To nie pierwszy sukces Dębskiej we Wrześni.
No miło! I to przecież nie chodzi o nagrody, tylko chodzi o taką jakby sympatię widzów. Myślę, że jestem w awangardzie (...); większość jednak moich kolegów aspiruje o nagrody, o uznanie zagraniczne. A ja tak myślę o tych polskich widzach i dobrze mi z tym
- powiedziała nam Kinga Dębska po odebraniu statuetki Jańcia Wodnika.
Za rolę kobiecą w filmie "Zupa nic" nagrodę przyznano Kindze Preis. Także dwie nagrody - za zdjęcia i muzykę - dostał film Jana Jakuba
Kolskiego "Republika dzieci". Dwie nagrody zdobył też film "Wszystkie nasze strachy", za najlepszą rolę męską dla Dawida Ogrodnika oraz dla Daniela Rycharskiego, uznanego za Odkrycie festiwalu, a będącego pierwowzorem postaci granej przez Ogrodnika. Najlepszy dokument
festiwalu to "Balkonowy film" Pawła Łozińskiego.
Widzowie obejrzeli ponad 50 obrazów i mieli wrażenie, że dużą część z nich dostali, jak to sformułował jeden z nich, "spod lady".
To są filmy, których w telewizji się raczej nie obejrzy, większości z nich. Warto było tu przez cztery dni być!
- podsumowali uczestnicy po ostatnim seansie.
"Chcę pocieszać ludzi" - mówi Stanisława Celińska, która w nocy we Wrześni odebrała nagrodę honorową 27. Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Filmowej Prowincjonalia. Laureatka jest aktorką filmową, teatralną i telewizyjną oraz wokalistką i za ten całokształt swej pracy artystycznej otrzymała drewnianą statuetkę Jańcia Wodnika, największą rozmiarami w dotychczasowej historii festiwalu.
Wręczając figurę Jańcia, dyrektor festiwalu Rafał Górecki zaznaczył, że jest ona duża i ciężka, dlatego nie przekaże jej artystce "w całości", tylko będzie ja podtrzymywał.
Cieszę się bardzo, że ta figura jest taka duża. Zajmie u mnie czołowe miejsce. A jak coś mnie zdenerwuje, to przyjdę do Jańcia i poproszę go o pomoc albo tym Jańciem wyrżnę kogoś porządnie i będzie spokój!
- skwitowała laureatka.
W rozmowie z Radiem Poznań, już całkiem serio, Stanisława Celińska wyznała, że jest to dla niej wyróżnienie i jest to dla niej radość. Na pytanie, kim jako artystka czuje się obecnie najbardziej, odrzekła:
Dzisiaj rzeczywiście tak zwaną pieśniarką, bo rzeczywiście śpiewam, ale też czuję się w jakiś sposób osobą, która pisze teksty, no nie chcę nazywać tego górnolotnie "poetką", niemniej no są to moje piosenki, moje teksty, więc czuję się osobą, która chce coś ludziom powiedzieć, coś ludziom dać, a przede wszystkim ich pocieszyć, taką czy inną piosenką. Wydaje mi się, że to w tej chwili mi najbardziej odpowiada.
I właśnie nocny koncert Stanisławy Celińskiej z zespołem Macieja Muraszki zakończył wrzesińskie Prowincjonalia.
Patronem Prowincjonaliów było Radio Poznań.