NA ANTENIE: JULIE ANN/KENNY
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Marek Budzisz: "Sprawdzanie odporności państwa polskiego, to sprawdzanie odporności NATO"

Publikacja: 06.09.2021 g.21:23  Aktualizacja: 06.09.2021 g.21:34 Jacek Butlewski
Poznań
Litwa podlegała całej serii działań, których celem była destabilizacja kraju - mówi znawca spraw wschodnich, Marek Budzisz. Gość Wielkopolskiego Popołudnia w ten sposób odniósł się do kryzysu także na polsko-białoruskiej granicy.
mikrofon radio poznań - Kacper Witt - Radio Poznań
Fot. Kacper Witt (Radio Poznań)

W jego ocenie Białoruś i Rosja, chcąc zmian w polityce na przykład Polski czy Litwy, a próbują to osiągnąć właśnie przez destabilizację sytuacji w tych krajach. Przykładem tego jest to, co dzieje się na wschodniej granicy NATO.

Sprawdzanie odporności państwa polskiego, to sprawdzanie odporności NATO na wschodniej flance. Nikt z ekspertów wojskowych, ani w Europie, ani w Ameryce, nie ma najmniejszej wątpliwości, że nie ma obrony wschodniej flanki NATO bez udziału Polski. Polska jest z racji położenia, potencjału, geografii państwem kluczowym.

"Jeżeliby Polska z jakiegokolwiek powodu, np. dlatego, że elity państwa polskiego nie byłaby w stanie dojść do porozumienia, co do tego, jaką politykę uprawiać w obliczu np. zagrożenia, to system odpornościowy NATO na wschodniej flance ulegnie przyspieszonej destrukcji" - dodaje ekspert. W jego ocenie, nie jest powiedziane, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej potrwa 30 dni. Może to być dłużej.

----

W najbliższy piątek przy granicy Polski z Białorusią nawet 200 tysięcy żołnierzy z Rosji i Białorusi weźmie udział w ćwiczeniach wojskowych ZAPAD. Czy jesteśmy bezpieczni? Gościem Wielkopolskiego Popołudnia był autor artykułu tygodnika Sieci „Zapad 2021. Kiedy i gdzie uderzą Rosjanie?”, znawca spraw wschodnich, redaktor Marek Budzisz.

Roman Wawrzyniak: Pytanie podstawowe - czy mamy się czego obawiać?

Marek Budzisz: Zawsze mamy się czego obawiać, zwłaszcza, kiedy są ćwiczenia rosyjsko-białoruskie, o charakterze strategicznym. Ta liczba 200 tys. żołnierzy dotyczy całej sekwencji, czy raczej serii manewrów, które są organizowane na wielu różnych poligonach, geograficznie rozprzestrzenione. Ćwiczenia Zapad 2021 będą miały mniejszą skalę. Ale trzeba na to patrzeć łącznie jako na pewien system mobilizowania się Białorusi i Rosji do walki z Republiką Polar, tak jest określany przeciwnik, który znajduje się tam, gdzie Polska, sądząc z informacji napływających z Białorusi i Rosji. Siły te ćwiczą różnego rodzaju operacje, również o charakterze zaczepnym, wymierzone w Polskę i państwa Paktu Północnoatlantyckiego.

Poseł Piotr Kaleta mówił, że informacje o danych, dotyczących liczby żołnierzy, mogą być większe, ale zostawmy to, bo może to kwestia rozproszenia tego wojska. Tytuł świetnego Pana tekstu w Tygodniku Sieci budzi o tyle niepokój, że nie stawia Pan Redaktor pytania "czy", tylko "kiedy i gdzie". To jest tylko kwestia czasu?

Mi się wręcz wydaje, że - biorąc pod uwagę to, jak Rosjanie postrzegają konflikt nowej generacji. Oni na to patrzą zupełnie inaczej, niż przez pryzmat II wojny światowej. Patrząc przez ich okulary, to wojna już trwa, tylko ona odbywa się poniżej progu agresji wojskowej czy agresji kinetycznej, a jej celem jest destabilizacja sytuacji w państwach, które są poddane tego rodzaju działaniom, a robi się to po to, po co się w gruncie rzeczy toczy wojna, żeby zmusić przeciwne państwo do zmiany jego polityki, postępowania, linii politycznej. Tylko używa się innych metod, tańszych, mniej spektakularnych, niż wtedy, kiedy wysyłano armię do ataku.

Co Pan ma na myśli, mówiąc, że wojna już trwa? Chodzi o działania przygraniczne?

