Drzewa mają po 140 lat i przestają sobie radzić na piaszczystej glebie; obumierają i będą musiały zniknąć. Wycinka będzie stopniowa - po około 100 drzew rocznie. "W ich miejsce już pojawiają się nowe" - mówi kierownik Ogrodu Dendrologicznego, doktor Tomasz Maliński.
Same sosny od góry wydają się zdrowe, natomiast najgorsza jest część nasadowa. Prawdopodobnie huba korzeni robi swoje i te sosny są po prostu słabe. Tutaj na tej powierzchni będzie posadzony dąb bezszypułkowy. Jak tylko w jakimś parku chce się wyciąć jakieś drzewa, to robi się oczywiście olbrzymi szum i bardzo dobrze, bo świadomość ludzi ważne, że jest w tej chwili dużo większa, niż jeszcze niedawno. Ale z drugiej strony trzeba naprawdę mieć świadomość tego, że część z tych drzew rzeczywiście może być niebezpieczna
- mówi doktor Maliński.
Jak dodaje kierownik Ogrodu, za kilkadziesiąt lat las będzie w stu procentach liściasty. Iglaki nie radzą sobie bowiem z ociepleniem klimatu. Sadzone są dęby, ale dziko pojawiają się tam także inne gatunki, które nie są wycinane.
W pierwszej kolejności usuwane są drzewa stanowiące niebezpieczeństwo i znajdujące się w pobliżu budynków lub dróg. Pracownicy na bieżąco monitorują sytuację. Podczas ostatnich wichur złamała się jedna sosna.