NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Tadeusz Zysk o wulgarnych protestach przeciwników PiS: "Jeśli będą się tak zachowywać, to przegrają wybory"

Publikacja: 25.07.2022 g.20:43  Aktualizacja: 26.07.2022 g.10:18 Krzysztof Polasik
Poznań
Poznański pełnomocnik partii rządzącej był gościem popołudniowej audycji w Radiu Poznań.
tadeusz zysk - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

Podczas rozmowy komentował zachowanie polityków opozycji, którzy porównywali agresywnych protestujących do zwykłych ludzi. „To jest problem naśladownictwa” – przekonywał Tadeusz Zysk.

Takie zachowanie uderza nie w przeciwników opozycji, ale w Bogu ducha winnych i prędzej czy później to się obróci przeciw. Kto mieczem wojuje od miecza ginie. Poznań był spokojny, ja mam takie wrażenie, wychodziłem po godzinie 22, mała grupka ludzi zaczęła do nas krzyczeć „złodzieje”. Ja chciałem do nich podejść i zapytać czy ja jestem złodziejem. Mam przedsiębiorstwo, które dobrze funkcjonuje, nigdy nikogo nie okradłem. Kiedy pracowałem jako psycholog, mieliśmy takie ukłute stwierdzenie, że ludzie, którym czegoś brakuje lub kimś są, zarzucają to innym.

Tadeusz Zysk podał przykład złodzieja. „Na ogół ten, co krzyczy łap złodzieja, sam jest złodziejem” – stwierdził pełnomocnik PiS w Poznaniu. Do najgłośniejszych protestów doszło podczas spotkania z prezesem PiS w Kórniku. Protestujący podnosili wulgarne hasła. Według niektórych relacji, mieli także opluwać uczestników spotkania.

Roman Wawrzyniak: Zacznijmy od tego co mówił prezes Kaczyński podczas spotkań w Wielkopolsce. Tematów poruszał wiele. Które pana zdaniem były najważniejsze?

Tadeusz Zysk: Ja byłem w Poznaniu. Organizowałem to spotkanie. Dwie trzecie tego spotkania poświęcone było temu co w Kórniku się wydarzyło. Prezes dokonał pewnej analizy zjawiska, które się pojawiło gdzieś koło 2005 roku, o ile wcześniej ta silna polaryzacja polityczna nie miała miejsca, to w 2005 roku były wybory, w których murowany faworyt do stanowiska prezydenta Polski Donald Tusk oraz partia faworyt do stworzenia rządu dwukrotnie przegrała te wybory i to było dla nich szokiem. Oni stanęli przed wyborem, albo przyjąć to co się stało, albo kontestować. I wtedy w środowisku Platformy Obywatelskiej pojawili się psychologowie, już nie mówię o osobach, które tam były, które przeformatowały całe zachowanie PO. Wcześniej mieliśmy do czynienia z porozumieniem między PiS a PO, nazywało się to PO-PISEM. Czasem to się wypomina wytykając pewne rzeczy. Był też bardzo ciekawy skutek dla Poznania, bo wtedy PiS wprowadziło trzech albo czterech posłów i to samo PO. Listy senackie były bardzo kompatybilne i uzupełniające się.

Ci kandydaci z dzisiejszej perspektywy to byli nawet podobni do siebie.

Tak. Część z nich znałem ze środowiska akademickiego i raptem podjęto decyzję, która polegała mniej więcej na tym, że uderzono w prezydenta Lecha Kaczyńskiego, definiowano jako słabszego psychicznie niż Jarosław Kaczyński. Rozpoczęła się słynna nagonka i hejty.

Czepiano się prawie wszystkiego. Pamiętam pewną reklamówkę…

Była reklamówka, krawat, Palikot i jego słynne wypowiedzi. To było bardzo ostre i były oczywiście problemy z tworzeniem rządu, ponieważ PO nie brała już udziału w tych rozgrywkach. To mocno spolaryzowało scenę polityczną. Doprowadzono do wcześniejszych wyborów, co PO odebrała jako sukces, że polityka agresji i hejtu przynosi skutki. Były takie hasła jak „zabierz babci dowód”, „mohery”.

Czy oni teraz wracają do tej samej narracji?

Nie wejdzie się dwa razy do tej samej rzeki. Ja myślę, że Donald Tusk przeżył na pewno duży szok, kiedy dwukrotnie Prawo i Sprawiedliwość i dwukrotnie prezydent Andrzej Duda wygrali wybory.

Nie mogą się z tym pogodzić do dziś?

