NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

R. Szeremietiew: Rosja nie ma możliwości wygrać wojny na Ukrainie

Publikacja: 09.02.2023 g.10:06  Aktualizacja: 09.02.2023 g.13:51 Łukasz Kaźmierczak
Świat
Były minister obrony narodowej wskazywał w porannej rozmowie Radia Poznań, że Rosja nie ma takich możliwości, ponieważ nie dysponuje siłami, które mogłyby takie zwycięstwo zapewnić.
mid-23207559 - Vladyslav Musiienko - PAP
Jednostka obrony powietrznej Sił Zbrojnych Ukrainy, zwana łowcami dronów, na pozycji w pobliżu północnej granicy kraju / Fot. Vladyslav Musiienko (PAP)

Mianowicie w wymiarze strategicznym, ale w każdym wymiarze, bo na poziomie taktycznym i operacyjnym, potrzebna jest zawsze przewaga ilościowa i jakościowa, jeżeli idzie o siły przy pomocy których prowadzi się działania wojenne i przyjmuje się tak w sztuce wojennej, że atakujący powinien mieć trzykrotną przewagę, jeżeli chce odnieść zwycięstwo. Jak wiadomo, oni tego nie mają i mieć nie mogą

- mówi Romuald Szeremietiew.

Ukrainy broni 700 tysięcy żołnierzy, to oznacza, że w wymiarze strategicznym na całym froncie Rosjanie powinni mieć dwa miliony sto tysięcy ludzi, a tylu nie mają - mówił gość porannej rozmowy.

Romuald Szeremietiew ocenił, że nawet, jeżeli dojdzie do kolejnej ofensywy Rosji, to Ukraina w kontrofensywie uderzy w osłabione odcinki frontu. Były minister obrony przypomniał, że w ten sposób Ukraińcy wyzwolili sporo terenów zajętych przez Rosjan i odepchnęli ich spod Kijowa.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś w porannej rozmowa Radia Poznań były szef resortu obrony narodowej dr hab. nauk wojskowych Romuald Szeremietiew. Krótko i po żołniersku zapytam nie czy, ale kiedy rozpocznie się rosyjska ofensywa na wschodnią Ukrainę, a może już tak naprawdę trwa, tylko tego do końca nie widzimy?

Romuald Szeremietiew: Powinna się rozpocząć, jeszcze jej nie widzimy, ale ona się jeszcze nie rozpoczęła. Powinna rozpocząć się wkrótce, tak przynajmniej różni mędrcy wywiadowczy twierdzą, że Rosja to zrobi, więc powinno to się stać wkrótce.

Są różne doniesienia, między innymi amerykański think-tank - Instytut Badań nad Wojną mówi, że obserwuje w tej chwili duże ruchy wojsk rosyjskich na wschodzie i południowym wschodzie kraju, z kolei Financial Times donosi, że podobno ukraiński wywiad mówi, że są bardzo solidne informacje o tym, że ta ofensywa się w ciągu 10 dni rozpocznie. Jeszcze dodam do tego rosyjskie umiłowanie do rocznic, bo przypomnę, że 24 lutego rozpoczęła się agresja na Ukrainę i być może warto ją uczcić, więc być może to nie będzie na rocznicę, ale wcześniej.

Tak może być oczywiście, ale rzecz nie w tym, kiedy będzie jakaś rosyjska ofensywa, tylko pytanie, które stoi przed nami wszystkimi to, czy to będzie sukces dla Rosji i jej wygrana, czy początek jej przegranej.

Jak pan odpowiada na to pytanie?

Ja uważam, że Rosja nie ma możliwości wygrać wojny na Ukrainie, ponieważ w wymiarze strategicznym, nie w operacyjnym, nie dysponuje siłami, które by mogły takie zwycięstwo zapewnić. Co mam na myśli? Mianowicie w wymiarze strategicznym, ale w każdym wymiarze, bo na poziomie taktycznym i operacyjnym potrzebna jest zawsze przewaga ilościowa i jakościowa, jeżeli idzie o siły, przy pomocy których prowadzi się działania wojenne i przyjmuje się tak w sztuce wojennej, że atakujący powinien mieć trzykrotną przewagę, jeżeli chce odnieść zwycięstwo. Otóż, ponieważ na całym froncie - według tego co mówią Ukraińcy, Ukrainy broni 700 tysięcy żołnierzy, to oznacza, że w wymiarze strategicznym na całym froncie Rosjanie powinni mieć dwa miliony sto tysięcy. Jak wiadomo oni tego nie mają i mieć nie mogą. Wobec tego, jak przebiega tego typu wojna? Otóż oni oczywiście mogą w miejscach wybranych zgromadzić przewagę, nawet dużą i nawet przełamać gdzieś w którymś miejscu front ukraiński, ale skąd się bierze taka lokalna przewaga po stronie rosyjskiej? Że osłabiają wtedy inne odcinki frontu, bo muszą skądś tych żołnierzy wziąć. Ponieważ jak wiadomo Ukraina dysponuje - też dzięki zachodowi - bardzo dobrym rozpoznaniem - co i gdzie Rosjanie mają po swojej linii frontu, to wtedy Ukraińcy uderzają w te miejsca, które są osłabione, następuje kontrofensywa. W ten sposób Ukraińcy wyzwolili już sporo terenów zajętych przez Rosjan, odepchnęli ich spod Kijowa i ja się spodziewam, że teraz będzie podobnie.

