"Akt o Usługach Cyfrowych to dosyć kompleksowy projekt, który obejmuje zasady funkcjonowania bardzo różnych podmiotów w sieci, które świadczą usługi elektroniczne" - mówiła goszcząc w Wielkopolskim Popołudniu Radia Poznan Dorota Głowacka .
Ten projekt przewiduje wprowadzenie transparentności - firmy te będą musiały wyjaśnić swoje decyzje. To już bardzo dużo, bo dzisiaj często nie wiadomo, z jakiego dokładnie powodu usunięto nam konto, a poza tym, że dowiemy się, dlaczego, platformy będą musiały stworzyć nam efektywną metodę odwołania od decyzji.
"Dzisiaj jest z tym bardzo różne, platformy mają dowolność rozgrywania tych kwestii" - dodaje Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon. Ekspertka doradza, by w sieci zawsze uważać, na co klikamy, by samemu zadbać o swój cyfrowy dobrostan.
Poniżej zapis całej rozmowy z Dorotą Głowacką:
Łukasz Kaźmierczak: Już po głosowaniu, tak?
Dorota Głowacka: Zgadza się. Stanowisko Parlamentu Europejskiego zostało przyjęte, ale chcę powiedzieć, że to nie jest jeszcze koniec procedury administracyjnej.
W końcu to Unia.
Tu nic tak szybko i prosto nie idzie. Jeszcze wszystkie zaangażowane strony będą negocjować ostateczne stanowisko, pewne rzeczy mogą się jeszcze zmienić, ale dziś na pewno był bardzo ważny krok, dlatego że jeśli chodzi o najbardziej proobywatelskie stanowisko, to z reguły właśnie Parlament Europejski jest tą instytucją, na którą obywatele Europy mogą liczyć najbardziej. Wydaje się, że jeśli w Parlamencie Europejskim jakieś propozycje, które poprawiają uprawnienia użytkowników i użytkowniczek platform nie przejdą, to prawdopodobnie nie przejdą w ogóle.
Co przeszło? Mamy ustawę, która się nazywa projektem Digital Services Act.
Rozporządzenie unijne, projekt.
Jest to projekt. Były wokół tego różne podchody, próby wykreślenia takich bardziej twardych zapisów, chroniących konsumentów, a także ograniczających to, co mogą robić wielkie koncerny i nie wahajmy się nazwać tych koncernów - chodzi głównie o Facebooka i o Google. Te dwa wielkie giganty, które właściwie dominują na rynku światowym, także w Europie. O co toczy się gra i co udało się dziś uzyskać?
Digital Services Act, czyli Akt o Usługach Cyfrowych to dosyć kompleksowy projekt, który obejmuje zasady funkcjonowania bardzo różnych podmiotów w sieci, które świadczą usługi elektroniczne. Wśród nich są platformy internetowe, a szczególna uwaga została poświęcona tym największym liderom internetowym, o których Pan wspomniał, które mają dominującą pozycję na rynku w swoich obszarach, i tej pozycji niejednokrotnie nadużywają, funkcjonując jednocześnie w oparciu o modele finansowe, które z naszego punktu widzenia nie są korzystne dla obywateli, dlatego że powodują dużo szkód społecznych. To jest związane z tym, tu mam na myśli np. Facebook, że te platformy promują treści, które budzą zaangażowanie.
Czyli klikalność.
Chodzi o nasz czas, uwagę, klikalność jest tego elementem. Chodzi o to, żebyśmy spędzali tam jak najwięcej czasu i zostawiali po sobie jak najwięcej śladów, które są przetwarzane na dane i sprzedawane reklamodawcom. Jest wiele dowodów, po pierwsze badania naukowe, premiowane są toksyczne treści w informacjach, kosztem informacji wiarygodnych, jakościowych.
Jesteśmy karmieni czymś, co tak naprawdę jest szkodliwe, ta strawa duchowa jest szkodliwa dla naszych umysłów.
Te platformy mają dzisiaj bardzo dużą władzę nad tym, jak wygląda przepływ informacji w sieci i dla wielu osób stały się głównym źródłem poszukiwania informacji o świecie, w związku z tym to, w jaki sposób zaprojektowane są ich usługi, systemy rekomendujące treści może mieć duży wpływ na podejmowane przez nas decyzje - komercyjne i polityczne.
Przeczytałem na rozsyłanych przez was Tweetach takie hasła jak - inwazyjne śledzenie i profilowanie użytkownika. To w tej chwili robią najwięksi gracze cyfrowi. Także takie hasło - algorytmy traumy. Co to oznacza tak naprawdę?
Obie te kwestie dotyczą czegoś, co nazywany reklamą śledzącą i to jest rzeczywiście mocno inwazyjna praktyka reklamowa, którą stosują platformy, oparta na tym, że użytkownikom dostarczane są reklamy - według naszych cech, które platformy posiadają, przy czym eksploatacja tych danych jest bardzo intensywna, nie opiera się nie tylko na świadomie przekazywanych przez nas danych, ale też na danych wywnioskowanych z naszej działalności.
