Kiedy pacjent był nieprzytomny, wykonano mu punkcję kręgosłupa, chociaż wcześniej na to się nie zgodził. Rzecznik Praw Pacjenta uznał to za złamanie praw pacjenta. Prokuratura drugi raz umorzyła śledztwo prowadzone pod kątem narażenia życia i zdrowia pana Krzysztofa. Mężczyzna ponownie złoży zażalenie do sądu.
I mam nadzieję, że znów sąd ponownie wezwie prokuraturę do tego, żeby rzetelnie podjęła czynności, ponieważ okazuje się, że prokurator nie zastosował się do wcześniejszych zaleceń sądu. Sąd wskazał, żeby wykonać czynności dotyczące powołania biegłego, a prokurator stwierdził, że nie ma możliwości powołać biegłego w sprawie i kolejny raz sprawę umarza. Jest to już troszkę uwłaczające. Prokuratura ma to gdzieś, po prostu próbuje zamiatać sprawę pod dywan
- mówi pan Krzysztof.
Prokuratura miała zebrać opinie biegłych z dziedziny gastrologii i neurologii, żeby ustalić czy nakłucie lędźwiowe i przewożenie pacjenta do innej placówki stanowiły zagrożenie. Chociaż początkowo szukał biegłych, prokurator Jacek Wosicki stwierdził ostatecznie, że przygotowanie takiego dowodu to nieuzasadnione przedłużenie śledztwa, a nie da się w ten sposób dowieść czy doszło do narażenia pacjenta.
Pan Krzysztof zamierza także pozwać szpital i procesie cywilnym walczyć o odszkodowanie. Kluczowa ma być opinia Rzecznika Praw Pacjenta. Oprócz zastrzeżeń do punkcji kręgosłupa, rzecznik zwrócił także uwagę na nieprawidłowości w dokumentacji. Kiedy pacjent był przewożony na konsultację w innym szpitalu, personel wydrukował kartę informacyjną, a następnie anulował dokument. To także złamanie praw pacjenta.