Panie profesorze tak, ale z drugiej strony to nadal jest duża przewaga rosyjska. Jarosław Wolski - analityk wojskowy - ocenia, że ona będzie wynosić mniej więcej dwa do jednego na korzyść Rosji.

To za mało jeszcze.

Tak, ale to i tak są ogromne siły i cały czas też - mimo wszystko - ta różnica potencjału militarnego jest nawet, jeżeli słyszymy cały czas o przestarzałym rosyjskim sprzęcie, to nie wszystko jest przestarzałe i też jednak ilość swoje robi.

Jak powiedziałem, to oczywiste, że Ukraińcy nie mają łatwo, ale nie jest po stronie rosyjskiej siła i przewaga, która gwarantuje czy zapewnia zwycięstwo, bo niezależnie od spraw ilościowych, dochodzi jeszcze jakość posiadanego uzbrojenia i jakość dowództwa. Nie powiem, by po stronie rosyjskiej dowództwo błyszczało inteligencją i przebiegłością i wreszcie rzecz ostatnia, ale najważniejsza - morale armii. To jest gotowość do walki, do ponoszenia ofiar itd. Otóż po stronie ukraińskiej to morale bez bezwzględnie dużo, dużo wyższe niż po stronie rosyjskiej.

Na ile pan ocenia taką wartość tego bojowego zapału żołnierzy? Jaką to daje przewagę na polu walki?

Ogromną, w moim przekonaniu ogromną. Z tych wszystkich informacji, które otrzymujemy z ośrodków wywiadowczych i analityków, którzy zajmują się tą wojną, to widać doskonale, że strona ukraińska, armia ukraińska dysponuje naprawdę bardzo wysokim morale i dużą zdolnością, odpornością na te wszystkie ataki, które Rosjanie wykonują. Natomiast po stronie rosyjskiej jest mizernie. To znaczy - oni przecież sięgają po jakieś oddziały jakiś armii prywatnych, jakiś Wagnerowców itd. Już wiemy, że te najlepsze jednostki, które najpierw wysłali Rosjanie, zostały zniszczone. Tu chodzi o wojska powietrzno-desantowe i jednostki specjalne, a to, co mają, wszyscy liczą, że być może Rosjanie gdzieś tam przeszkolili jakieś masy żołnierzy, gdzież tam za Uralem i teraz je tutaj rzucą, ale ja biorąc pod uwagę stan dotychczasowy armii rosyjskiej po prostu nie wierzę, żeby Rosja miała taką zdolność.

Ja bardzo się cieszę z tego, że pan mówi tak optymistycznie. Z drugiej strony te doniesienia ostatnie pokazują, że może Rosjanie się posuwają powoli. To jest kilkaset metrów tygodniowo, jak niektórzy to oceniają. Trochę to przypomina I wojnę światową, do złudzenia momentami taką wojnę pozycyjną, choć inny dziś sprzęt. Druga sprawa - trochę mieliśmy taki moment zachłyśnięcia się tym, że Ukraińcy mają skuteczne kontruderzenia - Izium, Chersoń, ale teraz cały czas gdzieś tam Rosjanie powoli, powoli, ale się przesuwają.

Po pierwsze, tamte sukcesy, które odniosły wojska ukraińskie, były rzeczywiście spektakularne i one pokazywały, że Ukraina może przeprowadzić kontruderzenie i uciągnąć pewne sukcesy terytorialne. Natomiast to, co próbują robić od pewnego czasu Rosjanie to jest to, co pan powiedział, to jest posuwanie się o parę metrów. Jest sytuacja taka, że rzeczywiście, że jeżeli idzie o front, to wydaje się, że mamy sytuację patową. To znaczy Ukraińcy nie mają tyle siły, żeby można było robić kontrofensywę, a Rosjanie nie mają na tyle zdolności, by można było jakiś większy sukces operacyjny osiągnąć. Natomiast perspektywa jest taka, że moim zdaniem to się powtórzy, ponieważ Ukraińcy to już przećwiczyli. Czekamy na uderzenie Rosjan i następnie po rozpoznaniu, w którym kierunku Rosjanie atakują, Ukraińcy będą się tam bronić, a mogą to robić, bo przygotowali się do tego i uderzą w miejscach, w których rosyjskie siły są słabsze i moim zdaniem perspektywa będzie taka, że będą wyzwolone ziemie, które w tej chwili Rosja jeszcze zajmuje.

Jest jeszcze jeden dowód na to - pośredni, bardziej poszlaka, że Rosjanie będą bardzo gwałtownie atakować teraz i być może to jest ich być albo nie być, bo chcą się pospieszyć i zdążyć przed dostawą nowej partii zachodniej broni dla Ukrainy. Myślę przede wszystkim o czołgach.

