NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Pociąg pełen Muzyki

Publikacja: 07.06.2024 g.08:57  Aktualizacja: 07.06.2024 g.10:11
Poznań
Recenzja Ryszarda Glogera
BigBigTrain
Fot.

 Nadchodzi bliskie spotkanie trzeciego stopnia. Jak inaczej nazwać pierwszy koncert w Polsce, zespołu z czterdziestoletnią historią, znanego u nas przez Ted długi czas jedynie z płyt. Chodzi o angielski zespół Big Big Train. Septet wystąpi w połowie lipca w Katowicach. Moment jest z wielu powodów ekscytujący. W zespole nastąpiły niedawno zmiany składu, nowym wokalistą jest Alberto Bravin. To włoski muzyk wcześniej aktywny w zespole Premiata Forneria Marconi. Inny muzyk zespołu Rikard Sjõblom pochodzi ze Szwecji. Big Big Train jest już formacją międzynarodową o ustalonej marce. Jest nowa płyta o czym właściwie chcę poniżej napisać więcej. Niewiadomą jest również to, czy  w katowickim Spodku, muzycy będą standardowo promować tylko twórczość z ostatniej płyty, czy z uwagi na pierwszy kontakt z polska publicznością, wrócą do utworów z poprzednich płyt. A było ich całki sporo. W domowej kolekcji fani zespołu mają na pewno kilka pozycji z dyskografii jak „English Electric Part One’ „English Electric Part Two”, „Folklore”, „Grimspound” czy osławioną „Welcome To The Planet”. 

               Mimo lekkich zawirowań i zmian personalnych Big Big Train kipi energią o czym można się przekonać z tegorocznego albumu „The Likes Of Us”. Zanim płyta znajdzie się w odtwarzaczu, czeka słuchacza przyjemność dotknięcia nie tylko przyciągającej uwagę  okładki, lecz znacznie bogatszego plastycznie wydawnictwa w formie książeczki. Nawet jeśli wziąć pod uwagę znaną maksymę, że nie można oceniać książki po okładce, to jednak w przypadku albumu „The Likes Of Us” właśnie okładka z biegnącymi po łące dziećmi jest znakomitą zachętą do wejścia w świat fantazji, marzeń, oczekiwań i beztroski, pełnej czystych, niewinnych emocji. To jednak silny bodziec, który nie zadziała gdy odpali się po prostu muzykę z jakiejś platformy internetowej.

                              Pierwszy utwór „Light Left In The Day” zaczyna się spokojną wokalizą z akustycznym akompaniamentem. Dość szybko przeradza się jednak w pulsujący rytmem rocka monumentalny kawałek, wypełniony partiami gitary elektryczne, klawiszy i sekcji dętej. Wybrany na singla utwór „Oblivion” to już prog-rock w czystej formie naszpikowany współbrzmieniami, elegijnym klimatem, męskimi chórami, rozedrgany amplitudą dynamicznych zwrotów. Niespodziewanie szybko pojawia się potężna ponad 17-to minutowa, trzyczęściowa forma muzyczna zatytułowana „Beneath The Masts”. Jeśli ktoś miałby wcześniej podejrzenia, że Big Big Train proponuje muzykę wtórną, nazbyt często odwołującą się do prog-rockowej klasyki czyli zespołów Genesis, Yes czy nawet Van Der Graf Generator, to w przypadku utworu „Beneath The Masts” grupa Big Big Train otwiera własną przestrzeń z quasi musicalową melodyką, z bogatą strukturą barw, zestawień instrumentów i precyzyjnym stopniowaniem napięcia. Ten długi utwór wciąga bez reszty i przeradza się w nieprawdopodobne forte, które zasługuje na miano furiozy. W przeszłości z podobną  zaciekłością,  rozrzucał na prawo i lewo akordy zespół Emerson, Lake And Palmer. Słuchacz może mieć po wybrzmieniu nagrania „Beneath The Masts” wątpliwości czy nie za szybko zespół Big Big Train odkrył najlepsze karty i czy wystarczy inwencji na drugą część płyty. Na szczęście pojawia się lżejszy i pogodny kawałek „Skates On”, w którym główną rolę odgrywają współbrzmienia męskiego chórku i solowy śpiew Alberto Bravina. Nawet jeśli uznać, że „Beneath The Masts” pozostaje centralnym punktem całej płyty, to uroda utworów „Miramare” i „Love Is The Light” nie pozwala zniechęcić się do słuchania blisko 65 minut muzyki. Jest dużo melodyjnych fragmentów, zmyślnych chwytów aranżacyjnych, raz jest to wejście skrzypiec, gdzieś z oddali dociera dźwięk trąbki, zwiewnie przemknie zagrywka wibrafonu lub nieźle narozrabia rockowa gitara. Dobre kompozycje były zawsze silną stroną zespołu Big Big Train i nie inaczej jest na recenzowanej płycie. Są jeszcze muzycy, którzy potrafią tworzyć nieszablonowe utwory. Gdy doda się do tego rozbudowaną instrumentację i naprawdę wysokiej próby wykonawstwo, płyta „The Likes Of Us” zasługuje na komplementy i wyróżnienie. Prog-rock w najlepszym wydaniu.

                                                                                                                                                                                                                                                                         Ryszard Gloger

https://radiopoznan.fm/n/m8Cu1A
KOMENTARZE 0