Młody Toronzo chłonął muzykę, podsłuchując pod drzwiami słynnego klubu Theresa’s Lounge luminarzy bluesa Johna Primera, Juniora Wellsa i Buddy’ego Guy’a. Potem namiętnie studiował nagrania mistrzów gitary bluesowej Alberta Collinsa, B.B.Kinga, Freddie’go Kinga. W końcu zawrócił nastolatkowi w głowie Jimi Hendrix. Jednak dopiero mając 22 lata, Toronzo Cannon kupił pierwszą gitarę i zaczął w przyspieszonym tempie uczyć się gry na instrumencie. Pierwsze występy zaliczył 6 lat później. Potem założył własna kapelę The Cannonball Express, a przed czterdziestką zadebiutował na płycie. To cała historia artysty, który z wyjątkowo dużym opóźnieniem znalazł się na głównej scenie bluesa. Już ponad 20 lat Cannon prowadzi własną grupę i dzięki tekstom przygotowywanych utworów, stał się głosem pokolenia.
Najnowszą płytę zgodnie z wezwaniem tytułu: „Shut Up & Play!” („Zamknij się i graj!”) muzyk zaczyna mocno i z determinacją. Pierwszy utwór „Can’t Fix The World” jest zdecydowanym atakiem na polityków, na ich hipokryzję, nieszczerość i poczucie wyższości. Potem artysta przewrotnie uderza w uczucia miłości jako takiej, by w nagraniu „Him” zmierzyć się z sytuacją trzeciej osoby, konkurenta, który pojawia się nagle w bliskim związku. Na płycie nie ma ani jednego utworu o banalnym tekście, Toronzo Cannon pokazuje różne sytuacje życiowe pod wieloma kątami. Czasem zwraca się do swojej córki z osobistym wyznaniem, innym razem wyraża podziw dla partnerki, która kocha go zbyt mocno, albo zdradza niepewność czy jest ojcem dziecka, które ma się urodzić. O zakamarkach miłości śpiewa również w utworach „Unlovable”, „Gulilty” i „If I’m Always Wrong”. Toronzo Cannon posiadł szczególny dar obserwacji życia i przekraczania bariery wyeksploatowanych słów o miłości.
Od strony muzycznej płyta jest równie atrakcyjna. Większość utworów cechuje żywe tempo, z mięsistym fundamentem rytmicznym, z funkową grą basu i aktywnym klawiszowcem Cole’m Defenova. Muzyk krąży między fortepianem, organami i klawinetem, dodając utworom co rusz innej barwy. Pociągający jest jędrny ton gitary Cannona, który gra bardzo stylowo i wyjątkowo efektownie. Prawdziwą petardą jest w połowie płyty utwór „Something To Do Man”. Na finał tytułowy utwór „Shut Up & Play!”, jest niczym najcięższe działo wyciągnięte z arsenału. Kompozycja ma klimat muzyki Jimiego Hendrixa, co jeszcze bardziej podkreśla solo gitarowe Toronzo Cannona.
Blues dominuje na całej płycie, w różnych ujęciach aranżacyjnych, od wersji klasycznej przez blues-rocka, gospel, aż po formę jazzującą. Współczesny blues z Chicago, którego sile i napięciu trudno się oprzeć.