NA ANTENIE: Wieczór z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

W. Szczepański: Włodzimierz Czarzasty stracił większość w zarządzie

Publikacja: 21.07.2021 g.11:24  Aktualizacja: 21.07.2021 g.12:08 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Odwieszenia oczekuje poseł Nowej Lewicy Wiesław Szczepański. Był jednym z pięciu parlamentarzystów z Wielkopolski, którzy zasiadali w zarządzie partii, a których Włodzimierz Czarzasty zawiesił.
wiesław szczepański sld - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

Jak mówi Szczepański - powodem tej decyzji był list posłów w obronie zawieszonego wcześniej Marka Balta. Z decyzją Czarzastego nie zgadza się Wiesław Szczepański.

Ja uważam, że Lewica jest potrzebna, bez Lewicy nie ma większości opozycyjnej. Chciałbym, żeby to zamieszanie się skończyło, ale ono nie może się skończyć bez odwieszenia członków rady krajowej. Dla mnie zawieszenie jest nieważne – w statucie jest napisane, że zawieszenie może mieć miejsce w niezwykłych okolicznościach. Jakimi niezwykłymi okolicznościami jest otrzymanie sms trzy godziny przed zarządem, czy wykluczenie członków zarządu w trakcie posiedzenia?

- mówi poseł.

Zdaniem Szczepańskiego, Czarzasty nie ma większości w zarządzie partii. Zawieszeni członkowie domagają się rady krajowej, która mogłaby odbyć się 31 lipca. Wiesław Szczepański przekonuje, że nie zamierza opuszczać klubu Lewicy, chyba, że zostanie wyrzucony. Jak przypomina, w SLD jest od początku swojej politycznej działalności.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: Znam pana od lat i traktuję jako niespotykanie spokojnego człowieka, czym się pan naraził Włodzimierzowi Czarzastemu, że kosa po panu przejechała?

Wiesław Szczepański: 6 lipca wraz z grupą 17 parlamentarzystów podpisałem list do Włodzimierza Czarzastego, w proteście przeciwko zawieszeniu Marka Balta, przewodniczącego struktur śląskich, europosła. Pod tym listem podpisało się pięciu parlamentarzystów z Wielkopolski – prosiliśmy o zwołanie na 10 sierpnia rady krajowej, żeby porozmawiać, co dzieje się w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, na temat łączenia się z Wiosną.

Podobno nie podoba się wam, że mają być dwie frakcje tylko w Lewicy.

Mówiliśmy o tym, żeby rozważyć, żeby tych opcji było więcej, ale jednocześnie myśleć o zmianie statutu, aby ta partia była jednorodna, frakcje w partii niczemu dobremu nie służą. Albo, żeby było więcej frakcji albo wcale.

Pan mówi, że więcej posłów się podpisało pod tym listem, a tylko sześcioro zostało zawieszonych.

Tak, dlatego, że sześcioro posłów, którzy zostali zawieszeni, byli w zarządzie. To są osoby, które miały w sobotę głosować nad liczbą frakcji. Zbieraliśmy w Wielkopolsce podpisy pod frakcją pokolenia, czyli nową frakcją, dlatego, że zakładaliśmy, że może powstać ich kilka – frakcja samorządowa, pokoleniowa, społeczno-gospodarcza. Wielu naszych członków w poszczególnych powiatach podpisywało się pod tą frakcją. Nie mówię, że 17 lipca miałaby zapaść decyzja o frakcjach, ale chcieliśmy podyskutować na temat frakcji.

To są technikalia, ja zastanawiam się, czy Włodzimierz Czarzasty sobie nie czyści w partii szeregów. Pan jest szefem jednego z okręgów, na innych też padło, może on po prostu chce mieć swoich ludzi? Zwyczajna partyjna zagrywka.

Bardziej pan Włodzimierz Czarzasty oczekiwałby tego, żeby uzyskać kworum, które pozwalało mu przeforsować dwie frakcje. Dlaczego? Dlatego, że tych sześciu członków zawieszonych, wcześniej jeden, pan Marek Balt i w trakcie posiedzenia zarządu wykluczone kolejne dwie osoby – to doprowadziło do sytuacji, w której Włodzimierza Czarzasty zyskał większość w zarządzie.

Panie pośle, również pana koleżanka, posłanka Karolina Pawliczak z Wielkopolski jest zawieszona, mówi, że Czarzasty stracił moralne prawo do kierowania partią. Pan się zgadza z tym zdaniem?

Włodzimierz Czarzasty stracił większość w zarządzie.

