Filip Pawlik prowadzi 50 hektarowe gospodarstwo w Sulęcinku koło Środy Wielkopolskiej. Jest też działaczem AgroUnii. Kilka dni temu umieścił w sieci film, na którym talerzuje, czyli odcina od podłoża, zagony dorodnychrzodkiewek.
W czerwcu rzodkiewka już nie do sprzedaży. Zostało się ponad hektar rzodkiewki i co robimy? Talerzujemy. A czemu nie do sprzedaży? Bo polski rynek zalewa rzodkiewka z importu.
Rolnik powiedział Radiu Poznań, że nie pierwszy raz jest zmuszony zniszczyć zbiory, by móc kontynuować produkcję.
Ja desperat nie jestem i nigdy nie byłem, podchodzę z sercem do tego co robię, staram się tam włożyć jak najwięcej. No, jeżeli coś nie wychodzi, no to trudno, trzeba się z tym godzić i się żyje dalej, się dalej pracuje nad tym, czy nad czymś innym, czy po prostu zmieniamy troszeczkę profil, wchodzimy w inne warzywa, szukamy jakichś nowocześniejszych rozwiązań. Na tym to polega.
Filip Pawlik mówi, że to bardzo trudny rok dla plantatorów rzodkiewek za sprawą aury. Dlatego rodzimych producentów wyparli Włosi i Niemcy, którzy mają uprawy przemysłowe wyposażone w nowoczesny sprzęt do zbiorów. W Polsce rzodkiewki zbiera się ręcznie, a to podraża produkcję. Rolnik wyjaśnia, że hektarowe pole rzodkiewek zniwelował, by móc już zasiać łubin. Gdyby rzodkiewki zebrał, straciłby 40-50 tysięcy. Zniszczenie uprawy kosztowało go co najmniej o połowę mniej.