokładnie, być może z globalizacji przejdziemy do regionalizacji, gdzie jednak te rozszerzone łańcuchy dostaw i poleganie na tym, że generalnie możemy każdą część produkować w różnej części świata pokazała skalę niepewności i skalę zagrożeń. Tak, że tu to, o czym wcześniej powiedziałem, ta regionalizacja, może powodować przesunięcia produkcji bliżej tych krajów rdzenia. Jeżeli patrzymy na Europę to wiadomo, że tym rdzeniem są Niemcy i Francja. Nasza przewaga to wystarczy chociaż w cyfrach powiedzieć. Średnie wynagrodzenie, jeśli chodzi o koszty to jest 1400 euro. W Niemczech czy Francji to jest 4100 euro. Dziś patrzymy na gospodarkę niemiecką, gdzie pojawiają się negocjacje bardzo silnych związków zawodowych, które dążą do tego, by zwiększyć wynagrodzenie wobec inflacji, która też jest w Niemczech, ale niemieccy przedsiębiorstwa mają alternatywę. Mogą wyjść niedaleko od Niemiec, też pamiętajmy o cenach energii. To, że my jesteśmy - nazwę to - na tej mniej ekologicznej energii, to powoduje, że ceny energii są u nas są dużo niższe. W kwietniu sprawdzałem - megawatogodzina to było 130 euro, gdzie we Francji to było dwa razy więcej,. w Niemczech podobnie. Tutaj też taki przypadek ciekawy - huta stali w Bawarii, która w marcu została zamknięta, gdy ona produkowała, wytapiała stal w bardzo dużej ilości, ale co ją "zabiło"? To, że chciała wytapiać stal ekologicznie, czyli polegała na energii ekologicznej.

I zbankrutowała, jak rozumiem.

Wstrzymała produkcję. Co będzie dalej, to zobaczymy.

Panie profesorze, jeszcze jedna ważna rzecz, a nie wywołaliśmy głównego gracza, jeśli chodzi o światową gospodarkę, to wcale nie są USA, tylko Chiny. Po pierwsze, jak się mają do siebie relacje USA i Chin? A drugie z Rosją, bo ma wrażenie, że zaczynają wykupywać rosyjskie srebra rodowe w postaci akcji, bo nikt teraz nie chce rosyjskimi koncernami za bardzo interesować i tak powoli rosyjska gospodarka w rolę takiego junior partnera, jak niektórzy mówią, wobec Chin. Jak się do ma do tej rywalizacji, przeciągania liny, które od paru ładnych lat obserwujemy na linii Waszyngton - Pekin.

Trzeba pamiętać o tym, że polityka zagraniczna amerykańska polega na takiej równowadze w kluczowych miejscach świata, czyli coś, co się nazywa balance of power, czyli jeżeli któryś z krajów staje się konkurentem USA, to Amerykanie dążą do tego, żeby przywrócić to, że jednak są dominującą gospodarką. Wiadomo, że z punktu widzenia USA głównym konkurentem tutaj są Chiny, ale Chiny są głównym konkurentem wtedy, kiedy mają dostęp do rosyjskich surowców, też do rosyjskiego rynku zbytu. Nota bene to jest to samo, co dotyczy Niemiec czy Unii Europejskiej czy Unii Monetarnej. Z punktu widzenia USA to, co się dzieje, z punktu widzenia geostrategicznego może nie jest czymś wymarzonym, ale na pewno ich celem jest to, żeby gospodarki: chińska, rosyjska się osłabiały. Chiny  mają swoje problemy. W Chinach jest spowolnienie. Trzeba pamiętać, że w ostatnim czasie lockdowny, jakie miały miejsce w Chinach, dotyczyły aż 40 procent gospodarki. Tak, że Chiny - to też trzeba mieć świadomość, że z jednej strony pewnie miałyby zakusy na to, żeby taniej kupować rosyjskie surowce, na to pewnie, by przejmować rosyjskie przedsiębiorstwa, ale Chiny też na pewno mają świadomość tego, żeby tej rosyjskiej gospodarski też za bardzo nie wzmacniać, bo to też dla Chin jest mimo wszystko konkurent.

https://radiopoznan.fm/n/KGt20d
KOMENTARZE 0