Nikodem Bernaciak z Ordo iuris powiedział Radiu Poznań, że dokument narusza szereg aktów prawa krajowego i międzynarodowego. W ocenie prawników "polityka" może doprowadzić do ograniczenia wolności słowa i prowadzenia badań naukowych.
"Przykładem takiego działania jest chociażby sytuacja prof. Jacka Kowalskiego" - mówi Nikodem Bernaciak. Dodał, że organy, które mają powstać na podstawie tej strategii, łączą w sobie kompetencje quasi prokuratorskie i quasi sędziowskie.
Przedmiotem postępowania w myśl tej strategii miałyby być czyny dokonywane nie tylko na uczelni, ale też, jak zostało to wspomniane, ale funkcjonalnie powiązane z działalnością uczelni. Hipotetycznie, gdyby osoba zatrudniona na uczelni miała wyrazić w przestrzeni publicznej jakieś poglądy niezgodne z tą ideologiczną linią, to mogłaby zostać ona pociągnięta do odpowiedzialności tylko dlatego, że została na przykład podpisana jako profesor uczelni, tak, jak miało to miejsce z prof. Jackiem Kowalskim, gdy odmówiono mu tytułu osoby zasłużonej dla miasta Poznania
- mówi Bernaciak.
Nikodem Bernaciak podkreślił, że jeśli UAM zdecyduje się wdrożyć "politykę równościową i antydyskryminacyjną", złożą do ministra edukacji i nauki prof. Przemysława Czarnka wniosek o jej uchylenie.
Dokument budził wiele kontrowersji i powodował sprzeciw części środowiska akademickiego. Akademicy obawiają się, że będą karani za zwracanie się do innych osób zaimkami zgodnymi z ich płcią biologiczną, ponieważ dokument narzuca, że należy zwracać się do innych tak, jak sobie tego życzą, jeśli zgłoszą taką wolę uczelni.