Nie, nie, proszę pamiętać, że ten ciężki sprzęt, zwłaszcza czołgi i artyleria one są potrzebne wtedy, kiedy Ukraina rozpocznie kontruderzenie.

To nie jest do sztuki obronnej.

W tej chwili do obrony strona ukraińska ma dość sił i środków, by taką obronę realizować.

Ja panie profesorze, słyszę po prostu takie dramatyczne apele: dajcie nam broń, Rosja idzie. To są oczywiście takie zawołanie ze strony Kijowa, ale pan mówi, że to nie jest taka sytuacja, że jest nóż na gardle w tym momencie, tak?

Absolutnie tak uważam. Natomiast ja rozumiem doskonale Ukrainę i te wezwania, również dramatyczne, dlatego, że po pierwsze sytuacja jest trudna. Po drugie, im miej czasu stracą Ukraińcy czekając na ten ciężki sprzęt, tym lepiej, ponieważ te kontruderzenia, o których mówię, będzie można wykonać wtedy, kiedy ten ciężki sprzęt, zwłaszcza czołgi się pojawią. To jest zrozumiałe i trudno oczekiwać, by strona ukraińska mówiła: nie, nie, dobrze jest, bez pośpiechu panowie tam na zachodzie, nie musicie się wysilać, my sobie tutaj damy radę. Tak byłoby nierozumne i niemądre, by Kijów takie sygnały zaczął wysyłać. Natomiast ja na to patrzę od strony wojskowej i biorąc pod uwagę doświadczenia, jakie mamy już, jeżeli chodzi o przebieg tej wojny, przecież ona trwa już rok, a Niemcy przynajmniej w Berlinie uważali, że  w ciągu paru godzin Ukraina padnie, a najgorszym przypadku to będzie trwało kilka dni.

I to już daje do myślenia przecież.

Tak, absolutnie i kiedy spojrzymy na jakość dowodzenie po stronie ukraińskiej i po stronie rosyjskiej, to kto osiąga cele? Które dowództwo - ukraińskie czy rosyjskie? To nie ma wątpliwości.

Zapytam, jak wiele jeszcze Rosja może? Niedawno New York Times podał, że USA mniej więcej swoje szacunki strat rosyjskich szacują w tym momencie do 200 tysięcy zabitych i rannych. To jest bardzo dużo, z drugiej strony wczoraj gen. Waldemar Skrzypczak - były dowódca wojsk lądowych - mówił, że straty tak naprawdę nie mają znaczenia dla Rosji, która ten potencjał ludzki ma bardzo duży i nadal jest w stanie atakować na froncie szerokości 150 km. Jak daleko Rosjanie mogą jeszcze wykorzystać swoje zasoby?

Gen. Skrzypczak spoglądając jednak na możliwości, jeśli idzie o ludzi po stronie rosyjskiej, trochę jednak jest pod wrażeniem tego wszystkiego, co kiedyś w przeszłości Rosja miała. Zawsze takie było powiedzenie: ludzi u nas dużo. Rosyjscy generałowie atakowali wtedy, kiedy mieli dużą przewagę. Marszałek Żukow 9-krotną.

Teraz pan mówi, że nie są w stanie mieć nawet 3-krotnej przewagi.

Pamiętajmy też czym jest współczesna armia. To nie jest masa uzbrojona w karabiny z bagnetami, tylko współczesna armia to jest właśnie sprzęt. Im bardziej zaawansowany i nowoczesny, tym bardziej wymagający lepszej obsługi, a więc trzeba mieć żołnierzy, którzy będą odpowiednio przygotowani z odpowiednim poziomem kompetencji. Wobec tego powstaje pytanie, jakie możliwości w tym zakresie ma Rosja i ilu takich żołnierzy biorą pod uwagę straty, o których wspominają Amerykanie? Mogą zmobilizować jakiś ludzi zabierając ich z przemysłu, już chyba tak to wygląda, ale pytanie, jakie ci ludzie będą mieli kwalifikacje na współczesnym polu walki?

To ja zostawiam to pytanie jako retoryczne, jako optymistyczne zakończenie naszej rozmowy.

Ja myślę, że wszystko wygląda optymistycznie. Nie chciałbym tutaj zmylić słuchaczy, jestem z natury optymistą, a ten mój optymizm umacniał się również w czasie mojego życia, kiedy udawało się osiągać cele, które wydawały się innym, że są niemożliwe. Kiedyś mówiliśmy o niepodległości Polski, to się mądrzy pukali w głowę i że Polska będzie w NATO, pamiętam jak napisałem taki duży tekst w 1985 roku na ten temat, jak mnie wytykano palcami na opozycji, że jestem wariatem.

Putin też kiedyś odejdzie.

Moim zdaniem nawet w dramatyczny sposób ten biedak odejdzie.

Tak może być.

https://radiopoznan.fm/n/uc6BDx
KOMENTARZE 0