Sędzia Dorota Maciejewska-Papież powołała się dziś na zeznania świadka, który z bliskiej odległości widział całe zdarzenie.
Świadek ten wykluczył, aby oskarżona przewróciła się jadąc na rowerze, ale na pewno już nie przewróciła się z uwagi na umyślne popchnięcie jej przez pokrzywdzoną. Świadek wskazywał w sposób jednoznaczny, że oskarżona jadąc na rowerze, minęła pokrzywdzoną i jej koleżankę. Po czym zatrzymała się i rzuciła rower. Świadek wykluczył, by oskarżona spadła z tego roweru. Te zeznania są rzeczowe, są jasne, są logiczne
- mówiła sędzia.
Sąd Okręgowy utrzymał dziś wyrok roku prac społecznych, podwyższył natomiast wysokość nawiązki, jaką kobieta będzie musiała zapłacić pokrzywdzonej, z dwóch do czterech tysięcy złotych.
W maju ubiegłego roku Maja szła z koleżanką do szkoły. W pewnym momencie lekko potrąciła ją przejeżdżająca rowerzystka. To była oskarżona, która potem rzuciła rower, podbiegła do nastolatki, złapała ją za włosy i przewróciła.
Sędzia Dorota Maciejewska-Papież mówiła dziś, że nie było żadnych powodów do takiego zachowania oskarżonej.
Działanie oskarżonej świadome, w pełni zamierzone, spowodowało u pokrzywdzonej określone obrażenia ciała. Słusznym jest także ustalenie sądu pierwszej instancji, że ten czyn oskarżonej miał charakter chuligański. Nie było żadnego powodu, by oskarżona wykazała taką reakcję i takie zachowania, jakich się dopuści, jakie zostały jej przypisane
- mówiła sędzia.
Oskarżonej nie było dziś w sądzie. Nie było także Mai. Wyrok jest już prawomocny.
A gdzie jest kara za jazdę po chodniku?