Przez jamę ustną wypalili guza trzustki

Jako trzeci ośrodek w kraju zastosowali minimalnie inwazyjną metodę ablacji guza endokrynnego, który powodował potężne spadki poziomu cukru we krwi pacjenta i utratę przytomności.
Zmiana miała centymetr średnicy, była potencjalnie złośliwa - mówi dr Aleksander Sowier.

Guza niszczy temperatura. To są fale radiowe, które wydzielają wysoką temperaturę i trzeba się precyzyjnie wkuć w tego guza. Tu jest zastosowana technika endoskopii połączona z ultrasonografią. Możemy powiedzieć, że robimy ultrasonografię z wnętrza organizmu. Widzimy bardzo dobrze trzustkę, możemy ją precyzyjnie obejrzeć, zdiagnozować tego guza, ukuć go igłą i tam podłączamy prąd i wypalamy

- wyjaśnia dr Aleksander Sowier.

Pacjent po takim zabiegu szybko wyjdzie do domu. Będzie pod stałą kontrolą. Lekarze będą sprawdzać, czy zmiana nie odrasta.

Nie wszystkie guzy nadają się do takiego usunięcia, ale liczba wykrywanych guzów endokrynnych będzie rosła, bo mamy coraz lepsze techniki diagnostyczne - mówi krajowy konsultant w dziedzinie endokrynologii prof. Marek Ruchała z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Im szybciej zdiagnozujemy, tym większa szansa na całkowite wyleczenie naszego pacjenta. Jest to absolutnie nowatorska metoda, ponieważ do tej pory stosowaliśmy metody radiofrekwencjne, ale przezskórne. Dotarcie do trzustki przezskórne nie jest takie proste. Tutaj dzięki temu, że mamy metodę endoskopową, guz jest dokładnie lokalizowany przy tej metodzie

- tłumaczy prof. Ruchała

Szpital imienia Raszei ściśle współpracuje z Kliniką Endokrynologii Uniwersytetu Medycznego, gdzie pacjenci są diagnozowani przy wykorzystaniu najnowszych metod. Potem lekarze wspólnie wybierają metodę leczenia. 
Do Szpitala Raszei rocznie trafia około 300 pacjentów z rakiem trzustki. Kolejni już są przygotowywani do leczenia nową metodą.