NA ANTENIE: YOU DON'T FOOL ME/QUEEN
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

W. Witkowski: Ideały dla Unii Pracy zawsze były ważniejsze niż stanowiska

Publikacja: 22.07.2019 g.11:58  Aktualizacja: 22.07.2019 g.12:09 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Nowy tydzień rozpoczynamy od rozmowy z przewodniczącym Unii Pracy, do niedawna także Lewica Razem – Waldemarem Witkowskim.
Witkowski - Hubert Jach
/ Fot. Hubert Jach

Ł.K. Kłaniam się Państwu, Łukasz Kaźmierczak. Nowy tydzień rozpoczynamy od rozmowy z przewodniczącym Unii Pracy, do niedawna także Lewica Razem – Waldemarem Witkowskim. Dzień dobry panie przewodniczący.

W.W. Lewica ciągle jest razem.

Teraz chyba nawet bardziej razem niż jeszcze tydzień temu. Wszystko wskazuje na to, że następuje proces zjednoczenia – to polityczna wiadomość tego weekendu. I teraz pytanie, czy lewica powinna być zła, czy wdzięczna Grzegorzowi Schetynie? Zdaje się, że to on jest akuszerem tego wszystkiego.

Niezależnie od tego jak postąpiła Platforma Obywatelska i jej przewodniczący, to i tak następowało zjednoczenie lewicy, pytanie tylko: jak byłyby szerokie.

Czy byłoby z SLD, czy bez?

Tak i taka jest prawda, ponieważ inne partie lewicowe miały zaplanowane spotkanie z tygodniowym wyprzedzeniem, właściwie w momencie, kiedy PSL powiedział, że nie chce być z Platformą Obywatelską, ale stało się coś takiego niespodziewanego, że w czwartek rano przewodniczący Schetyna ogłosił, że nie widzi miejsca także dla SLD i zaczęły się dziać bardzo szybkie działania i właściwie tego samego dnia wieczorem...

Myśli Pan, że Włodzimierz Czarzasty do końca liczył na to, że będzie w Koalicji z Platformą Obywatelską?

Powiem tak: SLD po wyborach samorządowych zaczęło współpracować instytucjonalnie z Platformą Obywatelską, dziesięciu radnych w kraju zaczęło tworzyć koalicję wszędzie tam, gdzie się dało. Wreszcie w wyborach do Parlamentu Europejskiego współtworzyli Koalicję Europejską, więc wszystko wskazywało na to, że tak powinno się stać. Myślę, że Włodek Czarzasty na tyle jest człowiekiem szeroko myślącym, że musiał przygotować drugi wariant.

Dobrze, porozmawiajmy chwilę o Grzegorzu Schetynie. On chyba mocno wziął sobie do serca hasło, że reaktywował upadającą postkomunę i dał jej tlen.

Ja nie stygmatyzuję ludzi od tego, kiedy się urodzili i w jakiej partii w jakim okresie działali. Ci ludzie przecież też budowali Polskę, tworzyli zakłady pracy, działali naukowo i tak dalej.

Tylko wie Pan, ten manifest to taki nie do końca był nasz.

Ja mówię o ludziach, dlaczego mamy ich wykluczać tylko dlatego, że (ujmę to brzydko) ciągle jeszcze żyją.

Dobrze, ale Pan wie, że oni symbolizują pewien układ, nie tylko komunistyczny, ale bardziej nawet postkomunistyczny. Ten, któremu Polacy powiedzieli: dziękujemy.

Joanna Senyszyn chyba w żadnych instytucjach partyjnych nie była czołową działaczką, może Marek Dyduch gdzieś był, ale też do końca nie mam tego rozeznania, profesor Iwiński spełniał się w różnych rolach.

Jerzy Jaskiernia na pewno spełniał się jako minister sprawiedliwości.

Może to na niektórych działać negatywnie, ale ja mówię: nie dzieliłbym ludzi tylko ze względu na to, w jakiej organizacji działali, jeżeli działali dla dobra państwa.

Dobrze, w takim razie ten wariant „B”, który zastosował Włodzimierz Czarzasty. W weekend napisał Pan mi taką informację, że wszystko zmierza ku jednemu szerokiemu komitetowi wyborczemu lewicy. Czy w tym komitecie znajdzie się także Unia Pracy?

