Symulator wygląda jak stanowisko do gry komputerowej, ale pozwala odwzorować realne warunki na drodze. To może być wtargnięcie pieszego na drogę czy nieracjonalne zachowanie się innego kierowcy. "Chodzi o to by dotrzeć do osoby potrzebującej najszybciej jak da, ale też najbezpieczniej jak się da" - mówi rzecznik stacji pogotowia Robert Judek.
Jest ta presja dotarcia najszybciej do miejsca zdarzenia jak to tylko jest możliwe, ale też po drodze nie stosujemy się do zasad ruchu drogowego i tutaj pokonujemy skrzyżowania na czerwonym świetle, czasami przejeżdżamy przez ulicę jednokierunkową pod prąd, czasami nie stosujemy się do znaków drogowych i to generuje cały szereg zagrożeń, różnych zagrożeń. Tutaj faktycznie czasami zbyt szybka jazda może doprowadzić do kolizji, czy też do jakiegoś wypadku, który może być tragiczny w skutkach i ten symulator ma właśnie za zadanie wszystkim pokazać, jakie to zdarzenia mogą być
- mówi Robert Judek.
Niedługo rozpocznie się cykl szkoleń na symulatorze. W pogotowiu pracuje ponad 200 osób i plany są takie, by wszyscy mogli spróbować swoich sił w symulowanych sytuacjach.
Do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia trafiły także manekiny, na których ratownicy będą mogli podnosić swoje umiejętności. Obok dorosłych postaci są także manekiny dzieci.