Myślę, że tak. Jest z jednej strony takie rutynowe i neurotyczne powtarzanie pewnych mechanizmów z przeszłości, co nic dobrego nie daje, a tak naprawdę, oprócz skutków ubocznych, które mogą powstać, co wynika z frustracji, bo każdy psycholog powie, że agresja wynika z frustracji, niemożliwości osiągnięcia celu, którym jest w tym przypadku chęć przejęcia władzy. Ta agresja rośnie wśród ludzi i my to obserwujemy. Czy to jest dobre? Nie, bo na drugi plan schodzą rzeczy merytoryczne i w szczególności w stosunku do sytuacji obecnej na świecie. Prezes wspominał w Poznaniu o ciekawym przykładzie rozwoju Irlandii. Irlandia przeżyła coś bardzo podobnego jak my. Odzyskała niepodległość po długim okresie nieistnienia, ale należała do królestwa brytyjskiego, więc dominującego królestwa na świecie, nad którym jak się mówiło nigdy nie zachodziło słońce, Anglicy byli w szoku, że Irlandczycy zdecydowali się na oderwanie od korony i wtedy doszło do olbrzymich konfliktów wewnątrz Irlandii. Ja tylko powiem jaki był poziom agresji wobec Irlandczyków u Szkotów, bo chodziło o Szkotów, którzy zasiedlili północną Irlandię. Na drzwiach pubów były napisy: psów, czarnych i Irlandczyków nie wpuszczamy.

I co pan chce przez to powiedzieć? Czy to nas czeka?

Przygotowuję do pewnej pointy. Kiedy Irlandia odzyskała niepodległość, kiedy rodziny były pęknięte na pół, strzelano i zabijano siebie, Irlandczycy budując swój kraj, kiedy wchodzili od wspólnoty europejskiej, podjęli decyzję o współpracy. Ten, który strzelał i zabijał brata, przeciwnika politycznego i odwrotnie, zapominał, podawał rękę i się godzili. Efektem tego był olbrzymi bum gospodarczy Irlandii, kraju, gdzie w XIX wieku ludzie umierali z głodu. Przy pomocy diaspory irlandzkiej w Stanach Zjednoczonych, państwo to stało się liderem i produkt krajowy brutto Irlandii przewyższył Wielką Brytanię. To jest przykład, że ta zgoda jednak jest potrzebna.

Na którym etapie jesteśmy tu w Polsce?

Jesteśmy jeszcze nie na tym etapie, co Irlandczycy, kiedy się mordowali.

A czy to nam grozi?

Już była zbrodnia polityczna w Polsce. Zamordowano członka PiS. Myślę, że raczej Polska nie ma takiej tradycji ostrych sporów politycznych i w tym widzę nadzieję, że nasza kultura do tego nie prowadziła. Ale to niewątpliwie przeszkadza. Przeszkadza Polsce, ale myślę, że też opozycji. Jeśli będą tak się zachowywać, to te trzecie wybory przegrają w oczach ludzi, a jeśli nawet wygrają, to się to szybko zamieni w ich porażkę.

Pozwolę sobie przytoczyć wpis senator Rotnickiej właśnie z PO, która usprawiedliwia takie zachowanie protestujących, mówiąc tak: „Szkoda, że poseł Kaczyński nie miał ochoty spotkać się ze zwykłym ludźmi z zewnątrz. Brakowało odwagi?” – pyta senator. To naprawdę byli zwykli ludzie? Ci, którzy opluwali tych, którzy wychodzili ze spotkania?

U nas w Poznaniu było dość spokojnie.

Jeszcze podam drugi krótki cytat. Zacytuję wpis historyka, profesora Żerko, którego trudno posądzać o wielką sympatię do PiS. On napisał tak: „Moja żona pojechała ze znajomą na spotkanie z czystej ciekawości. Chciała zobaczyć jak to wygląda i co Kaczyński powie. Po spotkaniu została zwyzywana od pisowskich – tu pada słowo na „k” – które trzeba – tu pada słowo na „j” – ale miała szczęście, że nie została opluta przez PO.

Takie zachowanie uderza nie w przeciwników opozycji, ale w Bogu ducha winnych i prędzej czy później to się obróci przeciw. Kto mieczem wojuje od miecza ginie. Poznań był spokojny, ja mam takie wrażenie, wychodziłem po godzinie 22, mała grupka ludzi zaczęła do nas krzyczeć „złodzieje”. Ja chciałem do nich podejść i zapytać czy ja jestem złodziejem. Mam przedsiębiorstwo, które dobrze funkcjonuje, nigdy nikogo nie okradłem. Kiedy pracowałem jako psycholog, mieliśmy takie ukłute stwierdzenie, że ludzie, którym czegoś brakuje lub kimś są, zarzucają to innym. Na ogół ten, co krzyczy łap złodzieja, sam jest złodziejem. Ten, który wyzywa kogoś od idioty, też ma pewne problemy z procesami poznawczymi. Ja myślę, że kubeł zimnej wody na głowę i lekki rozsądek na pewno przyda się drugiej stronie.