Chodzi o działania przygraniczne, ale nie tylko. Proszę zwrócić uwagę, że Litwa podlegała całej sekwencji działań, których celem była destabilizacja sytuacji wewnętrznej w tym państwie. Tam równolegle były prowadzone nasilone ataki internetowe na infrastrukturę techniczną, demonstracje antyrządowe, były głosy o konieczności zmiany rządu. Były protesty przeciwko budowie obozów dla uchodźców... Cała sekwencja różnych działań, ale cel jest jeden - destabilizować sytuację, rozproszyć siły drugiego państwa, skierować uwagę służb państwa na inne kwestie. Była cała seria wiadomości o podłożeniu bomb w centrach handlowych, kiedy strona litewska walczyła z tymi organizowanymi przejściami przez granicę. To właśnie poprzez tego rodzaju działanie, wywiera się presję, destabilizuje się sytuację. Ci, którzy organizują taką akcję, proponują rozmowy. Przecież Łukaszenka miesiąc temu, 6 sierpnia, zaproponował Polsce rokowania bez warunków wstępnych, żeby uregulować kryzys na  granicy. A tu chodzi o zmianę polityki polskiej, odejście od sankcji, przywrócenie ruchu lotniczego, po porwaniu samolotu. To taka sekwencja działań, zmierzająca do wymuszenia, przy użyciu siły, tylko mniejszej, niż przy konflikcie zbrojnym, zmiany politycznej.

Teraz nasuwa się pytanie, czy Sejm poprze decyzję o stanie wyjątkowym. Czy powinni to zrobić posłowie opozycji. Zagrożenie, jak widać, jest całkiem realne. Premier Morawiecki, jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu: "Na Boga miłego, wszyscy powinniśmy chronić polskiej granicy. Nikt nie powinien wspierać prowokacji, żeby udaremnić plan rozpisany w Mińsku i Moskwie, wprowadziliśmy stan wyjątkowy".

Wydaje mi się, że niedostrzeganie tego całego kontekstu sytuacji jest, najdelikatniej mówiąc, wielką krótkowzrocznością. Rosjanie nawet nie skrywają. Na przykład szef rosyjskiego sztabu generalnego na wykładzie mówił, że rosyjska doktryna wojskowa w 80 proc. będzie się skupiała na działaniach asymetrycznych, jak na granicy, a w 20 proc. na działaniach przy użyciu sił zbrojnych. Ale nie oznacza to, że te drugie są wykluczone. Rosjanie mówią o drabinie eskalacyjnej, wywierają presję, zwiększają napięcie i równolegle wysyłają pewne propozycje dyplomatyczne. Jeśli druga strona ustąpi, to presja ustanie, jeśli nie, to Rosjanie przejdą szczebel wyżej - np. próby naruszania granicy przez białoruską straż graniczną. Tych szczebli można mnożyć, kończy to się wojną, jeżeli determinacja jest, a nie tylko by sprawdzać system odporności państwa. Dziś sprawdza się system odporności państwa polskiego i nie wypada to za dobrze.

Czy tylko odporności państwa polskiego, czy również NATO? Niedawno eksperci z Centrum Analiz Polityki Europejskiej opublikowali artykuł, wzywając do bardziej spójnej polityki NATO w zakresie właśnie obrony wschodniej flanki Sojuszu. Czy jest na to szansa?

Sprawdzanie odporności państwa polskiego, to sprawdzanie odporności NATO na wschodniej flance. Nikt z ekspertów wojskowych, ani w Europie, ani w Ameryce, nie ma najmniejszej wątpliwości, że nie ma obrony wschodniej flanki NATO bez udziału Polski. Polska jest z racji położenia, potencjału, geografii państwem kluczowym. Jeżeliby Polska z jakiegokolwiek powodu - np. dlatego, że elity państwa polskiego nie byłyby w stanie dojść do porozumienia, co do tego, jaką politykę uprawiać w obliczu np. zagrożenia, gdyby kryzys rządowy teraz się rozpoczął - to system odpornościowy NATO na wschodniej flance ulega przyspieszonej destrukcji. To otwiera dla Rosji okienka możliwości, oni mogą to chcieć wykorzystać i wydaje się, że - takie są dotychczasowe doświadczenia, że będą chcieli.

Tym bardziej zasadne zdaje się pytanie o tą dzisiejszą decyzję Sejmu, prawda?

Nawet poszedłbym dalej, nie mamy przecież żadnej gwarancji, że ta sytuacja będzie trwała tylko przez najbliższe 30 dni. Na taki czas jest stan wyjątkowy. A jak państwo zachowa się, kiedy będziemy mieli do czynienia z chronicznym stanem i regularne powtarzającymi się próbami naruszenia polskiej granicy? To pewne wyzwanie, o którym już należy myśleć i należy się przygotowywać, bo nie ma gwarancji, że to się skończy za kilka czy kilkanaście dni. Nikt nie jest zwolniony - także parlamentarzyści - z wiedzy na temat całego kontekstu tego, co się dzieje. Nie można dostrzegać tylko jednej sprawy, np. indywidualnych losów ludzi, którzy znaleźli się na granicy, w gruncie rzeczy wiedząc, że mają przekroczyć ją nielegalnie. Oni dotarli do Mińska samolotami, a nie przychodząc pieszo.

Niewykluczone, że płacili za to.

Wiele jest na to dowodów. Białoruscy dziennikarze niezależni o tym piszą. Musimy znać kontekst i odpowiednio reagować.

Tym bardziej warto się przyglądać temu, co dzieje się np. w Sejmie.

https://radiopoznan.fm/n/ptTYNo
KOMENTARZE 0