We wtorek o godzinie 13:30 w Warszawie Unia Pracy będzie miała spotkanie poświęcone możliwości utworzenia takiego koalicyjnego komitetu wyborczego. Jeżeli zostaną spełnione warunki programowe, które Unia Pracy hołduje od lat, wtedy wstąpimy do Komitetu Koalicyjnego.

Brzmi jakby nic prostszego.

Ideały dla Unii Pracy zawsze były ważniejsze niż stanowiska, stołki i tak dalej. W Unii Pracy jest wielu ludzi, którzy mają własne osiągnięcia i nie żyją z polityki, dlatego postulaty, które były wygłaszane 27 lat temu one ciągle są w moim sercu i w sercach członków Unii Pracy.

Jak szeroki będzie ten blok lewicy? Wiemy, że jest partia Roberta Biedronia, SLD, o którym mówiliśmy i partia Razem, z którą współpracowaliśmy w wyborach do Europarlamentu. Kto jeszcze?

Ja optuję za tym, żeby było jak najwięcej podmiotów politycznych. Jest PPS, który był założony ponad sto lat temu.

Oni już przystąpili.

Formalnie jeszcze nie przystąpili, ale to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jest Unia Pracy, jest Polska Lewica, jest wiele innych podmiotów i wierzę w tę inicjatywę, różne kongresy kobiet w związku z tym jest sens, że to będzie bardzo szeroki blok.

Chociaż ta drobnica zapowiada drugi komitet.

W Polsce system – z tą drobnicą czy nie, zależy trochę od tego czy komitet jest finansowany ze środków państwa, czy nie. Niestety system jest taki, że te duże partie mają po kilkadziesiąt milionów rocznie na wydatki, te małe mają kilkadziesiąt tysięcy, a te najmniejsze nie mają nic.

Tak czy owak z tego co Pan mówi wynika, że przystąpicie. Jeżeli Pan mi mówi, że wszystko na to wskazuje.

Ostatecznie decyzję podejmie zarząd Unii Pracy, po osiągnięciu celów programowych, które założyliśmy.

Duszę tak Pana dlatego, że pamiętam też zapowiedzi Grzegorza Schetyny, który mówi, że prawdopodobnie będzie inaczej budował tę partię np. wyciągając poszczególnych działaczy z ich ugrupowań. Pojawia się pytanie, jak Pan myśli, czy zadzwonią do Pana z PO i powiedzą: „chodź z nami na listę”? Większa szansa na wygraną.

Być może tak jest, ale ja jestem człowiekiem ideowym i tak jak powiedziałem, ja nie żyję z polityki, ja politykę uprawiam.

Ale bywał Pan na konwencjach wyborczych PO, Jacka Jaśkowiaka. Mówił Pan entuzjatycznie.

Jacka Jaśkowiak, nie Platformy, ponieważ uważam, że Jacek Jaśkowiak tchnął nowe życie w Poznań, który troszkę był skostniały. Biznesowo się nawet dobrze rozwijał.

Tylko lewica miała wtedy swojego kandydata. Pan i tak poszedł z Jackiem Jaśkowiakiem.

Generalnie lewica nie miała swojego kandydata. Pokoalicyjny komitet wyborczy SLD i Lewica Razem nie miał kandydata na prezydenta Poznania.

A Tomasz Lewandowski?

To była jego prywatna inicjatywa. On założył komitet wyborców i miał do tego prawo, jak każdy obywatel. Zresztą on może tak samo do Sejmu startować grupa, która nazwie się Koalicyjny Komiet Wyborców i najłatwiej można osiągnąć sukces.

Czyli Pan nie będzie odbierał takich telefonów?

Ja rozmawiam ze wszystkimi, lewica jest tolerancyjna, dla nas właśnie takie hasła jak: „równość, wolność, demokracja” polegają na tym, że niezależnie od tego kto zadzwoni (nawet gdyby pan prezes Kaczyński zadzwonił, a miałem okazję z nim rozmawiać kilkanaście lat temu przed turą wyborów prezydenckich w 2005 roku), to odbiorę od każdego i z każdym rozmawiam. Ja nie unikam rozmowy, nie odrzucam połączeń, które być może byłyby dla mnie niewygodne.

