Najpierw ruszyli niepełnosprawni na wózkach, później biegacze, a na końcu zawodnicy z niedowładem nóg w egzoszkieletach, które pozwoliły im zrobić kilkadziesiąt kroków. Wszyscy wystartowali dla tych, którzy biegać nie mogą, bo mają przerwany rdzeń kręgowy. Na badania, związane z przywróceniem im sprawności, co roku przeznaczane jest całe wpisowe zawodników.
Na starcie była rozgrzewka i fala, która przeszła przez wszystkie sektory. Startujący zawodnicy przebiegali obok samochodu pościgowego z Adamem Małyszem na pokładzie.
- To jest Baba Jaga, która kibicuje zięciowi i córce. Córka to już zagorzała biegaczka, a ja jestem jej wiernym kibicem - mówił jeden z kibiców. To raz pierwszy startujemy tutaj, wszystkie trzy jesteśmy z Gdyni. Wystartowałam, bo bieg jest charytatywny i chciałam, by mój pierwszy bieg taki był. My jesteśmy amatorami, więc dla nas bieganie to przede wszystkim pasja, radość, szansa na pokonanie samego siebie, bo zmagamy się ze swoimi słabościami. Każdy ma taki swój Mont Everest, który chce zdobyć. Biegnę, by osoby niepełnosprawne mogły stanąć na nogi o własnych siłach. Teraz już się to dzieje - mówili biegacze.
- Pierwsze osoby zaczynają chodzić. To na razie parę kroków, przed nimi jeszcze długa droga, ale widać, że system działa, że te pieniądze z poprzednich biegów są dobrze wykorzystywane - mówił ambasador biegu Adam Małysz.
To już szósta edycja biegu w Poznaniu. Z terenów targowych zawodnicy wybiegli w stronę Tuczna. Wszyscy, których dogonił Adam Małych, kończyli bieg. To jedyna taka impreza, w której zawodników goni ruchoma meta. Przez pierwsze dwie godziny jedzie z prędkością 15 km/h, później samochód przyspiesza.
"Wings for Life" to światowy bieg. Dziś o tej samej godzinie wystartowało w nim 100 tysięcy zawodników na wszystkich kontynentach.
Aktualizacja godz. 17.00
Tomasz Osmulski z Łodzi wygrał poznańską edycję biegu Wings For Life. Samochód prowadzony przez Adama Małysza "złapał" go na 55 kilometrze. Dla każdego zawodnika bieg kończył się, gdy zrównało się z nimi auto Małysza. To dla mnie najdłuższy wygrany dystans w życiu - mówił po zakończeniu biegu Tomasz Osmulski.
- Ta woda i izotoniki co 5 km dały mi moc aby przebiec powyżej 50 km. Naprawdę to jest mój najdłuższy dystans w życiu. Po cichu liczyłem żeby przebiec choć długość maratonu. Ostatnie 10 km to była walka z bólem łydek i skurczami. Cieszę się, że jestem pierwszy w Poznaniu i w Polsce. To jest dla mnie mega wyczyn - podkreślał zwycięzca.
Wśród pań najlepsza była Agnieszka Kowalczyk - samochód z Adamem Małyszem dogonił ją na 43 km.