Byłam umówiona na tradycyjną operację, ale ze szpitala do mnie zadzwonili, że mogę skorzystać z tej operacji robotem da Vinci. Na pewno przekonało mnie to, że nie będę miała blizny na dekolcie, pod szyją. Duży zespół lekarzy to też jest na pewno plus
- mówi pani Barbara.
Myślę, że każdy pobyt w szpitalu, każda operacja jest zawsze związana z jakimś stresem i obawą, ale jestem pozytywnie nastawiona. Miałam małe guzki na tarczycy, które się pojawiały, znikały, nic groźnego, aż w końcu się okazało, że pojawił się jeden duży
- zaznacza pani Joanna.
W Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu lekarze z pomocą robota wykonali już ponad 200 zabiegów, podczas których usunęli nowotwory głowy i szyi. Teraz chirurgia robotowa będzie wykorzystywana w leczeniu tarczycy, bo liczba pacjentów z takimi problemami lawinowo rośnie.
Kierownik Kliniki Chirurgii Głowy i Szyi prof. Wojciech Golusiński, który jutro wykona jedną operację, mówi, że zastosowanie robota sprawia, że taka operacja jest wykonana dobrze między innymi pod względem kosmetycznym.
Nikt nie chce mieć blizny, nikt nie chce mieć - bardzo często jednak - uszkodzenia nerwów czuciowych, czyli głos ma dobry, ale ma kłopoty z połykaniem. O tym się nie mówi. Natomiast chirurgia robotowa zapewnia to, co jest chyba najważniejsze, czyli jakość życia po przeprowadzonej operacji
- zauważa prof. Wojciech Golusiński.
Podczas zabiegu z użyciem robota chirurdzy nie nacinają szyi, by dostać się do tarczycy. Dojście jest zupełnie inne - przez okolice pachy. Kamera zamontowana na ramieniu robota daje lekarzom bardzo dokładny obraz operowanego miejsca podczas zabiegu.
Poznański zespół przed wprowadzeniem operacji tarczycy z udziałem robota, szkolił się we Francji. Po jutrzejszych operacjach, kolejne odbędą się w przyszłym tygodniu.