To coś więcej niż moralne prawo?

Nie chcę się na temat moralnego prawa wypowiadać. Pan mówi, że jestem spokojnym człowiekiem. Jeżeli 10 członków zarządu, na 27, których mamy, 40 proc. zostało zawieszonych, decyduje się o podtrzymaniu decyzji o zawieszeniu, to nie jest to większość. Jeżeli za frakcjami głosuje 12 osób, a zarząd liczy – przed zawieszeniem 27, to nie jest większość. Pan Włodzimierz Czarzasty w zarządzie nie ma większości.

Powiedział – Panowie, policzmy głosy… I wyszło mu, co wyszło.

Wybór frakcji, który jest skomplikowany, wymaga zgody ¾ składu osobowego zarządu. Patrząc na tę liczbę, on by nie został osiągnięty. Decyzja o tym, czy Włodzimierz Czarzasty ma większość, czy nie, jest elementem albo konwencji albo kongresu, który zdecyduje, kto będzie przewodniczącym.

Panie pośle, to już wiemy, że nie będzie ani rady krajowej, ani nie będzie konwencji Nowej Lewicy we wrześniu, bo tak już powiedział Włodzimierz Czarzasty. On mówi – Tylko ja mogę zwołać radę krajową i co mi zrobicie?

Grupa kilkunastu członków zarządu zwróciła się o powołanie rady krajowej, chcemy ją zorganizować 31 lipca, jeżeli zjawi się tam większość rady krajowej, to dla mnie ta rada jest ważna.

Dla mnie to początek schizmy, to może się skończyć rozpadem Lewicy, która się łączy.

Ja uważam, że Lewica jest potrzebna, bez Lewicy nie ma większości opozycyjnej. Chciałbym, żeby to zamieszanie się skończyło, ale ono nie może się skończyć bez odwieszenia członków rady krajowej. Dla mnie zawieszenie jest nieważne – w statucie jest napisane, że zawieszenie może mieć miejsce w niezwykłych okolicznościach. Jakimi niezwykłymi okolicznościami jest otrzymanie sms trzy godziny przed zarządem, czy wykluczenie członków zarządu w trakcie posiedzenia?

A być może dla Włodzimierza Czarzastego niezwykłymi okolicznościami jest list protestacyjny, którzy przedostał się do mediów, pod którym pan się podpisał. Może uznał, że to jest nielojalność.

SLD, dziś Nowa Lewica jest partią demokratyczną. Rozumiem, że w partii demokratycznej każdy może przedstawiać swoje racje, natomiast jeżeli się za głosowanie wbrew woli Włodzimierza Czarzastego wyklucza – to już nie jest demokracja.

Panie pośle, są różne teorie, dlaczego Włodzimierz Czarzasty idzie w jedną stronę, a wy w drugą. Czy racji nie ma Marek Dyduch, współpracownik Włodzimierza Czarzastego, który mówi, że być może chcielibyście być częścią Koalicji Obywatelskiej, być może tęsknicie do wspólnych list z Donaldem Tuskiem?

Marek Dyduch niech się ugryzie w język, zanim coś powie. Był w grupie, która uważa, że powinno być inaczej, ale zmienił zdanie. Jestem w SLD – teraz Nowa Lewica – od samego początku mojej działalności politycznej. Nigdy nie zmieniałem poglądów, nie wybieram się do Platformy Obywatelskiej, natomiast nie jest moim koalicjantem Prawo i Sprawiedliwość.

Pan nie musi być w partii, może pan głosować. Leszek Miller mówi, że w SLD nie ma już tego trzeciego członku – czyli „demokratycznego”.

Panie redaktorze, nie zamierzam wystąpić z Nowej Lewicy, chyba, że ktoś mnie wyrzuci, jestem w klubie i dopóki nikt mnie nie wyrzuci, czuję się członkiem Nowej Lewicy. Na pewno odwołam się od decyzji o zawieszeniu.

A Prawo i Sprawiedliwość – współpraca, która miała miejsce przy na przykład Funduszu Odbudowy w głosowaniu – ten kierunek jest tym, pod którym pan się podpisuje?

Jeśli chodzi o głosowanie nad Funduszem Odbudowy – dziś na pewno zagłosowałbym za. Natomiast nie akceptuję tego, że siadamy i głosujemy przy stole z PiS. Wypowiedź Włodzimierza Czarzastego jest taka, że przecież negocjowałem z premierem. Tylko, że premier jest wiceprzewodniczącym PiS, a przewodniczący ugrupowania jest wicepremierem.

