Jako dziecko oglądałem jego "Ojczyznę polszczyznę", moim zdaniem znakomity program telewizyjny, emitowany od końca lat 80. przez dwie dekady. I z tym wspomnieniem szedłem po latach na spotkanie z profesorem, którego w dziedzinie języka polskiego mogę określić jako mojego prawdziwego idola.
O czym wtedy mówił? To było tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Profesor tłumaczył , jak pisać życzenia. Narzekał na to, że nadużywamy wielkich liter. Podał przykład Sali Dla Niepalących, gdzie nawet przyimek był napisany z wielkiej litery. Z charakterystycznym dla siebie uśmiechem skrytykował to. "Paranoja ortograficzna" - mówił. Zapytałem go o pewną podpoznańską wieś. "Jedziemy albo do Koziegłowów albo do Koziegłów" - mówił. Wytłumaczył mi wtedy, że tylko od mieszkańców zależy, który typ zostanie wybrany. A więc zwyczaj....
W wywiadzie mówił też, że Polacy bardzo przejmują się językiem, dbałością o język. Jest to też typowe dla np. Francuzów. "Przeciętny Polak bardzo lubi o języku mówić, proszę mi wierzyć, że przeciętnego Niemca czy Szweda rodzimy język tak bardzo nie obchodzi" - tłumaczył profesor.
Wspominając tamto z nim spotkanie zapraszam na rozmowę Jacka Marciniaka z profesorem Janem Miodkiem. Nasz reporter uczestniczył w spotkaniu, zorganizowanym niedawno w Leszczyńskiej Galerii Książki.