W 2023 roku odebrano tam ok. 330 porodów. Na remont otrzymano 12 milionów rządowego dofinansowania. Jeżeli oddział położniczy w Turku zostanie zlikwidowany, mieszkanki najbliższe porodówki będą miały w Koninie, Kole lub Kaliszu.
Starosta turecki, Jan Smak powiedział, że decyzja w sprawie porodówki w Turku jeszcze nie zapadła: „Mamy oddział, który jest bardzo dobrze wyposażony, bardzo pięknie wyremontowany. Mamy super warunki do tego, żeby kobiety bezpiecznie mogły tutaj odbyć poród i będziemy robili wszystko, aby jeszcze próbować ratować ten oddział”.
Zanim zapadnie decyzja o przyszłości porodówki, firma zewnętrzna przygotuje audyt i program naprawczy dla całego szpitala.
Szpital jest zadłużony. Musimy skorzystać z tej opcji ministerialnej. Musimy wejść w restrukturyzację tego szpitala, a czy oddział położniczy będzie likwidowany, to dopiero po planie naprawczym jeszcze musi być ocena przez Urząd Wojewody i Narodowy Fundusz Zdrowia
- mówi pełniący obowiązki dyrektora szpitala w Turku, dr Cezary Chmielecki.
Chmielecki dodaje, że szpital ma 40-milionowe zadłużenie. Decyzja zapadnie pod koniec roku. Jak mówi ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Turku, lekarz Marek Bakalarz, od października 2020 roku do września 2023 roku - oddział w pełni nie funkcjonował. Był tam m.in. szpital covidowy. To nie koniec.
Ponad 2 lata trwał u nas remont, gdzie pracowaliśmy w warunkach bardzo trudnych. Ta liczba porodów nie mogła być tak duża jak przed remontem, ponieważ mieliśmy ledwie jedenaście łóżek”. Przed pandemią szpital odbierał więcej porodów
- mówi ordynator oddziału noworodków w Turku, lekarz Mikis Eustathiou.
Do momentu, kiedy zostaliśmy przekształceni w szpital covidowy i cały właściwie szpital był przeznaczony dla leczenia pacjentów covidowych, liczba porodów w naszym szpitalu balansowała między 600 a 700
- dodaje Mikis Eustathiou.