Cała nasza historia.
Na tej postawie platformy wyciągają o nas wnioski, które mogą odnosić do naszych słabości, wrażliwości i naszych cech.
To dane wrażliwe.
Zgadza się. I algorytmy traumy - to taki eksperyment z użytkowniczką, która się do nas zwróciła, mówiąc, że ma wrażenie, że Facebook podsyła im bardzo dużo treści, głównie reklam, nawiązujących do poważnych chorób, co potęguje pewne lęki, która ona miała.
Musiała sprawdzać jakieś informacje.
Googlowanie objawów, znane zjawisko... Czytania o zdrowiu, przejrzeliśmy jej profil, rzeczywiście Facebook przypisał jej 20 kategorii, które nawiązywały do zdrowia, to są tak zwane zainteresowania. Tam były takie rzeczy jak onkologia, nowotwór, hospicjum. Ona się tymi informacjami w ogóle nie dzieliła, w ogóle jej aktywność na Facebooku była ograniczona.
Pani Doroto, to jeszcze bieżące sprawy, bo jeszcze mamy głośną sprawę Konfederacji, czy raczej partii, której nazwy nie można wymieniać, bo też się tak nazwała na jednym z profilu, żeby nie zostać zbanowaną, a została. Pytanie szersze - te nieprzejrzyste, anonimowe reguły, nieznane nikomu, które są ustalone przed administratorów. Kto jest tym administratorem, który może sobie pozwolić na tak wiele? I czy te przepisy mogą być remedium na taką sytuację?
Tak, ten akt obejmuje różne zagadnienia związane z moderacją treści, co blokują, na co pozwalają platformy. To rzeczywiście mocno nawiązuje do sprawy Konfederacji, przy okazji bardzo często podnosi się, że mamy na gruncie polskim projekt ustawy, który też się odnosi do tego zagadnienia, przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. To nie resort wymyślił, że trzeba stworzyć mechanizm niezależnego nadzoru nad tymi platformami, dlatego że wcześniej było to zawarte w projekcie DSA. Ten projekt przewiduje wprowadzenie transparentności - firmy te będą musiały wyjaśnić swoje decyzje.
To już coś...
To już bardzo dużo, bo dzisiaj często nie wiadomo, z jakiego dokładnie powodu usunięto nam konto, a poza tym, że dowiemy się, dlaczego, będzie też efektywna metoda odwołania od decyzji. Dzisiaj jest z tym bardzo różne, platformy mają dowolność rozgrywania tych kwestii. Bardzo często jest tak, że istnieje system odwoławczy, ale nie ma miejsce na argumenty. Po trzecie przepisy przewidują stworzenie zewnętrznych ciał, do których użytkownik, który ostatecznie nie będzie zadowolony z decyzji platformy, będzie mógł się odwołać.
Czy będą też inne podmioty? Dziś mówi się, że jesteśmy skazani na firmy, takie jak Facebook.
W założeniu te przepisy miały mieć taki cel, żeby trochę rozbroić te imperia, tych podmiotów, które kontrolują naszą aktywność w sieci dzisiaj, stworzyć warunki dla innych podmiotów, które będą działały w oparciu na inne zasady - nie ten inwazyjny model eksploatacji danych i naszej uwagi. W tym zakresie, to, co dzisiaj wydarzyło się w PE, jest nie do końca satysfakcjonujące, dlatego że na stole były wczoraj poprawki, które zakładały obowiązek dla platform umożliwiający użytkownikom korzystania z zewnętrznych systemów rekomendowania treści. Mam Facebooka, ale wybieram sobie system rekomendujący jakiejś agencji prasowej, która dostarcza treści wg kryterium wiarygodności.
To nie przeszło.
Tak. To interoperacyjność, która zapewniałaby możliwość komunikowania wymiany informacji między platformami, czyli nie muszę mieć Facebooka, ale mogę się kontaktować z tymi, którzy są na Facebooku. To niestety nie przeszło.
Czy i tak to, co zostało dzisiaj uchwalone, jest pierwszym krokiem do ograniczenia monopolistycznej pozycji cyfrowych gigantów?
Tak, myślę, że to jest jakiś krok w tym kierunku. Jesteśmy trochę nieusatysfakcjonowani tym, że europosłowie nie postawili na bardziej odważny wariant, ale wiemy, że przynajmniej w dziedzinie większej transparentności i wyeliminowania najbardziej inwazyjnych treści reklamowych, ta regulacja ma szansę przynieść dobry efekt.
Niech taką konkluzją z tej rozmowy będzie to, co Pani powiedziała - uważajmy, na co klikamy, czym się karmimy, bo bardzo łatwo może nas to zainfekować różnymi treściami traumatycznymi.
Każdy musi dbać o swój cyfrowy dobrostan.
Dobre określenie - cyfrowy dobrostan.
W starciu z tymi platformami naprawdę nie mamy szans, dlatego konieczne są przepisy, które pomogą nam.
I dobrze, żeby były one na poziomie europejskim.