To produkowany w dwudziestoleciu międzywojennym i wykorzystywany przez polską armię brytyjski czołg Vickers E typu B. Pojazd był składany niemal od zera.
"Części były sprowadzane z całego kraju" – wyjaśnia przedsiębiorca odpowiedzialny za odbudowę czołu, Artur Zys.
Płyta czołowa, którą widzimy, jest z czołgu Vickers utraconego w Kasinie Wielkiej, boczna płyta jest gdzieś spod Mokrej czy tamtych rejonów. Dojeżdżały do nas blachy pancerne, które znajdowały się gdzieś w Krakowie i Świętokrzyskim i koła z Radomia. Jak ludzie dowiedzieli się, że jest taka akcja, to zrzucali się i dowozili do tego właśnie projektu
- mówi Artur Zys.
Vickers należący do poznańskiego muzeum składa się w około 70 procentach z oryginalnych części. Blachy były sodowane, pokryte wytrawką kwasową i na koniec pomalowane na historyczny kolor khaki.
Czołg ma wieżyczkę z karabinem maszynowym i działem do pocisków o kalibrze 47 milimetrów. Brakuje natomiast silnika.
"Ten egzemplarz nie będzie jeździć" – mówi szef Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu, ppłk Tomasz Ogrodniczuk.
Właśnie ze względu na dość dużą liczbę oryginalnych płyt. One są popękane, mimo że były spawane i wzmacniane. Gdyby przyszedł silnik, skrzynia biegów i ten wóz miałby jeździć, to te płyty mogłyby popękać. W związku z powyższym stanie kiedyś na ekspozycji Muzeum Wojska Polskiego, jak zostanie wybudowana nowa siedziba i zrobiona nowa ekspozycja
- mówi Ogrodniczuk.
Obecnie czołg mogą oglądać zwiedzający poznańskie muzeum.