Stąd moje pytanie z początku rozmowy. Czy ludzie protestujący podczas spotkania z prezesem Jarosławem Kaczyńskim są twarzą opozycji? Jeśli czytam takie wpisy jak ten senator Jadwigi Rotnickiej, jeśli czytam, że Tomasz Lis zapowiada, iż będzie ostrzej i dziwi się tym, którzy się dziwą taką agresją.

Tomasz Lis zawsze słynął z bardzo ostrych sformułowań.

A senator Rotnicka?

Ja myślę, że ona by nie opluwała, nie byłaby i nie krzyczała.

Nikt o to jej nie podejrzewa, ale jednak stanęła w ich obronie, prawda?

To jest problem naśladownictwa. Jeżeli pewne zachowania nie są potępione przez liderów, kiedy te małe grupki hejterskie są napędzane niektórym zachowaniem liderów. Ludzie PO się licytują kto jest twardszy w pobiciu, oderwaniu, odspawaniu, przykuciu, to naprawdę aż się prosi, żeby chwilę wakacji im zalecić, zimną wodę i zastanowienie nad tym co się robi. Trzeba pomyśleć o własnym interesie.

Wszystkim rozsądnym ludziom w Polsce zależy chyba na tym, żeby w kraju w demokratycznym była mocna i dobra opozycja. Konstruktywna opozycja. Trudno mówić tak o Platformie Obywatelskiej. Zastanawiam się co ci porządni ludzie z PO sądzą o takich akcjach jak ta w Kórniku?

To jest problem. Postawy wynikają z kilku elementów. Pewnych wartości, jakie ma się w sobie, ale też pewnego naśladownictwa i wpływu środowiska zewnętrznego. Ja spotkałem mojego przyjaciela, który był moim opiekunem na studiach, to człowiek znany, członek Platformy Obywatelskiej, mieliśmy rozmawiać o polityce i zaczął podawać przykłady takie bardzo zabawne dotyczące nieudolności rządów PiS, ale jak mu pokazywałem fakty, to był potem zdziwiony. Powtarzał narrację sprzed 5 czy 7 lat. Ja myślę, że każdy z nas musi spokojnie przeanalizować fakty i zachować się tak, żeby nie musiał się tego wstydzić za dzień, miesiąc czy rok.

Również za swoje słowa usprawiedliwiające ludzi zachowujących się niegodnie. Tak najdelikatniej rzecz ujmując. Na koniec jeszcze chcę zapytać o jedną rzecz. Podczas spotkań przedstawiciele Akademickiego Klubu Obywatelskiego wręczyli prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu statuetkę przygotowaną z okazji dziesięciolecia AKO „Warto być Polakiem” z takim hasłem. Padło też ważne zdanie z ust prezesa PiS, który mówił, że jeśli PiS wygra wybory to wyczekiwany pomnik wdzięczności w Poznaniu w końcu stanie.

Ja myślę, że i władze miasta i mieszkańcy wspólnie dojdą do konsensusu i zbudują coś, co kiedyś tu stało, świadczyło o naszej wielkości jako poznaniaków, bo symbolizowało nasze zwycięskie powstania, nie tylko to ostatnie. Mówiło o tym, że mamy świadomość tego, iż zdobyliśmy niepodległość nie tylko własnym wysiłkiem, ale pewnym zbiegiem okoliczności, pomocą innych krajów i boską pomocą. To było wyrażone w postaci tego pomnika. Takie trzy pomniki: Grób Nieznanego Żołnierza, pomnik grunwaldzki w Krakowie, symbol zwycięstwa nad Teutonami i myślę, że prędzej czy później można się porozumieć, że powstanie pomnik w Poznaniu.

Zwłaszcza, że pod tym wnioskiem, czy prośbą, sugestią, podpisało się ponad 20 tysięcy poznaniaków.

Tak. Jestem w tym komitecie i trochę czasu minęło od zbierania podpisów. Kiedy zanieśliśmy je ówczesnemu prezydentowi Poznania Ryszardowi Grobelnemu, to on stwierdził, że to największa liczba podpisów pod petycją, jaka wpłynęła podczas jego kadencji.

https://radiopoznan.fm/n/INctGk
KOMENTARZE 0