"Kiedyś takie zabiegi były uznawane za bardzo niebezpieczne, teraz tak się leczy takie zmiany" - mówi dr Adrian Dąbrowski.
To jest rzecz, która jeszcze jakiś czas temu była nie do pomyślenia, dlatego, że zamykając żyłę, którą odpływa krew, powodujemy bardzo duże ryzyko krwawienia. Natomiast zmieniła się filozofia, zmienił się stan wiedzy i zgodnie z tymi nowymi wytycznymi w takim ostatnim etapie, kiedy mamy do czynienia już z bardzo małymi naczyniami, ale wciąż aktywnymi i nie możemy do nich dojść tętniczą, to wtedy możemy się zdecydować na dostęp od strony żylnej i zamykając żyłę, wstecznie cofając się zamykamy również napływowe, małe tętnice
- mówi dr Adrian Dąbrowski.
Dwóch chorych w wieku 42 i 50 lat trafiło do Szpitala imienia Strusia już w ubiegłym roku z krwawieniem w mózgu. Okazało się, że przyczyną w obu przypadkach są naczyniaki, czyli zmieniono chorobowo kłębowiska naczyń. Najpierw kilka razy lekarze zamykali chorym w mózgu mniejsze naczynia. Ostateczne zabiegi przeprowadzili pod okiem prof. Rene Chapot, który jest światowej sławy neuroradiologiem. Obaj pacjenci są już w domu.
Teraz Szpital imienia Strusia chce stosować takie leczenie u kolejnych pacjentów. Od jesieni ubiegłego roku w placówce działa też Poradnia Neurochirurgiczna, której wcześniej nie było. To pozwala opiekować się chorymi także po zabiegu. Wszystko odbywa się w ramach kontraktu z NFZ-em.