Tu chodzi o tak naprawdę konkret dla Polski, konkretne pieniądze. Tak mówiliście, że chcecie pomóc.

Bardzo chcę, żeby te pieniądze trafiły do Polaków i nic nie stało na przeszkodzie, żebyśmy podnieśli rękę bez potrzeby rozmawiania na posiedzeniu Sejmu.

Kiedy pan rozmawiał z Włodzimierzem Czarzastym, tak osobiście, od serca, jak on mówi, że można się do siebie uśmiechnąć, nawet przytulić?

Z Włodzimierzem Czarzastym rozmawiałem trzy tygodnie temu. Wczoraj na klubie zamieniliśmy dwa zdania, natomiast…

… Co pan powiedział? Włodek, nie wygłupiaj się?

Czekam na kolejną rozmowę. Pan Włodzimierz Czarzasty powiedział, że chciałby się spotkać i porozmawiać. Ja nie uciekam od rozmowy, natomiast uważam, że sprawy zaszły za daleko, dlatego musimy je jakoś rozwiązać.

Na razie nie zapowiada się na odwoławcze procedury… Zapytam pana o kwestię wyroku TSUE, który nakazuje zawieszenie działalności naszej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, z kolei Trybunał Konstytucyjny mówi, że wyroki TSUE nie mogą mieć prymatu nad Konstytucją, a sądownictwo nie wchodzi w kompetencje UE. Pytanie, jak pan komentuje tę sytuację?

O tym, że TSUE nie zgadza się z tą formą reformy sądownictwa, wiadomo już od dawna. Nakazywał nam jej zawieszenie, dzisiaj z premedytacją pani prezes Sądu Najwyższego odwiesiła tę Izbę. Izba rozpoczęła procedowanie nad immunitetem jednego z sędziów. Jeżeli jesteśmy w Unii i chcemy pozyskać środki, to też musimy się stosować do tego prawa.

Ale inne państwa także kwestionowały prymat TSUE nie tylko w kwestiach sądowniczych, ale także innych  - Francja, Hiszpania, Włochy, Rumunia – mam dalej wymieniać?

Zobaczymy, co z tego wyniknie. Jeżeli TSUE i Komisja Europejska podejmie decyzję o karach finansowych, jeśli nie zapłacimy, to te środki i tak ściągną z tych pieniędzy, które mamy dostać. Dla mnie najważniejsze jest jedno: żeby premier w końcu usiadł z Komisją Europejską i podpisał umowę na Krajowy Fundusz Odbudowy – to jest najważniejsze. Albo premier będzie dążył do tego, by uznawać reformę Ziobry, która go prowadzi donikąd albo będziemy mówili, że pieniądze są potrzebne Polakom i do nas trafią.

Nie wiem, czy tu nie ma podwójnych standardów, bo w Niemczech w ogóle nie ma czegoś takiego, jak izba dyscyplinująca, nie ma immunitetów sędziów i nikt Niemców nie ciąga przed TSUE i nie grozi karami.

Być może podwójne są standardy. My dzisiaj jesteśmy tym płatnikiem netto, który dostaje pieniądze.

A tak powinno być? My mamy siedzieć cicho, a Niemcy są płatnikiem brutto i mogą wszystko?

Ja nie mówię, że mamy siedzieć cicho, ale na dzień dzisiejszy zdecydowaliśmy się na to, że element praworządności będzie warunkował uzyskanie środków. Premier sam się zgodził na tę formułę, więc dzisiaj powinien usiąść z komisarzem europejskim i jakoś wyjaśnić sobie.

Na ile też Unia Europejska pozatraktatowo poszerza swoje uprawnienia. Dzisiaj Sąd Najwyższy, za chwilę – Sejm i Senat. Mogą tak naprawdę uznać, bo część politologów uważa, że w trakcie negocjacji zgodziliśmy się na to, ale w traktatach nie ma o tym słowa. Nie boi się pan o naszą suwerenność?

Nie boję się o suwerenność.

Jeżeli ktoś z zewnątrz decyduje, że mamy wygasić nasze elektrownie.

Od tej decyzji można się jeszcze odwoływać.

I oby to zadziałało.

Potrzebna jest rozmowa i dialog, jeśli my tej rozmowy i dialogu nie prowadzimy, jeśli gniewamy się na Unię Europejską, to musimy zobaczyć, jakie są tego konsekwencje.

Rozmowy są wszędzie potrzebne, dotyczy to także waszej sytuacji w SLD.

https://radiopoznan.fm/n/UB0Yny
KOMENTARZE 0