Dobrze, zapytam inaczej. Czy w przypadku Koalicji Europejskiej mówiono, że to bardzo sztuczny twór? Ja mam wrażenie, że ta jednocząca się lewica jest jeszcze bardziej sztucznym tworem dlatego, że jest partia Wiosna, która miała być partią antysystemową, jest partia Razem, która ufundowała się na byciu antySLD, to było ugrupowanie, o którym mówi się, że działacze partii Razem wręcz mają alergię na dawnych działaczy komunistycznych. I co? Teraz wszyscy są razem?

Z reguły młodzi ludzie bardzo często źle się odnoszą do tzw. ludzi dojrzałych , albo starszych. Zresztą startowaliśmy razem z partią Razem i też część tych działaczy miało awersję do mojej osoby; że jestem prezesem, że kiedyś funkcjonowałem itd. Moim zdaniem te hasła tolerancyjności mają szanse spowodować, że uda się utworzyć szeroki koalicyjny komitet wyborczy lewicowy.

Dobrze, komitet uda się utworzyć, ale czy uda się wejść do Parlamentu? Jak pamięta Pan – jeżeli będzie to Koalicja, a SLD alergicznie reaguje na tę nazwę po poprzednich wyborach, kiedy nie dostali się do Sejmu właśnie z tego powodu.

Przy przekraczaniu progu wyborczego to nie jest istotne, jak się osiągnie osiem procent to w okręgach wyborczych, gdzie jest więcej niż 12 mandatów...

Jeśli się osiągnie.

Ja też jestem na to przykładem, w ostatnich wyborach samorządowych miałem osiem tysięcy głosów, piąty wynik, ale rzeczywiście tu D'Hondt zadziałał negatywnie i nie dostałem się. Moim zdaniem trzeba dać szansę wyborcom i społeczeństwom, żeby mogli oddać głos na tych, dla których człowiek jest ważniejszy od kapitału, środowisko ważniejsze od biznesu, a Unia Europejska ważniejsza od USA.

Jest Pan bardzo doświadczonym politykiem, przegrał Pan niejedną kampanię wyborczą, więc co wewnętrznie Pan czuje. Czy ta koalicja ma szansę?

Więcej wygrałem niż przegrałem, ale rzeczywiście te dwie ostatnie porażki mnie bolą. Będę robił wszystko, żeby głos lewicy w polskim parlamencie był słyszalny.

Chodzi mi o to, żeby Pan zasięgnął do swojego instynktu politycznego i powiedział czy ten byt jest w stanie poważnie powalczyć na naszej scenie politycznej.

Jeżeli pokażemy społeczeństwu realny program pozytywnego działania w przyszłym parlamencie to uważam, że jest szansa na to, żeby mieć kilkunastoprocentowy...

Nawet przy trzech blokach opozycji?

Na pewno PSL w części światopogolądowej różni się od nas diametralnie, w części społecznej różnie, chociaż w sprawach ubezpieczeń społecznych itd. ma swoje „widzimisie”. PO wykluczając SLD czy inne podmioty lewicowe, poniekąd skręciła w stronę PiSu i generalnie będzie chciała odbierać te głosy PiSowi. W związku z tym jest miejsce dla lewicy i tak jak badania wskazują – poglądy Polaków są przynajmniej na 20-30 procentowe.

Zobaczymy tylko czy część tego elektoratu zagospodarowuje partia rządząca i nieraz Pan w tym studiu politykę socjalną chwalił.

Oczywiście, pochwalam program „500 plus”, można dyskutować nad pierwszym dzieckiem, ale generalnie kierunek jest słuszny. Pochwalam inne działania, które zwiększają możliwości wydatkowania pieniędzy przez obecnych obywateli. To rodziny, obywatele są ważniejsi niż politycy, urzędy i samorządy.

Jak rozumiem – decyzja Unii Pracy jutro.

Myślę, że ok. godziny 15:00 będziemy znali kierunkowe działania.

 

https://radiopoznan.fm/n/xE2EhN
KOMENTARZE 0